Logo Przewdonik Katolicki

Okiem sąsiada

ks. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz TCHR
Fot.

Przeglądam w sobotni wieczór strony internetowe. Dominują w nich doniesienia ze sportu. Po wielu dniach biegania i ślizgania się bez większego efektu Polacy odnieśli sukces. Dwa medale brąz i srebro. Walczę z dużą pokusą napisania o tej olimpiadzie, ale... raczej zdołam się jej oprzeć. Dlaczego chciałbym pisać? Bo cóż na przykład znaczy to, co napisałem powyżej: ślizganie...

Przeglądam w sobotni wieczór strony internetowe. Dominują w nich doniesienia ze sportu. Po wielu dniach biegania i ślizgania się bez większego efektu Polacy odnieśli sukces. Dwa medale – brąz i srebro. Walczę z dużą pokusą napisania o tej olimpiadzie, ale... raczej zdołam się jej oprzeć. Dlaczego chciałbym pisać? Bo cóż na przykład znaczy to, co napisałem powyżej: „ślizganie się bez większego efektu”? Taka pani Jagna ślizgała się efektownie, zataczając – wedle relacji prasowej – zakola wokół tyczek tak, „jakby omijała łukiem tiry na autostradzie”. Czyż to nie jest duży efekt? Dlaczego zatem jednym na tych igrzyskach przyznaje się medale za efekt, innym za szybkość? Nie jestem w stanie zrozumieć tej olimpiady.

Sięgam więc do chleba polityki. On jest zepchnięty w tło, wręcz blednie w cieniu olimpijskiego srebra. A odbyła się rzecz chyba niebagatelna. Głowa mojego państwa była z wizytą u głowy państwa francuskiego.

Rzecz w tym, że tę wizytę media relacjonują dość skąpo. Jeśli już to czynią, to – to nie poprzez własnych korespondentów (czyżby zabrakło funduszy, bo telewizja wyczerpała je, wysyłając komentatorów na curling i skeleton w Turynie?). Nie czynią tego przez komentatorów francuskich. Może oni też nie zauważyli niczego, gdyż pasjonowali się wyścigami niemieckich saneczkarzy… Jednak relacja jest. Obejmuje ona obszerne cytaty z niemieckiej prasy. Polski prezydent z oficjalną wizytą we Francji okiem niemieckiego dziennikarza. Cóż za… Europa!!

Byłbym jednak niesprawiedliwy, gdybym nie zauważył dostrzeżonej mimo wszystko przez polskie media reakcji francuskiej (może dziennikarze oderwali się w przerwie przejazdu saneczkarzy, tym bardziej że nie jeżdżą oni z karabinkiem i nie strzelają, co znacznie osłabia wymowę sportową tej dyscypliny). Otóż „Le Monde” zauważa ponoć, iż „trudno wierzyć w dobre stosunki Francji z państwem, którego rząd sprzymierza się z populistami i integrystami”. Dodam więcej, jest to rząd, który nie prowadzi swojej otwartej polityki na ulicach z pomocą koktajli Mołotowa. Jest świadom tożsamości państwa i kontynentu. Taki zacofany i nieislamski, przepraszam, nieeuropejski chciałem napisać…

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki