Logo Przewdonik Katolicki

O śmingusie-dyngusie

Krystyna Pawłowska
Fot.

Woda, mająca w wielu religiach znaczenie oczyszczające i obmywające z grzechu, u ludów rolniczych eksponowana była w ich zwyczajach wiosennych. Relikty dawnych praktyk zachował polski obyczaj, a Poniedziałek Wielkanocny, nazywany też Lanym Poniedziałkiem, dawna polszczyzna określała dniem św. Lejka, oblewanką lub polewanką. Zwyczaj śmigusa-dyngusa, pod pozorem wesołej zabawy przechował...

Woda, mająca w wielu religiach znaczenie oczyszczające i obmywające z grzechu, u ludów rolniczych eksponowana była w ich zwyczajach wiosennych. Relikty dawnych praktyk zachował polski obyczaj, a Poniedziałek Wielkanocny, nazywany też Lanym Poniedziałkiem, dawna polszczyzna określała dniem św. Lejka, oblewanką lub polewanką.

Zwyczaj śmigusa-dyngusa, pod pozorem wesołej zabawy przechował dawne treści odnoszące się do pobudzania życia w przyrodzie i wyzwalania mocy witalnych u ludzi. O tym, że Kościół w średniowieczu niechętnie odnosił się do tych praktyk, świadczą materiały z synodu poznańskiego (ok. 1420 r.), w których czytamy: „Zabraniajcie, aby w drugie i trzecie święto wielkanocne mężczyźni kobiet, a kobiety mężczyzn nie ważyli się napastować o jaja i inne podarki, co pospolicie się nazywa dyngować, ani do wody ciągnąć”. Słowo „dyngować”, pochodzące z języka niemieckiego, a oznaczające wykupywać się, okupywać się datkiem, wyraźnie wskazuje, że przed obfitymi strumieniami wody mogły uchronić jedynie datki w postaci jaj, kiełbasy bądź innych świątecznych wiktuałów i trunków. Zwyczajom tym towarzyszyło pierwotnie chłostanie, a więc śmiganie rózgami, gałęziami lub palmą, stąd ze zlepka tych dwóch wyrazów wziął się praktykowany do dziś śmigus-dyngus.

Tradycja wzajemnego polewania się wodą dla utrzymania rześkości i zdrowia, a zwłaszcza polewania pól dla sprowokowania deszczu u progu wegetacji, była u ludów rolniczych tak silna, że z czasem wiele dawnych praktyk zyskało nowszą, chrześcijańską interpretację lub wykształciło formy zwyczajowe. Praktykowany na południu Polski, w nocy z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek, zwyczaj wędrowania do strumieni i rzek, by obmyć się bieżącą wodą dla zapewnienia urody i zdrowia, tłumaczony jest pamiątką przekroczenia przez Jezusa rzeki Cedron. Na Kujawach czyniono to o wschodzie słońca w Wielki Piątek, wierząc, że woda w tym czasie nabiera ożywczych mocy i uchronić może przed chorobami skóry. Obfite polewanie się wodą w Poniedziałek Wielkanocny poprzedzały tzw. przywoływki dyngusowe, w spontanicznej formie praktykowane jeszcze krótko po ostatniej wojnie. W formie instytucjonalnej trwają one do dziś w Szymborzu na Kujawach zachodnich, gdzie są atrakcją dla turystów. Zwyczaj polegał na tym, że pod wieczór w Niedzielę Wielkanocną młodzi chłopcy, z dachu karczmy, stodoły lub wysokiego drzewa, wywoływali – wobec zgromadzonych widzów – imiona dziewcząt, podając w żartobliwy sposób ich wady i zalety, oraz informowali, ile wody dla każdej z nich przeznaczono na lany dyngus. Nazajutrz rano odwiedzano jeszcze śpiące panny, by wylać na nie kubły wody. Nie pomagały ani błagania, ani zwyczajowy poczęstunek. Wszystkie, a zwłaszcza najbardziej atrakcyjne dziewczęta, musiały być solidnie oblane.

Zwyczaj, poza zwykłą zabawą, miał głęboki, społeczny sens: wychowywał, kojarzył nowe pary, i co istotne, rozładowywał społeczne napięcia, budując silne więzi międzyludzkie. Dziewczyny brały sobie do serca nawet najbardziej złośliwe uwagi pod swoim adresem, by w następnym roku, jeśli nadal będą pannami, być ładniej wywołanymi. Zwiększało to przecież ich szanse na dobre zamążpójście. Oskar Kolberg, w wydanym w 1867 r. dziele opisującym Kujawy, zamieścił cenną obserwację tego zwyczaju. Pisał: „Ta jednak, której imię wcale przy dyngusie nie jest wymienionem, choćby nawet z najgorszej przedstawioną była strony, ma to sobie za wielkie ubliżenie; w nagannem tem zapomnieniu, widzi wyraźną dla imienia i osoby swojej pogardę”.

Warto zastanowić się nad sensem poniedziałkowego lania wodą, by zachowana do dziś zewnętrzna forma dawnego zwyczaju nie stała się jedynie przejawem braku dobrego wychowania; co więcej, mającego niewiele wspólnego z ludową tradycją.

Tekst „przywoływki” dyngusowej od Lubrańca:

Pierwszy numer ode dwora
jest tam dziewczyna ładno, urodno.
do ludzi podobno.
Niech się nie boji!
bo Józef Kornecki za niom stoji!
Studnia wody do lania
grzebuszek perłowy do wyczesania,
chusteczka niedwabna do wycierania.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki