Logo Przewdonik Katolicki

Muzyka dedykowana polskości

Dominik Górny
Fot.

Niech muzyka tego najwybitniejszego polskiego kompozytora, który wniósł wielki wkład w kulturę Europy i świata, zbliża jej słuchaczy do Boga i pomaga w odkrywaniu głębi ludzkiego ducha takie właśnie życzenie, związane z upowszechnianiem postaci i twórczego dorobku Fryderyka Chopina, wyraził papież Benedykt XVI.

– Niech muzyka tego najwybitniejszego polskiego kompozytora, który wniósł wielki wkład w kulturę Europy i świata, zbliża jej słuchaczy do Boga i pomaga w odkrywaniu głębi ludzkiego ducha – takie właśnie życzenie, związane z upowszechnianiem postaci i twórczego dorobku Fryderyka Chopina, wyraził papież Benedykt XVI.

 

W echu dobiegającego już końca Roku Chopinowskiego, papieskie słowa stają się rytmem przeżyć dobra i zachwytu, pulsującym w sercu jego zdarzeń – koncertowych, wystawowych czy literackich – takich, które „działy się” w naszych wnętrzach, ilekroć wsłuchaliśmy się w twórczość Chopina na tyle, aby odnaleźć w niej choćby „półnutę” tego, co jest dla nas ważne. I wiele razy nie była to jedynie „półnuta” – partytura wydarzeń Roku Chopinowskiego układała się bowiem w takie nokturny, walce i inne wyobrażenia piękna, które ujawniały prawdę o brzmieniu duszy Chopina, w syntezie rozmaitych sztuk.

 

Koncerty, wernisaże i inne wzruszenia…

– Rok Chopinowski nie może być tylko rokiem eventów artystycznych. Musi być rokiem edukacji, także inwestycji w dziedzictwo materialne. Żeby ci, którzy są zainteresowani Chopinem i przyjeżdżają do Polski nie byli zawiedzeni. (…) Dorobek wybitnego kompozytora będzie popularyzowany na wszelkie możliwe sposoby – orzekł Bogdan Zdrojewski, Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Intencja jego słów, wybrzmiała w ponad 2 tysiącach rocznicowych zdarzeń. I chociaż nie sposób ich wszystkich przywołać, to na pewno trzeba „usłyszeć” te spośród nich, które komponują emocje trzech kulminacji Roku Chopinowskiego.

Pierwsza z nich zagrała „urodzinowym tygodniem” koncertów o europejskim brzmieniu talentu m.in.: Marthy Argerich, Murraya Perahii i Garricka Ohlssona. Druga kulminacja, zatytułowana „Chopin i jego Europa” była festiwalowa, a trzecia – konkursowa, związana z XVI Międzynarodowym Konkursem Pianistycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Ze względu na jubileusz wspomnianego wydarzenia, połączono je z cyklem recitali laureatów, także z lat wcześniejszych, którzy występowali nie tylko na „scenach wielkich miast”, ale w „kameralnych wnętrzach” obiektów małych miasteczek, których klimat był „upalny jak lato w Nohant”, gdzie Chopin próbował odnaleźć swoje, nie tylko muzyczne szczęście. Inicjatorami większości chopinowskich wydarzeń, poza instytucjami kulturalno-oświatowymi, ambasadami, konsulatami czy niezależnymi środowiskami twórczymi, było 39 „towarzystw” zrzeszonych w Międzynarodowej Federacji Towarzystw Chopinowskich.

 

Chopin w tonacji Ojczyzny

Pamięć o Chopinie rozbrzmiewała najpełniej w „największej części” serca Polski – w „Wielkopolsce”. Na dowód tej tezy spróbujmy poczuć rytm takich festiwali jak: „Chopin Nasz Współczesny”, którego inicjatorem była Filharmonia Poznańska im. Tadeusza Szeligowskiego czy „En Attendant Chopin” w dworach Wielkopolski, zorganizowany z „twórczej nuty” Teatru Wielkiego im. Stanisława Moniuszki w Poznaniu. Wspomnieć należy o koncertach i wieczorach muzyczno-poetyckich m.in.: w Sali Białej Urzędu Miasta Poznania, domach kultury, muzeach, ośrodkach oświatowych, bibliotekach; o regionalnych konkursach, np. „Chopin polski, europejski, światowy”; o XXIX Międzynarodowym Festiwalu „Chopin w barwach jesieni – Antonin 2010”; o otwarciu Sali Chopinowskiej w pałacu Bronikowskich w Żychlinie…

Można byłoby jeszcze dłużej wsłuchiwać się w piękno zarówno większej, jak i mniejszej części wspomnianego „serca”, jednak bardziej odpowiednią „muzyką”, wydaje się być zaufanie wyznaniu, zawartemu w jednym z chopinowskich przedstawień w reżyserii Barbary Wachowicz – „Narodził się z miłości nut. Ukrył w nich przepowiednię – tę dobrą, spełnianą w rytmie mazurków i taką, co w pięciolinie dni wpisuje tęsknotę. Echo minionych lat rozedrgał nokturnem – chłodnym niczym wiatr, ciemnym jak bezksiężycowa noc; o duszę Polski nie pytał gwiazd. Uwierzył sonatom; preludiom nasyconym namiętnością słowiańskiej duszy; etiudom, których pulsacja ochroniła polskość”.

 

Chopin na partyturze świata

„Nie ma nic bardziej odpychającego niż muzyka bez ukrytego znaczenia” – napisał niegdyś Fryderyk Chopin. Jeśli wydarzenia Roku Chopinowskiego mają ambicję być echem tych słów, to wsłuchanie się w ich rytm, powinno umożliwić postrzeganie muzyki Chopina jako podróży – nie tylko w głąb duszy kompozytora, ale przede wszystkich po ścieżkach naszych narodowych emocji i tradycji. One zaś „bisowały” na międzynarodowych festiwalach: w Paryżu – Bagatelle, Francji – Nohant, Austrii – Gaming, na Majorce – Valldemossa, w Czechach – Mariańskie Łaźnie. „Ukryte znaczenie” miały też osobne koncerty w Valldemossie w klasztorze i w Palma de Mallorca oraz paryski koncert pod patronem UNESCO – „Młodzi grają w hołdzie Chopinowi”. Nie można też zapomnieć o tym, jak nisko przed muzyką Chopina pokłoniły się Genewa, Praga, Jerozolima i Belgia (Vorst-Laakdal).

„Religią” ich zdarzeń były przede wszystkim klasyczne interpretacje utworów Chopina, który z kolei w Nowym Jorku jawił się bardziej jako „jazzman”, zaś w Rzymie, jakby na przekór tradycji Wiecznego Miasta, powracał w uśmiechu „roztańczonego chwilą” walca. Bliskiego wrażliwości niemalże całego świata, a jednocześnie na wskroś polskiego Chopina, można było rozpoznać w kilkunastu portach, które stawały się kolejnymi nokturnami, w jakich swoje spełnienie odnajdywało pragnienie wolności. A „cumowało” ono w Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii, Belgii, Holandii, Danii i Szwecji. Celem rejsu żaglowca „Fryderyk Chopin” było m.in.: przybliżanie dziedzictwa kultury polskiej pośród mieszkańców rozmaitych zakątków Europy.

Wypada też choćby wspomnieć o Kraju Kwitnącej Wiśni, w którym wiedza o naszym kompozytorze kwitnie ponoć najpiękniej. Legendarna pianistka, Regina Smendzianka, określa ten fenomen w taki oto sposób: „Wspólną płaszczyzną między Japończykami a Chopinem jest chopinowski arystokratyzm ducha, (japoński) obyczaj uczy wielkiej delikatności w obcowaniu z drugim człowiekiem, przestrzegania szacunku i zachowania dystansu”.

 

Tożsamość zapisana w nutach

Na ile Chopin jest „nasz”, a na ile my, czujemy się „jego”? Zanim zmierzymy się z poznaniem odpowiedzi na zadaną wątpliwość, poznajmy fragment recenzji francuskiego krytyka Bellaigue, który w 1840 r. o patriotycznej postawie Chopina napisał: „Nie znam drugiego muzyka, który byłby bardziej od niego patriotą. Jest on Polakiem znacznie więcej, niż którykolwiek Francuz był Francuzem, Włoch – Włochem lub Niemiec – Niemcem. Jest nikim innym tylko Polakiem”. A zatem – Chopin jest „nasz” na tyle, na ile my chcemy być „jego”; na ile mamy szacunek do własnej tradycji narodowej i podobnie jak on oraz jego muzyka, nie boimy się tęsknić za Ojczyzną – tą rzeczywistą i taką, której wyobrażenie nosimy w sobie.

Właśnie ta tęsknota, szczersza od jakiegokolwiek uwielbienia dla artysty, jest pierwszym akordem świadomego wsłuchania się w chopinowskie kompozycje. Pozwala odczuć, że już choćby jedna z nich (z kompozycji) „wystarcza, aby usłyszeć, w jakim rytmie pulsuje serce Polski”, a tym samym, jaką muzyką powinny żyć nasze serca.

 

 


 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki