Logo Przewdonik Katolicki

Mów Bogu: tak!

ks. Piotr Siołkowski
Fot.

Miałem w życiu szczęście spotkać się kilkakrotnie z Ojcem Świętym Janem Pawłem II. Po raz pierwszy było to podczas jego pobytu we Włocławku, następnie w latach 1997, 1999, 2000 i 2001. Dziękuję Bogu za wszystkie te spotkania, ale najbardziej za ostatnie, które odbyło się 30 stycznia 2005 r. dwa miesiące przed śmiercią Jana Pawła II. Pełniłem wówczas posługę w...

Miałem w życiu szczęście spotkać się kilkakrotnie z Ojcem Świętym Janem Pawłem II. Po raz pierwszy było to podczas jego pobytu we Włocławku, następnie w latach 1997, 1999, 2000 i 2001. Dziękuję Bogu za wszystkie te spotkania, ale najbardziej za ostatnie, które odbyło się 30 stycznia 2005 r. – dwa miesiące przed śmiercią Jana Pawła II.

Pełniłem wówczas posługę w diecezji witebskiej na Białorusi. Do Stolicy Apostolskiej zostałem wysłany służbowo przez biskupa ordynariusza Władysława Blina. Towarzyszył mi ks. Tomasz Czarnocki, kapłan diecezji siedleckiej, który również pracował w Witebsku.

Wkrótce po przybyciu do Rzymu i zakwaterowaniu w Domu Generalnym Księży Salwatorianów (była niedziela) otrzymaliśmy telefonicznie informację: o godz. 19.30 odbędzie się spotkanie z Ojcem Świętym. Zaproszenie było dla nas ogromną niespodzianką, która wywołała głębokie wzruszenie i radość. Zaraz też pojawiły się pytania: jak to będzie? Przecież Papież jest bardzo chory! Czy będzie możliwość podejścia do niego bliżej, powiedzenia choć kilku słów, ucałowania dłoni?

Udając się na audiencję, zabraliśmy pamiątkę dla Jana Pawła II: album z fotografiami dokumentującymi pięciolecie diecezji witebskiej. Przybywszy na miejsce, zobaczyliśmy wielką liczbę ludzi oczekujących na przyjęcie przez Papieża. Po pewnym czasie powiedziałem do ks. Tomasza: dlaczego my tak męczymy Ojca Świętego?

Czas płynął, ludzi ubywało, aż przyszła kolej na nasze spotkanie z Janem Pawłem II. Krótka rozmowa i pytania zadawane przez chorego Ojca Świętego: „A to zdjęcie, to gdzie? A to – gdzie? A to – gdzie?” Klęknąłem przed największym z rodu Polaków i poprosiłem o błogosławieństwo. I wtedy... wtedy usłyszałem cicho wypowiedziane słowa: „Pamiętaj! Mów Bogu: tak!”.

Nie pamiętam dokładnie, jak dziękowałem Ojcu Świętemu; powstawszy z klęczek, podałem ks. Stanisławowi Dziwiszowi pamiątkowy album, po czym odszedłem. Wracając z ks. Tomaszem z Watykanu, rozmawialiśmy po drodze o audiencji, której byliśmy uczestnikami. W moim sercu i myślach nieustannie brzmiały niedawno usłyszane słowa: „Pamiętaj! Mów Bogu: tak!”. „Mów Bogu: tak!”.

Taki był przebieg spotkania, podczas którego otrzymałem osobisty testament od Ojca Świętego Jana Pawła II, dziś Sługi Bożego. Nieustannie proszę Jezusa Chrystusa, aby dopomagał mi w jak najlepszym, jak najgorliwszym wypełnianiu słów będących drogowskazem, testamentem Namiestnika Chrystusowego na ziemi dla każdego kapłana.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki