Takiego zgromadzenia jeszcze w Brasławiu nie widziano. Mszę św. przy ołtarzu polowym w kształcie łodzi koncelebrowało ponad 200 księży obrządku łacińskiego i greckokatolickiego, w tym niemal 30 biskupów z różnych krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Gdy szli w procesji z obrazem, wierni spontanicznie nagrodzili ich oklaskami.
Do koronacji w Brasławiu, która odbyła się 22 sierpnia, diecezja witebska przygotowywała się przez 12 miesięcy. 22 sierpnia 2008 r. nuncjusz apostolski na Białorusi abp Martin Vidović poświęcił kopie słynącej łaskami ikony Maryi dla każdej parafii. Pielgrzymowały one potem od rodziny do rodziny. Przyjmowali je nie tylko katolicy, ale także prawosławni. – W wielu domach peregrynacja przyczyniła się do umocnienia więzi rodzinnych i odnowienia życia sakramentalnego – opowiada biskup witebski Władysław Blin.
Dziesięć lat temu stanął on na czele nowo utworzonej przez Jana Pawła II diecezji, obejmującej 40 tys. km2, czyli 1/6 terytorium Białorusi. Wśród 1,4 mln mieszkańców jest ponad 150 tys. katolików. – Mamy już 100 kapłanów, 137 parafii, 30 seminarzystów. W diecezji nie ma już powiatu, gdzie nie byłoby księdza. 50 księży pracuje we wschodniej części diecezji, a 50 w zachodniej. Sam Witebsk ma już 6 parafii. Kończymy budowę katedry i kurii. Przez 10 lat udało się wyremontować 15 kościołów i wybudować 15 nowych. Dzięki systematycznej pracy księży, zakonników i sióstr zakonnych nasze parafie niemal niczym nie różnią się od tych na Zachodzie – cieszy się 55-letni hierarcha.
Tytaniczna praca
Nie zawsze jednak sytuacja przedstawiała się tak różowo. – Na początku było trudno pod każdym względem – wspomina bp Blin. W zachodniej części diecezji, która przed II wojną światową należała do Polski, zachowało się kilka świątyń i pracowało kilku księży, natomiast w części wschodniej, już od rewolucji październikowej, nie było żadnego kapłana ani czynnego kościoła. Tereny te były poddawane intensyw
nej ateizacji. Katolików prześladowano, pozbawiając kościołów, które zamieniano na magazyny, kina czy muzea, księży zaś zsyłano do obozów. O ile więc do kościoła chodzi się tłumnie w zachodniej i północnej części diecezji, o tyle katolicy na wschodzie dopiero uczą się regularnego uczestnictwa w niedzielnej Mszy św. Bywa, że jest ona odprawiana dla ewangelijnej małej trzódki”(por. Łk 12, 32). – Tam, gdzie otwieramy świątynię, od razu przychodzą ludzie starsi, dzieci, młodzież. To jest znak, jak bardzo jesteśmy potrzebni – zapewnia bp Blin.
Charakterystycznym elementem pracy duszpasterskiej w diecezji jest ewangelizacja przez kulturę. Zainicjowane przez bp. Blina doroczne Tygodnie Kultury Chrześcijańskiej odbywają się na przełomie roku, pomiędzy katolickimi a prawosławnymi świętami Bożego Narodzenia, jako element wspólnego ich świętowania. Od 2005 r. w mieście Głębokie organizowany jest Międzynarodowy Festiwal Filmów Chrześcijańskich „Magnificat”. Z kolei w Brasławiu odbywa się Festiwal Piosenki Religijnej.
Są także organizowane Diecezjalne Spotkania Młodzieży, obejmujące nie tylko nabożeństwa i katechezy, ale także warsztaty malarskie, muzyczne, a nawet naukę tańca dzięki znającemu się na rzeczy miejscowemu proboszczowi, ks. Leszkowi Witwickiemu SDS. Radość i taniec to chyba cecha charakterystyczna tego młodego i żywotnego Kościoła, skoro w tany – mimo słusznej tuszy – ruszył na spotkaniu młodzieży sam bp Blin. Obserwując bawiących się nastolatków, starsza pani zwierzyła mu się, że tańczy znacznie lepiej, ale nikt już jej na parkiet nie zaprasza. – Jak to nikt? Ja panią zapraszam! – powiedział ordynariusz i już po chwili wirowali wśród błysków fleszy.
