Logo Przewdonik Katolicki

W trosce o dobro wspólne

Marcin Makohoński
Fot.

O polityce w rozumieniu społecznego nauczania Kościoła, moralności i dobru wspólnym, w przededniu liturgicznego wspomnienia św. Tomasza Morea (22 czerwca), patrona rządzących i polityków, z ks. dr. Tomaszem Głuszakiem, adiunktem w Zakładzie Katolickiej Nauki Społecznej WT UAM i wykładowcą nauk społecznych, rozmawia Marcin Makohoński Kiedy wspominamy św. Tomasza Morea,...

O polityce w rozumieniu społecznego nauczania Kościoła, moralności i dobru wspólnym, w przededniu liturgicznego wspomnienia św. Tomasza More’a (22 czerwca), patrona rządzących i polityków, z ks. dr. Tomaszem Głuszakiem, adiunktem w Zakładzie Katolickiej Nauki Społecznej WT UAM i wykładowcą nauk społecznych, rozmawia Marcin Makohoński


Kiedy wspominamy św. Tomasza More’a, kanclerza na dworze króla Anglii Henryka VIII, który poniósł męczeńską śmierć w obronie chrześcijańskich wartości, rodzi się pytanie, jaka powinna być polityka i co pod tym pojęciem rozumie Kościół?

– Mówiąc o tak ważnej dziedzinie życia publicznego, jaką jest polityka, wypada na początku przytoczyć niezmiernie trafne i zwięzłe jej określenie podane przez Jana Pawła II w encyklice „Laborem excercens”. Papież nazwał ją: „Roztropną troską o dobro wspólne”. Łatwo zauważyć, że tak właśnie rozumiana polityka integralnie łączy się z pojęciem dobra wspólnego, bez którego traci rację bytu i właściwy sens. Co więcej, mówiąc o polityce, trzeba właściwie rozumieć, także czym jest wspomniane „dobro wspólne”. Jest ono sumą tych warunków życia społecznego, które pozwalają poszczególnym grupom, rodzinom czy też jednostkom pełniej, łatwiej i szybciej osiągnąć ich własną doskonałość. Tak naucza II Sobór Watykański w konstytucji „Gaudium et spes”. W rozumieniu dobra wspólnego nie chodzi zatem tylko i wyłącznie o sumę dóbr materialnych, ale o wszystko, co umożliwia człowiekowi i przyczynia się do jego autentycznego rozwoju. Politykę możemy zatem krótko nazwać troską o całokształt ludzkiego życia.

Dziś bardzo często media zarzucają duszpasterzom angażowanie się w sprawy polityki. Czy zainteresowanie Kościoła tą sferą życia ludzkiego nie jest nadmierne?
– Kościół nigdy nie pozostawia człowieka samemu sobie, a prowadząc ludzi do zbawienia, musi brać pod uwagę ich ziemskie życie uwarunkowane społecznie, politycznie, kulturowo. Głosząc Ewangelię, pragnie nieść pomoc w urządzaniu życia społecznego. Ucząc zasad moralnych, kształtując ludzkie sumienie oraz formując człowieka na wzór Chrystusa, wpływa tym samym na kształt życia społecznego. Oddziaływanie Kościoła na rzeczywistość społeczną idzie także drugą drogą, w ramach tzw. funkcji profetyczno-krytycznej. Z jednej strony dostarcza On przez wypracowane przez nauczanie społeczne zasady, pozytywnych wskazań dotyczących budowania ładu społecznego, zaprowadzenia sprawiedliwości, czy rozwiązywania nabrzmiałych problemów społecznych, a z drugiej wysuwa ostrzeżenia, piętnuje zło oraz wskazuje na błędy w postaci zaistnienia sytuacji krzywdy, wyzysku czy niesprawiedliwości społecznej. Stąd przed Kościołem pojawia się wymóg etycznej oceny wszystkich podstawowych dziedzin życia ludzkiego, w tym również życia politycznego, co nie oznacza przekroczenia przez Niego właściwego zakresu kompetencji. Trzeba przy tym pamiętać, że Kościół nie wskazuje konkretnych rozwiązań ustrojowych, lecz jedynie formułuje zasady i wskazania będące podstawą służby dla dobra każdego człowieka. Jeżeli tak rozumie się misję Kościoła, to nikt nie może mieć wątpliwości, że Jego głos w istotnych sprawach publicznych jest nie tylko niezbędny, ale wręcz konieczny.

Kościół często kieruje adres do wiernych świeckich o zaangażowanie się w politykę zarówno na szczeblu lokalnym, jak i państwowym. Czy tym samym wspiera nas w dokonywaniu wyborów?
– Obowiązkiem chrześcijan jest dokonywanie wyborów, także w odniesieniu do polityki i polityków. Powinien on najpierw jednak właściwie rozeznać, kogo wybrać, rozeznać również to, jakimi wartościami kieruje się osoba startująca w wyborach. Kościół nie powinien jednak wskazywać konkretnych kandydatów czy partii, lecz zachęcać do czynnego udziału w wyborach i do kierowania się sumieniem w dokonywaniu wyborów. W świetle prawa kościelnego duchowni nie mogą przecież angażować się bezpośrednio w żadną działalność polityczną, zadanie to wchodzi w zakres kompetencji i powołania wiernych świeckich.

Każdego polityka powinny obowiązywać zasady etyki i moralności. Dlaczego obecnie tak trudno naszym parlamentarzystom i samorządowcom przestrzegać tych zasad?
– Polityka to także misja, wypełniana przez osobę, której wyborcy zaufali i powierzyli troskę o własny los. Warto w tym miejscu przywołać „Notę doktrynalną o niektórych aspektach działalności i postępowania katolików w życiu politycznym” Kongregacji Nauki Wiary, która przypomina zasady, jakimi powinien kierować się chrześcijanin w życiu publicznym. Jedna z zasad mówi, że polityk o dobrze ukształtowanym sumieniu nie powinien głosować za prawem sprzecznym z zasadami wiary i moralności. Należy przypomnieć, że każdy zresztą katolik nie może iść na kompromis w sprawach dotyczących wiary. Jednak sprzeciw, jak często potwierdza życie, zawsze wymaga odwagi i jest jawnym znakiem wierności obranym wartościom i ideałom. Przykładem takiej postawy jest właśnie św. Tomasz Morus, patron polityków.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki