Logo Przewdonik Katolicki

Piękne jak Święta Rodzina

bp Tadeusz Pieronek
Fot.

Bardzo dobrze, że uroczystość Świętej Rodziny obchodzimy kilka dni po Bożym Narodzeniu. To ono dało początek Świętej Rodzinie, a Dzieciątko Jezus, tak jak to widzimy w betlejemskiej stajence, znajduje się w Jej centrum. Matka Najświętsza piastuje Jezusa w swych ramionach, czuwa nad Nim św. Józef, aniołowie śpiewają Gloria, a pasterze i Trzej Królowie przynoszą Mu dary.

 

Taki jest wzór każdej, nie tylko chrześcijańskiej, rodziny. Tam, gdzie matka nie ma kogo wziąć na rękę, kiedy rodzice nie mogą skupić swej troski na dziecku, mamy zawsze do czynienia z jakimś dramatem.

Trudno jest mówić do współczesnego człowieka o rodzinie. Ludzie włożyli wiele wysiłku, uczestniczą w rozmaitych eksperymentach, by sobie wmówić, że istniejący i sprawdzony przez wieki model rodziny już się przeżył. Żyjemy w czasach głębokiego kryzysu rodziny. Ojciec i matka, a wokół nich gromadka dzieci? To niemodne, zbyt kosztowne, niewygodne, utrudniające karierę. To nie dla człowieka wolnego.

Ludowa mądrość polskich jasełek już dawno odkryła, wczytując się w prawdę Chrystusowego dzieciństwa, że rodzina od swego zarania była w niebezpieczeństwie. Zagrożeniem rodziny był Herod, symbol zazdrosnego władcy, skupiony na sobie samym, czysty egoista, gotowy poświęcić wszystko i każdego, by tylko zaspokoić własne zachcianki i ambicje.

Jeżeli Herod wcieli się w któregoś z rodziców, a tym bardziej w obojga, to rodzina nie ma szans, bo nie ma miejsca dla dziecka, które w zdrowej rodzinie, w normalnym domu, jest owocem i przedmiotem miłości. Miłość w rodzinie, jak zresztą każda inna prawdziwa miłość właściwie ukierunkowana, polega na gotowości do dawania przede wszystkim samego siebie, na gotowości do poświęceń, bez względu na korzyści czy straty osobiste, jakie to przyniesie.

Trzeba też bardzo uważać, by miłość rodziców do dziecka nie przerodziła się w pobłażanie, by dziecku, w imię rzekomej miłości, pozwolić wyrosnąć na Heroda egoistę, przed którym wszyscy muszą bić pokłony i zezwalać mu na wszystkie jego kaprysy i zachcianki. Na rodzicach ciąży obowiązek wychowania dzieci do odpowiedzialnej wolności, czyli do korzystania z tego wielkiego daru, danego nam przez Boga, dzięki któremu możemy wybierać dobro i to za każdym razem lepsze. Wprawdzie wolność może być źle użyta, ale wybór zła jest dla człowieka destrukcyjny. Kardynał Stefan Wyszyński nazywał taką wolność wolnością dzieci Bożych, które swym sposobem myślenia i postępowaniem zawsze chcą się Bogu podobać. Wybierajmy dobro, bo ono kształtuje i udoskonala nasze człowieczeństwo. Jak przekazać dzieciom taką postawę? To sprawa niewątpliwie trudna i chyba tylko miłość rodziców do dziecka zdolna jest pokazać im, w jaki sposób mogą to osiągnąć.

Warto przyglądać się dobrym wzorcom, rodzinom opiekującym się dziećmi upośledzonymi, niedorozwiniętymi, chorymi, kochanymi dla nich samych. Ileż taka miłość, choć trudna i ofiarna, daje satysfakcji i wzniosłych duchowych przeżyć. Ale warto też podglądać życie tych rodzin, w których wszystko jest normalne. Normalni rodzice, normalne dzieci, normalna miłość. To jest naprawdę piękne. Piękne jak Święta Rodzina.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki