Z arcybiskupem Kazimierzem Nyczem, metropolitą warszawskim, przewodniczącym Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski, rozmawia Adam Suwart
Spotykamy się na pierwszym w historii Krajowym Kongresie Katechetycznym. Jaki jest stan polskiej katechetyki z punktu widzenia pasterza, który tą dziedziną w sposób szczególny się zajmuje?
– Przede wszystkim trzeba sprecyzować dwie rzeczy: czym innym jest katecheza w szkole, a czym innym katechetyka. Ta druga jest nauką, która zajmuje się katechezą jako swoim przedmiotem. W powojennym okresie Polski katechetyka jako nauka niemal zawsze wyprzedzała katechezę, przecierała jej nowe szlaki, nowe kierunki. Z tego punktu widzenia katechetyka w Polsce miewa się dobrze, i to zarówno od strony publikacji, nadążania za światową refleksją, jak i – co w ostatnim czasie szczególnie dobrze widoczne – od strony ludzi przygotowanych do prowadzenia katechetyki. Dość powiedzieć, że we wszystkich 16 wydziałach teologicznych i seminariach polskich jest ponad 40 doktorów habilitowanych i profesorów tytularnych katechetyki, co dotąd było niespotykane. W czasach, kiedy ja rozpoczynałem drogę kapłańską i studia katechetyczne, było w Polsce dwóch doktorów habilitowanych w zakresie katechetyki…
Dokonał się więc na tej płaszczyźnie ogromny postęp.
– Zwłaszcza w ciągu ostatnich 15 lat, a więc od czasu, kiedy katecheza została wprowadzona do szkoły. Wprowadzenie religii do szkół „wymusiło” w pewnym sensie nowe prace, nowe siły, nowe ujęcia, przyczyniając się tym samym do rozwoju katechetyki, jej instrumentów i ludzi, którzy się katechetyką zajmują. Drugą rzeczą jest kondycja katechezy. Gdyby spojrzeć na ten problem od strony zewnętrznej, dającej się policzyć, czyli na przykład z punktu widzenia frekwencji, to rzeczywiście katecheza, zwłaszcza ta szkolna, ma się bardzo dobrze. W powojennej historii Polski nigdy na lekcjach religii – do 1990 roku prowadzonych w salkach przy parafiach – nie było takiej frekwencji, jak obecnie na religii w szkole. Rzecz jasna, innym problemem jest to, na ile katecheza jako przedmiot szkolny wypełnia wszystkie zadania katechezy w szerszym rozumieniu.
No właśnie – przecież frekwencja nie jest tu wystarczającym świadectwem powodzenia misji katechizacyjnej.
– Dlatego trzeba odpowiedzieć, że katecheza w szkole nie wypełnia wszystkich zadań, jakie przed nią stawiamy. Szkoła nie jest bowiem w stanie zapewnić pełnych możliwości przeżywania wiary, przeżywania modlitwy. W szkole, z samej jej natury, brakuje chwil ciszy, refleksji, skupienia – tak potrzebnych w katechezie. W szkole nie da się też sprawować sakramentów, a katecheza bez sakramentów zawsze jest niepełna. Trzeba tu więc zadać sobie pytanie: czy wszyscy, którzy przychodzą na katechezę w szkole, dopełniają jej w parafii? Odpowiadając tym samym na pytanie o ogólny stan polskiej katechetyki, trzeba być mniej optymistycznym niż przed chwilą i wskazać na słabe ogniwo katechezy. Jest nim słabe dopełnienie katechezy szkolnej w parafii i w rodzinie, która jest pierwszym miejscem katechezy. To są najpoważniejsze znaki zapytania dotyczące stanu współczesnej katechetyki.
Rola parafii i rodziców jest zatem wiodąca, aby uzupełnić to, co dzieje się na lekcjach religii w szkole?
