Logo Przewdonik Katolicki

Gry i uciechy dawne

Andrzej Sikorski, Olga Antowska-Gorączniak
Fot.

Lubimy się bawić! I to od zarania ludzkości. Kije, bąki, wiatraczki, obręcze, wycinane ze skóry potwory, lalki, drewniane miecze, sztylety, koniki, figurki, łódeczki i łuki to tylko niektóre zabawki sprzed wieków, będące w zasięgu ręki, a dokładniej łopaty archeologa. Już w najstarszych osadach znajdowano małe przedmioty z gliny, kości czy bursztynu, którymi...

Lubimy się bawić! I to od zarania ludzkości. Kije, bąki, wiatraczki, obręcze, wycinane ze skóry „potwory”, lalki, drewniane miecze, sztylety, koniki, figurki, łódeczki i łuki – to tylko niektóre zabawki sprzed wieków, będące w zasięgu ręki, a dokładniej łopaty archeologa.

Już w najstarszych
osadach znajdowano małe przedmioty z gliny, kości czy bursztynu, którymi bawili się najmłodsi i pewnie starsi, bo przecież zabawy dziecięce wprowadzały w świat dorosłych, uczyły zasad i zachowań w grupie. Najbogatszym źródłem, które nam, współczesnym, daje wyobrażenie o dawnych sposobach spędzaniu wolnego czasu, są obrazy Piotra Bruegla Starszego: „Zabawy dziecięce” z 1560 r. i „Walka Karnawału z Postem”. Wiele z tych utrwalonych przez znakomitego flamandzkiego artystę zabawek i elementów gier zachowało swoją „sprawność” do dziś.

Na zamarzniętych jeziorach
i w rozlewiskach rzek urządzano wyścigi na łyżwach. Średniowieczne łyżwy, wykonane z kości długich bydła, z przyciętym „w szpic” przodem i przewierconymi otworami do przeciągnięcia rzemieni, znaleziono na Ostrowie Tumskim w Poznaniu, Gdańsku, Gnieźnie, Kołobrzegu, Kruszwicy, Nakle, Szczecinie, Wolinie, na Śląsku i dalej w Słowenii, Szwajcarii, Austrii, na terenie Niemiec i – oczywiście – Skandynawii. Jednak wydaje się, że właśnie w Poznaniu nad Wartą i Cybiną zabawy na lodzie musiały być szczególnie popularne, jako że odnaleziono tu do tej pory aż 40 łyżew lub płóz do sanek z X-XIII w. Nie można też wykluczyć, że na tych terenach grano także w hokeja, stosując odpowiednio zakrzywione kije.

W kurnych domostwach
dziewczynki bawiły się łątkami – czyli lalkami robionymi z patyków, korzeni, gliny, kości zwierzęcych, tkanin i skóry – bąkami, figurkami drewnianymi i glinianymi konikami, pieskami czy ptaszkami. Chłopcy walczyli na drewniane miecze i topory lub próbowali przepowiadać pogodę, wpatrując się w wirujące na wietrze wiatraczki. Na wolnym powietrzu grano w ciupy (podrzucanie jednej kości i równoczesne podebranie drugiej z ziemi), w kulki drewniane, kamienne i szklane (o średnicy 1,2-2,4 cm), w kości oraz gry planszowe (zachowały się ozdobione oczkami pionki rogowe i drewniane). Organizowano także zabawy ruchowo-zręcznościowe: chowanego, turnieje „na niby”, „ślepe babki”, „jaworowi ludzie” (zabawę znaną od poł. XIV w.), polowania oraz zabawy figuralne i inne, przypominające popularne rozrywki dorosłych.

Nieco starsi podglądali
grę w kości (kostki z poroża, z nawierconymi punktami, rozłożonymi zgodnie z obowiązującą do dziś sumą oczek na przeciwległych ściankach „7”), astragalusy (wykonane z kości stawu skokowego bydła, owcy, kozy lub świni, którymi rzucano i odczytywano wynik z ułożenia kości, odpowiednio punktowanego), rzucanie kulami w obciążone ołowiem kości zwierzęce, wreszcie grę w „królewskie” szachy (przykładowo w Szczecinie znaleziono szachowe figurki już z X w.).

Grom i zabawom
towarzyszyły często dźwięki gęśli (znaleziono takie w Opolu i Gdańsku), tareł, piszczałek i gwizdków (wykonanych z kości gęsi, owcy, kozy i bydła), pobrzękiwanie dzwonków i zawieszek brązowych oraz zrobionych z przewierconych kości świni aerofonów, wydających charakterystyczny furkot podczas kręcenia na sznurku.


Przedmioty do gier z XIII-XVII w. – fot. O. Antowska-Gorączniak

Uciechy i „plugawe zabawy”
W średniowieczu nie wszystkie gry były dobrze widziane przez władzę świecką i duchownych. Emocje towarzyszące coraz bardziej hazardowym grom w karty, w kości (nierzadko fałszowane, np. we Wrocławiu czy w Pradze), warcaby czy nawet szachy (spory wynikały chociażby z nazbyt długiego myślenia podczas gry) kończyły się bójkami i... groźbą wiecznego potępienia (por. „Piekło” Hieronima Boscha lub „Jan Kapistran pali karty i warcabnice” – Hansa Leonharda Schäufeleina). Czy jednak zakazy, kary i kazania były w stanie ograniczyć złe gry i zabawy? Czy odnotowany w kronice getyńskiej z początku XVI w. wypadek rażenia piorunem dwóch grających w kule stał się przestrogą?

Pionki, kostki sześcienne
i kulki przetrwały do naszych czasów. Pewne gry i zabawy zniknęły jednak bezpowrotnie. Dzisiaj nikt już nie puszcza drewnianych bączków przy pomocy sznurka lub bacika i nie gra w „astragale”. Przedmioty te, podobnie jak i wiele innych, udało się wydobyć podczas badań przy poznańskim palatium. Ale dawne zabawki, choć dziś już nie muszą nas bawić, to jednak pełnią rolę prawdziwego wehikułu czasu, zmuszając do zadumy.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki