Chłopak i dziewczyna, prawdziwa rodzina
Bogna Białecka
Fot.
Mam dwie mamy i muszę powiedzieć, że to miłe. Co więcej, to bardzo miłe. Jedna mama jest miła, więc dwie mamy to jeszcze bardziej miłe. Oto zasadnicza część napisanego przez dwunastolatkę wypracowania, które wygrało w szkockiej szkole konkurs na najlepsze opowiadanie o rodzinie.
Choć dla nas jest to zjawisko obce, w wielu krajach zachodnich w szkole podstawowej, a nawet...
„Mam dwie mamy i muszę powiedzieć, że to miłe. Co więcej, to bardzo miłe. Jedna mama jest miła, więc dwie mamy to jeszcze bardziej miłe”. Oto zasadnicza część napisanego przez dwunastolatkę wypracowania, które wygrało w szkockiej szkole konkurs na najlepsze opowiadanie o rodzinie.
Choć dla nas jest to zjawisko obce, w wielu krajach zachodnich w szkole podstawowej, a nawet w przedszkolu, dzieci przekonywane są nie tyle o równości, co o wyższości „rodzin alternatywnych” nad tradycyjnymi. Niestety, także w Polsce zaczynają pojawiać się artykuły gloryfikujące tę sytuację. Dlatego warto przypomnieć sobie, co o roli ojca i matki mówi psychologia.
Ojciec i matka
Sporo badań naukowych jest w tej chwili wysoce spolitycyzowanych i brakuje im rzetelności. Jednak nadal wielu psychologów jest zdania, że najlepsze warunki rozwoju dla dziecka stwarzają rodzony ojciec i rodzona matka. Najwięcej badań poświęcono roli matki. Naukowcy są zgodni, że właśnie ona uczy dzieci miłości, troski, empatii, tworzenia więzi emocjonalnych z innymi ludźmi i dbania o bezpieczeństwo. Jednak coraz częściej bada się też rolę ojca. „Ojcowie są lepsi od matek w ograniczaniu i korygowaniu agresywnych zachowań chłopców. (...) Ojcowie lepiej niż matki uczą synów i córki zachowań asertywnych i wiary we własne siły, a także lepiej kształtują w córkach zdolność do nawiązywania relacji heteroseksualnych; pewność siebie, a nawet kobiecość. (...) Ojcowie inaczej bawią się z małymi dziećmi: stawiają im więcej wyzwań i dają więcej niezależności niż matki, a małe dzieci wolą ojcowskie formy zabawy” (Dr T. G. Gebremedhin, 2005).
Rani bardziej niż śmierć
Dobrze zbadanym obszarem jest też wpływ rozwodu na dziecko, a wnioski są zatrważające. Badanie z roku 2004 (P. Casey) wykazało, że rozwód jest dla dzieci bardziej raniący niż śmierć rodzica. Elizabeth Marquardt w swej książce opisuje wyniki badań, udowadniające, że nawet tzw. pokojowy rozwód prowadzi u dziecka do obniżenia wiary w swoje możliwości, a także zdolności ufania innym.
Zatem mimo moralnie liberalnej propagandy, dla dziecka najzdrowszym środowiskiem jest tradycyjne małżeństwo kobiety i mężczyzny, traktujące poważnie przysięgę „i że Cię nie opuszczę aż do śmierci”.