– Rodzina jest wręcz pierwszym miejscem katechezy. My w parafii oraz w szkole przychodzimy z pomocą rodzinie. Nie jest tak, że rodzina łaskawie pomaga nauczycielowi w szkole, że rodzic łaskawie przyjdzie od czasu do czasu na wywiadówkę i do tego ograniczy się jego troska o dziecko. Wszyscy wychowawczo mają wspierać rodzinę, która jest pierwszym i podstawowym podmiotem odpowiedzialnym za wychowanie. Nikt w tym dziele rodziny nie może zastąpić i nikomu rodzina nie może zbyć swoich zobowiązań. Parafia i katecheza w szkole, ale także szkoła jako taka, wszystkie grupy społeczne, kluby sportowe itp. wspierają rodzinę, której zadanie wychowawcze jest podstawowe i nieodzowne. Jeżeli rodzina zrzuca tę odpowiedzialność na kogoś innego, to wtedy nawet najlepszy pomocnik nie jest w stanie wiele zdziałać.
Od 17 lat religia jest obecna w szkole i obecność ta jest już bezdyskusyjna. Z drugiej jednak strony, podczas ostatniej dyskusji nad wliczaniem stopnia z religii do średniej ocen ucznia pojawiło się bardzo dużo komentarzy negatywnych na temat tego projektu, już zresztą wprowadzonego w życie. Księża biskupi zajęli tu jednak bardzo twarde stanowisko „za”. Dlaczego?
– Rzeczywiście, 75 procent ludzi pytanych, o to, czy katecheza powinna być w szkole, odpowiada „tak”. To, co na początku wywoływało burzliwe dyskusje, dziś jest już uznawane za zupełnie naturalne. Natomiast w pewnych sytuacjach, jak sprawa wliczania oceny z religii do średniej, powraca dyskusja. Sama w sobie nie jest ona niczym złym – pozwala bowiem wszystkim uczestnikom na nowo postawić pewne pytania. Zadają je więc sobie na nowo rodzice, nauczyciele religii, księża, katecheci. Taka dyskusja jest na ogół twórcza. Jeśli zaś chodzi o średnią, to wprowadzona jest tu tylko jedna rzecz – od tego momentu ocena z religii będzie wliczana do średniej na tak zwanym świadectwie z wyróżnieniem, czyli „z czerwonym paskiem”. Nie było tego do tej pory i starania o to były zrozumiałe. Jeżeli dziecko uczy się jakiegoś przedmiotu – a religię w szkole wybiera prawie 100 proc. dzieci na wsiach i 90 proc. w miastach – to dlaczego praca takiego dziecka ma być niezauważona czy wręcz niedoceniona. To jest główny i poważny argument za wliczaniem do średniej. I nikomu nie robi się krzywdy w ten sposób. Jeżeli uczeń ma dziesięć przedmiotów, z których ma piątki, to z prostego rachunku wynika, że ma średnią „5”. Jeżeli ma 11 przedmiotów (w tym religię) i ma ze wszystkich przedmiotów piątki, to ma również średnią „5”. Jeżeli więc ktoś mówi, że skrzywdzeni są ci, którzy nie chodzą na religię czy etykę, nie ma po prostu racji. W ten sposób matematyka broni religii.
Abp Kazimierz Nycz, urodził się w 1950 roku w Starej Wsi k.Oświęcimia. Święcenia kapłańskie przyjął w 1973 roku. 15 lat później, w wieku 38 lat, został mianowany biskupem pomocniczym archidiecezji krakowskiej. Zasłynął w tym czasie jako znakomity duszpasterz, sprawny organizator, biskup otwarty na ludzi świeckich, chętnie współpracujący z mediami. Koordynował ze strony kościelnej przebieg pielgrzymek papieskich w Polsce. W 2004 roku został mianowany biskupem koszalińsko-kołobrzeskim. 3 marca 2007 roku Benedykt XVI mianował go arcybiskupem metropolitą warszawskim. Od 9 czerwca abp Nycz jest ordynariuszem wiernych Kościoła katolickiego obrządku ormiańskiego. Arcybiskup jest doktorem teologii w zakresie katechetyki, a w KEP m.in. przewodniczącym Komisji Wychowania Katolickiego.