Logo Przewdonik Katolicki

Bolesna prawda

Marcin Jarzembowski
Fot.

W bydgoskiej delegaturze Instytutu Pamięci Narodowej otwarto wystawę zatytułowaną Miecz rewolucji. Twarze bydgoskiej bezpieki 1945-1990. W uroczystościach wzięły udział osoby duchowne, przedstawiciele osób represjonowanych, władze miejskie oraz samorządowe. Wystawa zainaugurowała działalność nowej sali wystawienniczo - konferencyjnej, której nadano imię Księdza Jerzego...

W bydgoskiej delegaturze Instytutu Pamięci Narodowej otwarto wystawę zatytułowaną „Miecz rewolucji. Twarze bydgoskiej bezpieki 1945-1990”. W uroczystościach wzięły udział osoby duchowne, przedstawiciele osób represjonowanych, władze miejskie oraz samorządowe.

Wystawa zainaugurowała działalność nowej sali wystawienniczo - konferencyjnej, której nadano imię Księdza Jerzego Popiełuszki.

Koniec anonimowości
Na wystawie zaprezentowano sylwetki szefów, kierowników oraz naczelników wydziałów i sekcji bydgoskiej bezpieki. Twarze prawie 80 osób zostały wytypowane przez historyków oraz osoby pokrzywdzone, które składały wnioski. Uzupełnieniem są biogramy wybranych funkcjonariuszy resortu więziennictwa Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego z terenu województwa pomorskiego. – Są pokazani ci, którzy przez wiele lat kierowali represjami. Służba Bezpieczeństwa była zbrojnym ramieniem partii komunistycznej. Była instytucją, która przez cały czas swojego działania posługiwała się metodami represji wobec własnego społeczeństwa. Ludzie mają prawo do informacji, jakie osoby tę służbę tworzyły – stwierdził historyk dr Tomasz Chinciński z bydgoskiego IPN.

Wykład wprowadzający, który zatytułowano „Aparat bezpieczeństwa PRL w walce z Kościołem katolickim”, przedstawił dyrektor Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej dr Jan Żaryn. – Państwo komunistyczne i sami komuniści byli wychowani w polityce wyznaniowej, którą uważali za najsłuszniejszą. Wyznacznikiem tej słuszności było doświadczenie Związku Sowieckiego, w którym zlikwidowano struktury Kościoła katolickiego. To była pewna droga, która także miała być realizowana w Polsce. Komuniści od samego początku z powodów ideologicznych widzieli Kościół jako przeciwnika i wroga, z którym należy się rozprawić – powiedział.

Wizerunek radnego
Wśród zaprezentowanych postaci znalazła się również twarz obecnego radnego Marka Jeleniewskiego, który był funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa. Napisał on pracę zatytułowaną „Antysocjalistyczna działalność jezuitów bydgoskich w okresie stanu wojennego”. Pojawienie się jego wizerunku wzbudziło w wielu środowiskach kontrowersje.

Zdaniem obecnego superiora domu zakonnego jezuitów oraz duszpasterza ludzi solidarnych, dobrze się stało, że w Bydgoszczy otwarto taką wystawę. – Bez wątpienia „twarze bezpieki” zostały upublicznione zbyt późno. To, że dopiero teraz zaczynamy je pokazywać, oznacza, iż jeszcze nie rozstaliśmy się z komunizmem – powiedział ojciec Mieczysław Łusiak SJ.

Sam Marek Jeleniewski tłumaczy, że pracę o działalności jezuitów w latach 1981-84 napisał na podstawie materiałów zgromadzonych w archiwum. – To nie jest opis mojego działania, tylko innych osób. Nie zajmowałem się inwigilacją księży. Dwa razy uczestniczyłem we Mszy u jezuitów i raz w bazylice. Wśród wiernych był mój szkolny kolega. Jako osoba zdekonspirowana nie mogłem więc dalej prowadzić działań. Niczego nie nagrywałem, musiałem tylko pójść, zobaczyć, co się dzieje i sporządzić z tego raport – powiedział.

Ojciec Łusiak stwierdził, że Marek Jeleniewski na pewno szkodził Kościołowi, bo taki był cel funkcjonowania IV Wydziału Służby Bezpieczeństwa. – W jaki sposób pan Marek Jeleniewski szkodził Kościołowi nie wiem, pewnie z czasem się tego dowiemy. Dziś mamy sytuację, że człowiek, który zapisał się dobrowolnie do organizacji zabijającej ludzi, w tym księży, i który nigdy nie okazał żadnej skruchy z tego powodu, jest radnym miasta i wykładowcą na wyższej uczelni. Jak trafnie zauważył jeden z historyków IPN, praca dyplomowa ukazuje ówczesny stan umysłu pana Jeleniewskiego – a była nim nienawiść do jezuitów za to, że wspierali „Solidarność”, że sprzeciwiali się represjom stanu wojennego. Ten człowiek był wrogiem niepodległościowych dążeń Polaków – podkreślił.

Marek Jeleniewski uważa, że podczas trzech lat pracy w Wydziale IV Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Bydgoszczy nikomu nie wyrządził krzywdy. – Oczywiście, Służba Bezpieczeństwa ma na swoim sumieniu sporo grzechów. Chciałbym więc przeprosić te osoby, którym sprawiłem przykrość. Nie odpowiem, czy jestem osobą wierzącą, ale takich ludzi szanuję – powiedział bydgoski radny.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki