Grecka wyspa Santorini w czasach przed Chrystusem znana była jako Thera. W 626 roku p.n.e. zniszczył ją największy w historii wybuch wulkanu. Huk spowodowany erupcją był tak potężny, że jego odgłos czterokrotnie okrążył ziemię. Jak dowiedli uczeni, pozostałe konsekwencje miały związek z otwarciem się morza i przejściem ludu Mojżesza po suchym dnie. A pośród tych wszystkich wydarzeń miała miejsce Pascha.
W ciągu ostatnich dziesięcioleci archeolodzy odkryli liczne ślady wielkiego exodusu. Odkrycia archeologiczne związane z wielkim wyjściem to fascynująca, wielowątkowa i wciąż otwarta historia. Dziś jednak skupimy się tylko na wybuchu.
W świetle wyników badań interdyscyplinarnych, erupcja wulkanu na Therze wywołała słynne plagi egipskie, otwarcie się morza oraz pojawienie się na niebie słupa dymu za dnia i słupa ognia nocą, które wskazywały drogę uwalnianym z niewoli Izraelitom. Odkrycia zaczęły się od pumeksu, który zalega północ dzisiejszego Egiptu. Nie pochodził on z tego rejonu globu, więc egipscy naukowcy postawili tezę, że mógł być przyniesiony tylko przez morze. Okazało się, że taki sam gatunek pumeksu występuje wyłącznie na Santorini i stamtąd pochodzi. Odległość między dawną Therą a Egiptem była jednak zbyt duża, pumeks nie mógłby swobodnie dopłynąć do kraju faraonów w tak wielkiej ilości. Mogłoby się tak stać tylko na skutek jakiegoś potężnego kataklizmu – zauważył jeden z uczonych, a inny przypomniał o największym w dziejach wybuchu wulkanu, który miał miejsce właśnie na Santorini. Stwierdzenie to spowodowało tzw. efekt domina. Kolejne badania wykazały, że erupcja na Therze zbiega się z czasem, w którym Mojżesz przeprowadzał swój lud przez morze. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie przeprowadzono komputerowych symulacji erupcji: po to, by wskazać możliwe jej konsekwencje – w tym przede wszystkim kwestię dopłynięcia mas pumeksu do wybrzeży Egiptu. Równolegle inne ekipy naukowców badały analizy skutków wybuchów wulkanów. Erupcja doprowadziła m.in. do powstania ogromnej, niezwykle gęstej chmury dymu, która tak szczelnie zasłoniła światło słoneczne na obszarze, nad którym się znajdowała, że panowała na nim całkowita ciemność. Wybuch spowodował również potężne ruchy powietrza, na skutek których chmura przesuwała się wzdłuż promienia orbity wybuchu, a siła erupcji popychała ją w bardzo odległe rejony. W ten sposób wyjaśniono plagę egipskich ciemności.
Przerażający w Księdze Wyjścia opis zamiany wody w rzekach w krew dziś ma naukowe uzasadnienie i wiąże się z bakteriami, które w efekcie zaburzeń w przyrodzie zaczęły masowo rozwijać się w wodach i barwić ją na purpurowo. Kolejne konsekwencje wybuchu miały też bezpośrednie przełożenie na pojawianie się niszczącego gradu, niewyobrażalne rozplenianie się żab, komarów i szarańczy. Wspomniane słupy dymu i ognia były również naturalnymi efektami erupcji. Najciekawszą kwestią odkryć okazał się wątek otwarcia morza. Naukowcom znany jest temat tzw. cofania się wody morskiej. Zjawisko to występuje np. przy falach tsunami. Powstają one m.in. w wyniku erupcji, lecz są falami oceanicznymi. Ponieważ wybuch na Therze miał niewyobrażalną siłę, był w stanie wywołać falę o cechach tsunami nawet w basenie Morza Śródziemnego.
Następne odkrycie dotyczyło tłumaczenia hebrajskiego oryginału Księgi Wyjścia. Okazało się, że w oryginalnym zapisie Mojżesz przeprowadza Izraelitów nie przez Morze Czerwone, ale przez Morze Trzcin. Hebrajskie słowo „czerwony” jest bardzo podobne do słowa „trzcina”; wskutek błędnego tłumaczenia przez wieki utrzymywano, że Izrael przeszedł przez Morze Czerwone. Trzciny rosną wyłącznie przy wodach słodkich i nie ma ich nad Morzem Czerwonym. Wciąż trwają dyskusje dotyczące miejsca, w którym Izrael faktycznie przekroczył morze. Wielu uczonych opowiada się za bagnistym przesmykiem między Morzem Śródziemnym a Zatoką Sueską. Ten teren odpowiadałby teorii swoistej śródziemnomorskiej tsunami.