Logo Przewdonik Katolicki

Muzyczna podróż do Kazachstanu

Maria Nowosad
Fot.

Pociągiem relacji Warszawa-Astana wjechaliśmy w Brześciu na szerokie tory i dalej już tylko na wschód przez Baranowicze, Mińsk, Saratow, Orenburg, Atbazar. Po czterech dobach dotarliśmy do Astany stolicy kraju. Przed prawie 70 laty podczas zsyłek w 1936, 1940 i 1941r. tym samym szlakiem, tylko że w innych wagonach i znacznie dłużej, jechali na wschód Polacy deportowani...

Pociągiem relacji Warszawa-Astana wjechaliśmy w Brześciu na szerokie tory i dalej już tylko na wschód przez Baranowicze, Mińsk, Saratow, Orenburg, Atbazar. Po czterech dobach dotarliśmy do Astany – stolicy kraju. Przed prawie 70 laty – podczas zsyłek w 1936, 1940 i 1941r. – tym samym szlakiem, tylko że w innych wagonach i znacznie dłużej, jechali na wschód Polacy deportowani w stepy Kazachstanu. My jechaliśmy z cyklem koncertów.

W wyprawie do Kazachstanu, która mogła się odbyć dzięki arcybiskupowi Tomaszowi Pecie z Astany, uczestniczyli: Mikołaj Gąsiorek – skrzypce, 9-letni Mateusz Gąsiorek – skrzypce i recytacja, Sylwester Gąsiorek – organy, Maria Nowosad – akompaniament i prowadzenie koncertów, Jan Gąsiorek – opiekun.

Z muzyką przez step
Koncerty odbywały się głównie w środowiskach polonijnych, w miejscowościach, gdzie potomkowie zesłańców i deportowanych mają swoje kościoły, wokół których skupia się m.in. życie lokalnych wspólnot. Poruszaliśmy się po stosunkowo dużym terenie: od Astany na północ w kierunku Pietropawłowska. Graliśmy w różnych warunkach: w katedrze w Astanie, w zaadaptowanym na cele kaplicy... garażu w Szczucińsku, w wiejskich domach modlitwy Krasnodolska i Krasnej Polany, w pięknych i niedawno wybudowanych kościołach w Tajynszy, Oziornym i Kokszetau. Samochodem docieraliśmy wszędzie, podróżując różnymi drogami; czasem przez step, a raz prawie pływając w rozmokłej po deszczu gliniastej drodze. Każdemu koncertowi towarzyszyła niezwykła atmosfera. Wyczuwało się życzliwość słuchaczy i wdzięczność za przybliżanie im Ojczyzny. O atmosferze koncertów niech świadczą podziękowania wpisywane przez osoby duchowne i świeckie do naszego diariusza podróżnego: „Wasza muzyka jest jak balsam dla naszej duszy. Umieliście połączyć artystyczne piękno ze zwykłym człowieczeństwem. Talenty, którymi Bóg Was obdarzył, potrafiliście rozwinąć i poprzez muzykę dać ludziom wiele radości… Błogosławimy Pana za Wasz przyjazd do Kazachstanu. To budujący przykład polskiej rodziny, gotowej przemierzyć tysiące kilometrów i przyjechać do Kazachstanu, ziemi cierpienia i bohaterstwa tylu naszych rodaków, aby dać niezapomniane koncerty… Przywieźliście nam bogactwo muzyki i słowa polskiego”.

Szwajcaria Kazachstańska
W napiętym terminarzu znaleźliśmy jednak czas, aby trochę odetchnąć i podziwiać piękno kazachstańskiej ziemi, m.in. Szwajcarię Kazachstańską – tereny w okolicach Szczucińska. Tutaj – wśród lasów, w pięknych górach, nad jeziorem, po którym w maju pływała kra – leży słynny kurort Borowoje. Kiedy tam pojechaliśmy, padał śnieg, ale na drugi dzień zaczął wiać ciepły, stepowy wiatr i świeciło słońce. Miło było spacerować.

Polacy
Większości z nas Kazachstan kojarzy się z miejscem, gdzie zsyłano Polaków. W trudnych warunkach klimatycznych i materialnych żyli tam jako „specpieresieleńcy”, pozbawieni podstawowych praw. Mogli uczyć się tylko w szkołach podstawowych, nie wolno im było budować kościołów, w znacznym stopniu zostali też zrusyfikowani. Dzisiaj tylko najstarsze pokolenie mówi po polsku. Obecnie potomkowie zesłańców są częścią piętnastomilionowego narodu kazachstańskiego, w skład którego wchodzą przedstawiciele ponad stu nacji. W ostatnich latach wybudowano w Kazachstanie nowe kościoły; Msze św. – ze względu na to, iż katolicy to również Niemcy, Rosjanie... – odprawia się w języku rosyjskim. Podczas spotkań z Polakami słuchaliśmy opowiadań głównie starszych kobiet, które pamiętały swoje wioski na Kresach Wschodnich, deportację i pierwsze lata pobytu w azjatyckich stepach. Cieszymy się, że zdążyliśmy jeszcze spotkać tych ludzi i wysłuchać ich. Szczególne podziękowanie za to, że nasza muzyczna misja w pełni została zrealizowana kierujemy do abp. Tomasza Pety, który na pożegnanie napisał: „Dziękuję Wam za to, że dzięki Wam moje rodzinne Kujawy i Inowrocław stały się obecne na stepach Kazachstanu”.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki