Sczęść Boże, Bawario
Piotr Bryła
Fot.
Szczęść Boże jeszcze kilkadziesiąt lat temu tak witali się mieszkańcy terenów wiejskich, małych miasteczek, górale, rolnicy oraz górnicy. W ubiegłych wiekach ten głęboko zakorzeniony w polskiej kulturze zwrot powitalny, chwalący Boga, był jeszcze częściej używany.
Pierwotne używano zwrotu Szczęść nam Boże, a oznacza on daj nam szczęście,...
„Szczęść Boże” – jeszcze kilkadziesiąt lat temu tak witali się mieszkańcy terenów wiejskich, małych miasteczek, górale, rolnicy oraz górnicy. W ubiegłych wiekach ten głęboko zakorzeniony w polskiej kulturze zwrot powitalny, chwalący Boga, był jeszcze częściej używany.
Pierwotne używano zwrotu „Szczęść nam Boże”, a oznacza on „daj nam szczęście”, „daj radość”, „błogosław Boże”. To słowny pomnik wspólnoty, świadectwo przywiązania narodu do wiary chrześcijańskiej, która go scementowała i jednoczyła w chwilach próby.
Ginące pozdrowienie
To ludowe chrześcijańskie pozdrowienie wydaje się w ostatnich latach zamierać i to nawet w środowiskach ludzi związanych z ziemią czy pośród górników. Co jest tego powodem: upływający czas, upadek tradycji czy laicyzacja życia? Może postępujący rozwój technologiczny i moda na nowoczesność? Jeżeli wydaje nam się, że w tych odpowiedziach znaleźliśmy usprawiedliwienie na usunięcie słownego pomnika naszego dziedzictwa, to jesteśmy w błędzie. W sąsiadującej z Polską Bawarii jest on powszechnie stosowany bez zażenowania, podobnie jak noszenie regionalnych strojów.
Grüss Gott
Po niemiecku „Szczęść Boże” to „Grüss Gott”. Stosowane na co dzień jako podstawowy zwrot powitalny, dzięki któremu Bawarczycy bardzo się wyróżniają w swoim kraju. Ilustruje to pewna anegdota z niemieckiego życia politycznego. Do pewnego ministra przebywającego w stolicy, będącego z pochodzenia Bawarczykiem, zadzwonił redaktor wpływowego niemieckiego czasopisma. Na słowa redaktora „Guten Tag Herr Minister”, śmiało odpowiedział „Grüss Gott Herr Redaktor”, manifestując tym samym swoje przywiązanie do tradycji i katolicyzmu.
Co by się działo, gdyby na słowa „Dzień dobry” redaktora dzwoniącego z „poprawnej” światopoglądowo „polskiej” gazety jakiś „niepoprawny” minister zamanifestował swoje przywiązanie do katolickich i tradycyjnych wartości, odpowiadając „Szczęść Boże”? Użycie tak „niepoprawnego” zwrotu groziłoby zapewne „sankcjami” ze strony prasy i środowisk „postępowych”, chcących wyrzucić z polskiego życia publicznego wszystko, co jest związane z naszą narodową tradycją.
Poczucie odrębności Bawarczyków przejawia się nie tylko przywiązaniem do katolicyzmu, ale i istnieniem w ramach ugrupowania prawicy odrębnej bawarskiej partii CSU, czyli Unii Chrześcijańsko-Społecznej. Mój kolega mieszkający w Niemczech już od 20 lat twierdzi, że przywiązanie Bawarczyków do odrębności jest tak ogromne, że nazwanie Bawarczyka Niemcem, a nie daj Boże Prusakiem, grozi wzburzeniem, a nawet pobiciem z jego strony. Odrębność Bawarczyków widoczna była również przy reakcjach Niemców na wybór papieża. Wypowiedź: „Jaki on Niemiec, przecież to Bawarczyk?!” była częstą reakcją.
Kraj katolicki a nowoczesny
Cieszy mnie fakt, że przykład Bawarii pokazuje, iż katolicki kraj, szanujący tradycje, może być równocześnie krajem nowoczesnym. Przecież to za rządów regionalnych CSU, land ten stał się także nowoczesną „doliną krzemową”. Udowodnił, że wyszydzanie tego, co tradycyjne i narodowe, nie jest dobre, także w XXI wieku. Warto się uczyć od naszych „sąsiadów”. Tym bardziej takich jak Bawarczycy, z którymi łączy nas kult maryjny, rolnictwo, tradycja oraz chrześcijańska rodzina i oczywiście „Szczęść Boże”.
Autor jest analitykiem
Instytutu Sobieskiego w Warszawie