Na długo przed tym, jak hitlerowskie Niemcy przeprowadził Anschluss Austrii, zajęły Czechy sudeckie i napadły na Polskę, czym wywołały II wojnę światową, w wielu krajach świata czarni pretorianie Hitlera przeprowadzili serię politycznych mordów i aktów terroru wewnętrznego, które miały zdezorganizować życie państw przeznaczonych do podbicia albo likwidacji.
Heute gehört uns Deutschland und Morgen die ganze Welt – „Dziś nasze są Niemcy, jutro cały świat” – zawołanie to i brzmienia faszystowskich pieśni coraz głośniej rozlegały się w Niemczech od 1933 roku. 30 stycznia tego roku na kanclerza Niemiec został wybrany Adolf Hitler – 43-letni przywódca niemieckiego narodowego socjalizmu, który jeszcze kilka lat wcześniej jako osoba narodowości austriackiej miał problemy z uzyskaniem niemieckiego obywatelstwa.
Wielkie Niemcy
Hitler, którego spojrzenie i gest hipnotyzowały miliony Niemców, był zdecydowany i bezwzględny. Jego siła tkwiła w tym, że nie wahał się, co powinien robić, by zrealizować swoją „misję”. Na jednej z narad NSDAP, w charakterystyczny krzykliwy i jazgotliwy sposób dowodził: „Nie zdobędziemy nigdy panowania nad światem, jeżeli w centrum naszego rozwoju nie powstanie mocne, twarde jak stal jądro 80-100 milionów Niemców. Potrzebna jest nam Europa i jej kolonie. Stworzymy nowe Niemcy w Brazylii. Meksyk powinien stać się niemiecki”. Te utopijne i groteskowe – jak się dziś zdaje – rojenia niezrównoważonego człowieka były jednak zapowiedzią rzeczywistego zagrożenia dla pokoju na świecie, a dla milionów Europejczyków – zapowiedzią faktycznej, biologicznej zagłady.
Choć krzyki Hitlera były jeszcze wtedy wyśmiewane w kabaretach Paryża, Londynu czy nawet Warszawy, to jednak nie możemy zapominać, że stała za nimi cała machina urzędnicza, dyplomatyczna, szpiegowska, wreszcie militarna, a co ważniejsze – poparcie narodu niemieckiego – które dawało hitlerowcom siłę do podboju świata. Jednym z jego ważnych etapów miała być opracowana w Berlinie przy Wilhelmstrasse, gdzie mieściły się gmachy Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Kancelarii Rzeszy, strategia „agresji wewnętrznej” w państwach europejskich. W jej skład wchodził cały system działań: od przejmowania prasy i działań propagandowych, poprzez sabotaż handlowy i przemysłowy, umiejętne wykorzystywanie tarć w wewnętrznej polityce danego państwa, aż po akty terrorystyczne i zabójstwa polityczne.
Premier Rumunii Ion Duca, zamordowany przez faszystów 29 XII 1933 r.
Rumunia jako pierwsza
Jednym z pierwszych państw, które postanowiły podporządkować sobie Niemcy Hitlera, była Rumunia. Być może zdziwi to niejednego z nas. Słabo bowiem znamy historię Rumunii, mimo że jest państwem – podobnie jak Polska – położonym w makroregionie Europy Środkowo-Wschodniej. Choć nasz kraj w przeszłości graniczył z terytoriami dzisiejszej Rumunii, to jednak zdaje nam się ona krajem odległym i nieznanym. W końcu 1933 roku Rumunia była dość typową demokracją burżuazyjną. Na czele rządu stał tam od kilku tygodni Ion Duca, polityk rumuński, przedstawiciel ojczystych klas posiadających. W zacofanej i uzależnionej od zagranicznego kapitału Rumunii, która dopiero co podnosiła się z wielkiego światowego kryzysu gospodarczego roku 1929, Duca zamierzał przeprowadzić reformy, które wzmocniłyby nie tylko dobrobyt Rumunów, ale także niezależność gospodarczą kraju. Co ważniejsze, premier Ion Duca zamierzał zdelegalizować „Żelazną Gwardię”, profaszystowską organizację polityczną, która opowiadała się za sojuszem Rumunii z hitlerowskimi Niemcami. Ion Duca był temu zdecydowanie przeciwny, kiedy optował za tradycyjnym związkiem Rumunii z kulturowo jej bliską Francją, a także z Jugosławią i Czechosłowacją, z którymi Rumunia tworzyła tzw. Małą Ententę – pakt stabilizujący sytuację na Bałkanach i w Europie Środkowej. Godziło to w interesy Węgier i Bułgarii, które – coraz bardziej powiązane z Niemcami – zmierzały do rewizji granic powersalskiej Europy i Bałkanów. Stanowisko Ducy, jego profrancuska polityka i niechętny faszyzmowi kurs, wreszcie delegalizacja fanatycznej „Żelaznej Gwardii” wystarczyły, żeby wydać wyrok na rumuńskiego premiera już w pierwszych tygodniach jego rządów.
Zamach w Sinaia
29 grudnia 1933 roku był mroźnym, zimowym dniem. Wieczorem na dworzec kolejowy w małej miejscowości Sinaia w Karpatach Południowych przybył Ion Duca, premier Rumunii. Cały dzień spędził w rezydencji króla Rumunii Karola II Hohenzollerna – Sigmaringen, a teraz czekał na pociąg, który miał odwieźć go do Bukaresztu. Pociąg spóźniał się, Duca zaś nerwowo spacerował po peronie. Mimo zmęczenia premier był zadowolony, gdyż po całym dniu narad z królem uzyskał od niego zgodę na delegalizację „Żelaznej Gwardii”. Nagle do zamyślonego premiera podbiegły trzy niewyraźnie rysujące się w perspektywie peronu postaci. Padł strzał, usłyszano krzyk. Znów kolejne dwa, trzy strzały. Zakrwawiony premier przewrócił się na śnieg. Przybyły natychmiast lekarz stwierdził zgon Iona Ducy – śmiertelny okazał się już pierwszy strzał, który ugodził go w serce. Zamachowcom nie udało się zbiec. Okazało się, że bezpośrednim zabójcą premiera był student Nicolae Constantinescu. Ubezpieczali go dwaj inni faszystowscy działacze „Żelaznej Gwardii”. Tuż po zamachu w jednej z berlińskich gazet znalazły się gratulacje dla „Żelaznej Gwardii”, która „nie zawahała się spełnić dziejową misję uwolnienia Rumunii od polityka, który zaprzedał swój kraj bolszewikom i zachodniej, głównie żydowskiej plutokracji”. Podobnych komentarzy w prasie niemieckiej nie brakowało. Mogą one przerażać, ale dla Niemców w 1933 roku były czymś „naturalnym”, skoro jeden z najwyższych rangą funkcjonariuszy niemieckich, gauleiter Ernst Wilhelm Bohle, mówił w tym czasie donośnym głosem, że „zamieszki i zabójstwa polityczne są nieodzowne w walce o narodowy socjalizm”.
W takiej atmosferze, w momencie zabójstwa premiera Ducy, Rumunia niepostrzeżenie została zepchnięta w otchłań chaosu, terroru i niepewności. Odtąd, aż do wybuchu II wojny światowej, w kraju tym nie będzie brakować krwawych zamachów, awantur politycznych i zamieszania, sprytnie inspirowanego i podsycanego przez hitlerowskich dyplomatów oraz przez działaczy rumuńskich organizacji faszystowskich, szkolonych i nadzorowanych przez ich niemieckich popleczników. W 1933 roku Niemcy wykorzystali peron kolejowy w Sinaia jako poligon doświadczalny do serii wielkich zabójstw politycznych, które poprzez wyeliminowanie niewygodnych europejskich polityków miały hitlerowcom zapewnić niezakłócony marsz ku Tysiącletniej Rzeszy Niemieckiej.
Rumunia
Stolica: Bukareszt
Powierzchnia państwa: 231 tys. km kw.
Liczba ludności: 21 mln
Rumunia powstała na terenie historycznych krain: Wołoszczyzny, Mołdawii, Besarabii i Siedmiogrodu, w latach 1877-1878. W czasie I wojny św. pozostawała w przymierzu z Rosją. Po 1918 r. nie nawiązała stosunków dyplomatycznych z ZSRR. Nadto pozostawała w sojuszniczych antyradzieckich związkach, m.in. z Polską. Sprzymierzona z Jugosławią, Czechosłowacją i Francją, początkowo była nastawiona antyhitlerowsko. Po zabójstwie premiera Iona Ducy, infiltrowana przez niemiecką agenturę coraz bardziej pogrążona w chaosie Rumunia opowiedziała się w końcu w 1940 r. po stronie niemieckiej. W 1944 r. po obaleniu profaszystowskiego gen. Antonescu opowiedziała się przeciw Niemcom. Po II wojnie św., w sowieckiej orbicie wpływów, od 1965 r. z dyktaturą Nicolae Ceauşescu, zwanego „Słońcem Karpat”, rozstrzelanego w 1989 r. Od 2004 r. w NATO, od 2007 w UE.