Z ojcem Krzysztofem Białasikiem, biskupem diecezji Oruro w Boliwii, rozmawia Paweł Bieliński (KAI)
Od pewnego czasu prezydent Boliwii Evo Morales walczy z Kościołem. Czemu służą te działania?
– W zeszłym roku prezydent poparł propozycję ministra szkolnictwa, by znieść lekcje religii we wszystkich szkołach. Kościół zorganizował wtedy manifestacje w największych miastach, z udziałem nauczycieli i uczniów szkół katolickich. Morales się wycofał i powiedział, że lekcje religii pozostaną, ale ich program będzie układał rząd. Władze chcą także, aby na zajęciach z religii zwracano uwagę na duchowość andyjską. Jest to niebezpieczne, bo może ograniczyć swobodę przekazywania treści religijnych. Myślę, że władzom chodzi o to, aby zamiast przekazywania duchowości chrześcijańskiej była lekcja religioznawstwa.
Sytuację komplikuje fakt, że w Boliwii są szkoły państwowe, którymi najczęściej kierują i w których uczą siostry zakonne. Placówki te działają na podstawie umowy między rządem i Kościołem. Oprócz tego istnieją typowo kościelne szkoły prywatne, w których uczniowie muszą za lekcje płacić nauczycielom. Zdarza się, że w tym samym budynku odbywają się zajęcia szkoły państwowej, a po południu szkoły prywatnej lub odwrotnie. W dodatku lekcje w jednej i drugiej prowadzą te same siostry zakonne, z tym że w szkołach państwowych są opłacane przez państwo i podlegają państwowym normom.
Szkoły prowadzone przez Kościół są lepiej zorganizowane, zadbane, wyposażone w komputery, mają wysoki poziom nauczania, dają uczniom większe możliwości rozwoju i cieszą się prestiżem. Natomiast szkoły państwowe są bardzo zaniedbane. Dlatego grupy nauczycieli z wiosek zorganizowały się w związki zawodowe i starają się objąć władzę w szkołach kościelnych.
Z jednej strony rząd proponuje zniesienie lekcji religii i nie chce, by Kościół zajmował się szkolnictwem, a z drugiej strony otrzymujemy prośby o zakładanie szkół w wioskach. Wiejscy liderzy tłumaczą, że Kościół jest jedyną instytucją, która zapewni dzieciom dobre wychowanie. Kościół prowadzi 30 proc. szkół w Boliwii. Siostry ze szkół państwowych są gotowe oddać szkolnictwo w ręce władz, ale obawiają się, że za dwa, trzy lata ono padnie.
Jak Kościół reaguje na taką politykę władz?
– Staramy się utrzymywać dobry kontakt ze świeckimi, żeby sami mieszkańcy Boliwii dążyli do wstrzymania propozycji władz. Działają też kościelne komisje zajmujące się poszczególnymi sprawami i w razie potrzeby kontaktujące się z odpowiednimi przedstawicielami rządu. Nie zawsze rozmowy te są łatwe. Kiedy Benedykt XVI podczas podróży do Brazylii wyraził zaniepokojenie autorytarną formą rządów w niektórych krajach Ameryki Łacińskiej, władze Boliwii miały wezwać nuncjusza apostolskiego, żeby wytłumaczył znaczenie papieskich słów. Nigdy jednak do tego nie doszło. Była to tylko niesmaczna propaganda przeciwko Kościołowi.
A jak my w Polsce możemy pomóc Kościołowi w Boliwii?
– Poprzez wysyłanie misjonarzy z Polski. Jest ich tam już 140, w tym trzech biskupów: dwóch franciszkanów i ja, werbista. Bardzo ważna jest też każda pomoc ekonomiczna, np. opłata za studia seminarzystów. W Oruro działa od półtora roku seminarium duchowne. Chłopcy uczą się tam przez rok, a potem idą do seminarium w Sucre, gdzie studiują filozofię, a następnie teologię na uniwersytecie katolickim w Cochabambie. W Oruro przebywają tylko rok, przygotowując się do podjęcia studiów seminaryjnych. Zdecydowałem się na to, bo nie mogę wysłać do seminarium człowieka bez jego poznania. Jedna rozmowa tu nie wystarczy. Poza tym ten pierwszy rok, wiem to z własnego doświadczenia, pozwala na poznanie drogi kapłańskiej, które wpływa na całe życie. W diecezji jest w tej chwili 22 seminarzystów.
Żeby utrzymać poziom nauczania w szkołach katolickich, też trzeba dobrze zapłacić nauczycielom. Pieniądze włożone w formację to jedyne pieniądze, które nie są stracone.
Biskup Krzysztof Białasik, urodził się 7 lipca 1958 r. w Zbąszyniu. W 1978 r. rozpoczął nowicjat w Zgromadzeniu Słowa Bożego (werbistów) w Chludowie i po złożeniu ślubów wieczystych przyjął święcenia kapłańskie w Seminarium Duchownym Werbistów w Pieniężnie. Wkrótce potem wyjechał na misje do Boliwii. W maju 1986 r. został wikariuszem, a po miesiącu proboszczem w parafii w Laja (diecezja El Alto), gdzie pasterzował do 1998 roku. Był też dyrektorem Instytutu Teologiczno-Duszpasterskiego Aymara i odpowiadał za formację katechistów wiejskich w swej diecezji. W latach 1998-2001 przełożony regionalny werbistów. Ponadto był dyrektorem wyższej szkoły katolickiej w Laja, w której wykładał prawo kanoniczne i liturgikę. W maju 1998 r. powierzono mu stanowisko sekretarza ds. duszpasterstwa Boliwijskiej Konferencji Biskupiej. W czerwcu 2005 roku od Benedykta XVI przyjął nominację na biskupa Oruro. Sakrę biskupią przyjął 17 września 2005 roku.