Ojcowska dobroć
Posługa duszpasterska w diecezji witebskiej jest tytaniczną pracą u podstaw, którą można porównać do działalności misyjnej. Niejednokrotnie płaci się za nią zdrowiem. Widząc wysiłki bp. Blina wkładane w tworzenie lokalnego Kościoła, kard. Meisner publicznie zasugerował, że zazwyczaj pierwszy ordynariusz diecezji, jej budowniczy, zostaje męczennikiem, a po śmierci jest wynoszony na ołtarze. Słowa te tysiące uczestników koronacji w Brasławiu nagrodziły brawami. Widać było, że tamtejsi katolicy lubią swojego biskupa. Nic dziwnego, skoro on ogarnia ich ojcowską dobrocią.
Można było tego doświadczyć w czasie biskupiej wizytacji w Mieżanach koło Brasławia. Już od granic parafii droga, którą jechał ordynariusz witebski, była ustrojona płatkami kwiatów, zaś przy mijanych domostwach stały małe ołtarzyki – na krzesłach umieszczano obrazy ozdobiony kwiatami. Przed kościołem biskup otoczony kilkudziesięcioosobową grupą parafian zagadywał, żartował, cierpliwie pozował do fotografii z każdym, kto sobie tego życzył. Nie było oficjalnych przemówień, wierszyków, akademii ku czci. Oto pasterz przyjechał zobaczyć, jak czują się jego owce.
W kościele pousadzał na krzesłach księży, którzy z nim przyjechali, a sam przez całą Mszę stał przy ołtarzu. Wokół siebie zgromadził dzieci, zwracał się do nich po imieniu, osobiście uspokajał te, które zaczynały rozrabiać. Homilię wygłosił z serca wprost do serc słuchaczy. Dla wszystkich znalazł życzliwe słowo. Zapewnił, że codziennie się za nich modli. Prostota, skromność i serdeczność – to słowa klucze, którymi można by opisać jego posługę.
Podobnie jest w kurii biskupiej w Witebsku, która mieści się na jednym z pięter wieżowca w typowym dla krajów dawnego bloku radzieckiego osiedlu mieszkaniowym. Znajduje się tam mieszkanie biskupa, ekonoma, kanclerza i klasztorek sióstr zakonnych w jednym z mieszkań i siedziba prężnie działającej Caritas, kierowanej przez człowieka świeckiego.
Ordynariusz diecezji osobiście podejmuje gości. Usadza wszystkich przy dużym stole, a sam stojąc, obsługuje ich do końca posiłku. Nie dopuści, by było inaczej, skoro „biskup po to został wyświęcony, aby służyć”. Pytany, dlaczego nie zajmują się tym siostry, odpowiada, że wstąpiły do zakonu po to, by ewangelizować, a nie służyć panom w sutannach.
Chińczyk na Białorusi
Oczywiście diecezja nie mogłaby normalnie funkcjonować, gdyby nie pomoc finansowa z Zachodu. Potrzeby są wciąż ogromne. Ale udaje się je zaspokoić dzięki opatrzności Bożej i rozlicznym kontaktom biskupa na całym świecie. Jednym z dowodów na ich rozległość były prymicje w Brasławiu ks. Jana Marii Chun Yean Choonga, Chińczyka z Malezji, który od czerwca br. jest kapłanem archidiecezji łódzkiej. – Ks. Blina poznałem, gdy byłem jeszcze buddystą. Prowadził rekolekcje w Anglii. Był pierwszą osobą, która powiedziała, że zostanę księdzem, choć wtedy nie byłem jeszcze ochrzczony. Jego proroctwo się spełniło – uśmiecha się 33-letni duchowny.
Pytany, czego życzyłby sobie z okazji 10-lecia diecezji, bp Blin odpowiada bez wahania: – Wszystkim życzyłbym, aby dostali się do nieba i żebym ja też się tam znalazł. Chciałbym także doprowadzić do konsekracji katedry oraz aby jeszcze 4-5 moich parafii osiągnęło poziom normalności. Wtedy spokojnie będę mógł iść do nieba.
Zwieńczeniem obchodów 10-lecia diecezji będzie konsekracja kościoła pw. Jezusa Miłosiernego w Witebsku. Dokona jej 10 października kard. Adam Maida z Detroit w Stanach Zjednoczonych. – Nie mam wielu sekretarek i środków, aby każdemu wysłać osobiste zaproszenie, ale zapraszam Polaków do wspólnego świętowania, zapewniam, że o wszystkich pamiętam i każdego z otwartym sercem oczekuję – mówi hierarcha.