Lubimy się bawić! I to od zarania ludzkości. Kije, bąki, wiatraczki, obręcze, wycinane ze skóry „potwory”, lalki, drewniane miecze, sztylety, koniki, figurki, łódeczki i łuki – to tylko niektóre zabawki sprzed wieków, będące w zasięgu ręki, a dokładniej łopaty archeologa.
Już w najstarszych
osadach znajdowano małe przedmioty z gliny, kości czy bursztynu, którymi bawili się najmłodsi i pewnie starsi, bo przecież zabawy dziecięce wprowadzały w świat dorosłych, uczyły zasad i zachowań w grupie. Najbogatszym źródłem, które nam, współczesnym, daje wyobrażenie o dawnych sposobach spędzaniu wolnego czasu, są obrazy Piotra Bruegla Starszego: „Zabawy dziecięce” z 1560 r. i „Walka Karnawału z Postem”. Wiele z tych utrwalonych przez znakomitego flamandzkiego artystę zabawek i elementów gier zachowało swoją „sprawność” do dziś.
Na zamarzniętych jeziorach
i w rozlewiskach rzek urządzano wyścigi na łyżwach. Średniowieczne łyżwy, wykonane z kości długich bydła, z przyciętym „w szpic” przodem i przewierconymi otworami do przeciągnięcia rzemieni, znaleziono na Ostrowie Tumskim w Poznaniu, Gdańsku, Gnieźnie, Kołobrzegu, Kruszwicy, Nakle, Szczecinie, Wolinie, na Śląsku i dalej w Słowenii, Szwajcarii, Austrii, na terenie Niemiec i – oczywiście – Skandynawii. Jednak wydaje się, że właśnie w Poznaniu nad Wartą i Cybiną zabawy na lodzie musiały być szczególnie popularne, jako że odnaleziono tu do tej pory aż 40 łyżew lub płóz do sanek z X-XIII w. Nie można też wykluczyć, że na tych terenach grano także w hokeja, stosując odpowiednio zakrzywione kije.
W kurnych domostwach
dziewczynki bawiły się łątkami – czyli lalkami robionymi z patyków, korzeni, gliny, kości zwierzęcych, tkanin i skóry – bąkami, figurkami drewnianymi i glinianymi konikami, pieskami czy ptaszkami. Chłopcy walczyli na drewniane miecze i topory lub próbowali przepowiadać pogodę, wpatrując się w wirujące na wietrze wiatraczki. Na wolnym powietrzu grano w ciupy (podrzucanie jednej kości i równoczesne podebranie drugiej z ziemi), w kulki drewniane, kamienne i szklane (o średnicy 1,2-2,4 cm), w kości oraz gry planszowe (zachowały się ozdobione oczkami pionki rogowe i drewniane). Organizowano także zabawy ruchowo-zręcznościowe: chowanego, turnieje „na niby”, „ślepe babki”, „jaworowi ludzie” (zabawę znaną od poł. XIV w.), polowania oraz zabawy figuralne i inne, przypominające popularne rozrywki dorosłych.
Nieco starsi podglądali
grę w kości (kostki z poroża, z nawierconymi punktami, rozłożonymi zgodnie z obowiązującą do dziś sumą oczek na przeciwległych ściankach „7”), astragalusy (wykonane z kości stawu skokowego bydła, owcy, kozy lub świni, którymi rzucano i odczytywano wynik z ułożenia kości, odpowiednio punktowanego), rzucanie kulami w obciążone ołowiem kości zwierzęce, wreszcie grę w „królewskie” szachy (przykładowo w Szczecinie znaleziono szachowe figurki już z X w.).
Grom i zabawom
towarzyszyły często dźwięki gęśli (znaleziono takie w Opolu i Gdańsku), tareł, piszczałek i gwizdków (wykonanych z kości gęsi, owcy, kozy i bydła), pobrzękiwanie dzwonków i zawieszek brązowych oraz zrobionych z przewierconych kości świni aerofonów, wydających charakterystyczny furkot podczas kręcenia na sznurku.
Przedmioty do gier z XIII-XVII w. – fot. O. Antowska-Gorączniak
Uciechy i „plugawe zabawy”
W średniowieczu nie wszystkie gry były dobrze widziane przez władzę świecką i duchownych. Emocje towarzyszące coraz bardziej hazardowym grom w karty, w kości (nierzadko fałszowane, np. we Wrocławiu czy w Pradze), warcaby czy nawet szachy (spory wynikały chociażby z nazbyt długiego myślenia podczas gry) kończyły się bójkami i... groźbą wiecznego potępienia (por. „Piekło” Hieronima Boscha lub „Jan Kapistran pali karty i warcabnice” – Hansa Leonharda Schäufeleina). Czy jednak zakazy, kary i kazania były w stanie ograniczyć złe gry i zabawy? Czy odnotowany w kronice getyńskiej z początku XVI w. wypadek rażenia piorunem dwóch grających w kule stał się przestrogą?
Pionki, kostki sześcienne
i kulki przetrwały do naszych czasów. Pewne gry i zabawy zniknęły jednak bezpowrotnie. Dzisiaj nikt już nie puszcza drewnianych bączków przy pomocy sznurka lub bacika i nie gra w „astragale”. Przedmioty te, podobnie jak i wiele innych, udało się wydobyć podczas badań przy poznańskim palatium. Ale dawne zabawki, choć dziś już nie muszą nas bawić, to jednak pełnią rolę prawdziwego wehikułu czasu, zmuszając do zadumy.