Logo Przewdonik Katolicki

Kłoda popielcowa i przywoływki

Bartłomiej Gapiński
Jak Poniedziałek Wielkanocny, to śmigus-dyngus! W niejednym skansenie można zobaczyć, jak ów zwyczaj obchodzono dawniej. Z archiwum Zenona Zyburtowicza, 2014 r. | fot. Z. Zyburtowicz/East News

Poprzez wyśmianie i napiętnowanie samotnych w okresie Wielkiego Postu i Wielkanocy lud chciał ich zachęcić do wejścia w związki małżeńskie. Wszystko po to, by jako żony i mężowie doświadczyli trosk „tego padołu łez”, bo tylko wtedy, w co gdzieniegdzie wierzono, w przyszłości można dostać się do nieba.

Wielki Post i następująca po nim Wielkanoc to ważny czas dla zachowań obrzędowych ludu. To najpierw okres ogołocenia, powściągnięcia zmysłów i wyrzeczenia, a następnie radosnej celebracji Zmartwychwstania Pańskiego. Treści głęboko chrześcijańskie przenikały się wówczas z magicznymi, nierzadko o proweniencji pogańskiej. Była to bowiem kulminacja szeregu kumulacji: to męczeństwo Jezusa i Jego Zmartwychwstanie, ale także okres triumfu dnia nad nocą i życia nad śmiercią, wegetacji nad martwotą, to czas zastąpienia groźnej zimy obiecującą, witalną wiosną, to wreszcie czas nędzy bezmięsnego przednówka i hucznej celebracji obfitującej w mięsiwo Wielkanocy. Święta Wielkanocne nade wszystko wyrażały szczególnie doniosłą w chłopskim świecie wartości prawdę o Zmartwychwstaniu, bez którego nie sposób zrozumieć szerszych i donioślejszych fenomenów: rozpasanego karnawału i ascetycznego postu.

Pełna treść artykułu w Przewodniku Katolickim 11/2025, na stronie dostępna od 10.04.2025

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki