- Nie ulega żadnej wątpliwości, że stan wojenny w Polsce był nie tylko kwestią – by tak rzec – przykrości. On wpisuje się w pewną politykę ówczesnych władz i jest konsekwencją tamtej ideologii, która urasta do rangi swego rodzaju filozofii życia – powiedział bp Jan Tyrawa.
W Bydgoszczy odbyły się liczne spotkania z okazji 29. rocznicy wybuchu stanu wojennego. Hierarcha podkreślił, że prawdy historyczne są bardzo często interpretowane z punktu widzenia danej osoby, zaangażowania czy interesu. – Ludziom, którzy doprowadzili do stanu wojennego, to nie przeszkadzało. To było ich życie. Oni nie byli zdolni w ogóle przewidzieć, że sytuacja diametralnie się zmieni. O tym trzeba mówić i nie wolno zapomnieć – dodał bp Jan Tyrawa.
Ostatnie „podrygi” systemu
W sali sesyjnej bydgoskiego ratusza spotkali się m.in. członkowie Stowarzyszenia Osób Represjonowanych w PRL „Przymierze”. Jego prezes Jan Raczycki 13 grudnia 1981 r. przebywał u rodziny w okolicach Czaplinka. Zaraz po powrocie był nękany przez SB. Tworzył „Solidarność” w jednym z bydgoskich zakładów. – W 1980 r. powstał ruch społeczny, który żądał zmian. Oczywiście spotkało się to z potępieniem władzy komunistycznej. To były ostatnie podrygi tego systemu. Hunta pod wodzą gen. Jaruzelskiego wprowadziła stan wojenny, czyli wypowiedziała narodowi wojnę – powiedział.
Smutną datę w historii Polski pamięta doskonale ówczesny proboszcz parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy na bydgoskim Szwederowie ks. prałat Władysław Mielcarek. – O siódmej rano w niedzielę przyszło do mnie dwóch oficerów politycznych. Chcieli, żebym nie namawiał ludzi do zbrojnego wystąpienia, żebym się nie modlił za uwięzionych, bym tłumaczył ludziom, że nie było innego wyjścia. Odpowiedziałem, że Kościół zawsze modlił się za uwięzionych. Nie będę również tłumaczył, że nie było innego wyjścia, bo było. Uważam, że ci ludzie walczyli tylko o utrzymanie władzy – podkreślił.
Głos sumienia
Ustępujący prezydent Bydgoszczy Konstanty Dombrowicz stwierdził, że wnioski, jakie możemy wyciągnąć, patrząc na dzisiejszą sytuację, są dość smutne. – Wydawało się, że przez te 29 lat „jasność PRL-u” jest całkowicie zgaszona. Sądząc jednak po wynikach wyborów samorządowych, sytuacja jest inna. Poczuwam się trochę do winy. Może niektóre działania powinienem był podejmować bardziej zdecydowanie. Uważajmy na to, co wokół nas się dzieje. Na wszystkie symptomy związane z przejęciem w kraju władzy przez monopartyjny system wspierany przez postkomunistów. Jest to dla mnie zupełnie nie do pojęcia – dodał.
Z okazji tej smutnej rocznicy wierni zgromadzili się także na Mszy św. w bydgoskim kościele ojców jezuitów. Modlitwie przewodniczył o. Mieczysław Łusiak. Kapłan podkreślił, że nie jest rolą Kościoła rozliczanie sprawców stanu wojennego. Kościół może być tylko głosem sumienia. – Myślę, że tak jest. Są Msze św. za ojczyznę, z ambon pada wiele słów, które w sposób jednoznaczny oceniają stan wojenny i tych, którzy nam to zafundowali. Reszta pozostaje w gestii władz, które są coraz bardziej obojętne na to, aby sprawiedliwości stało się zadość. By obok przebaczenia, które jest potrzebne, była pamięć i prawda o tym, co się stało – stwierdził jezuita.
Stan wojenny został wprowadzony 13 grudnia 1981 r. na terenie Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej na mocy uchwały Rady Państwa z 12 grudnia, podjętej na polecenie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego.