Logo Przewdonik Katolicki

Znamiona żałoby

ks. Benedykt Glinkowski
Fot.

Bywa, że ludzie pytają swoich duszpasterzy, jak długo należy nosić czarny strój po śmierci bliskiej osoby. Odpowiedzi, jakie otrzymują, nie są jednoznaczne, co świadczyłoby, iż oni sami do końca nie wiedzą jak to powinno być. Nic dziwnego, ponieważ niełatwo znaleźć jakieś współczesne źródło pisane, które jednoznacznie regulowałoby tę kwestię. Również Kodeks prawa kanonicznego...

Bywa, że ludzie pytają swoich duszpasterzy, jak długo należy nosić czarny strój po śmierci bliskiej osoby. Odpowiedzi, jakie otrzymują, nie są jednoznaczne, co świadczyłoby, iż oni sami do końca nie wiedzą jak to powinno być. Nic dziwnego, ponieważ niełatwo znaleźć jakieś współczesne źródło pisane, które jednoznacznie regulowałoby tę kwestię. Również Kodeks prawa kanonicznego nie zawiera odpowiedzi na tak postawione pytanie.
Jak możemy dowiedzieć się od starszych ludzi, istnieje zwyczaj, że po śmierci rodziców, współmałżonka oraz dzieci, na znak żałoby należy przez cały rok ubierać czarny strój. Jeśli natomiast odejdzie z tego świata ktoś z rodzeństwa, względnie dziadek lub babcia, wtedy przez 6 tygodni uzewnętrzniamy swoją żałobę przez czarny ubiór.
Pragnę jednak mocno podkreślić, że żyjemy w czasach Nowego Testamentu, a więc w czasach, kiedy Chrystus zachęca nas do porzucenia tego, co cielesne - zewnętrzne na rzecz tego, co duchowe - wewnętrznego przeżywania pewnych treści. To również dotyczy żałoby po śmierci bliskiej osoby.
Nie strój, ale stan ducha i czyny miłosierdzia mają istotne znaczenie. Co to znaczy? Jesteśmy ludźmi wiary m.in. w to, że życie człowieka się nie kończy z momentem śmierci jego ciała. Liczymy na spotkanie z naszym zmarłym w Królestwie Niebieskim, stąd śmierć nie może być dla nas źródłem niepohamowanej żałoby, lecz nadziei wypływającej z wiary.
W związku z tym, co jest ważne? Najpierw, gdy nasz bliski jeszcze żyje, trzeba, byśmy postarali się o jego pojednanie z Bogiem, a więc spowiedź św., Komunię św. - wiatyk i sakrament namaszczenia chorych. Nie ma sensu wzywać księdza po śmierci, on jest potrzebny za życia, by mógł udzielić tych sakramentów. Gdy chory umiera pojednany z Bogiem i Kościołem, mamy uzasadnione prawo żyć nadzieją, że wcześniej czy później zostanie on przyjęty do nieba. Wiemy, że mimo odpuszczonych grzechów trzeba jeszcze odpokutować za swoje złe czyny tu na ziemi. Gdy nie dokonało się to za życia, dokona się po śmierci w czyśćcu. Bliscy, zatroskani o swojego zmarłego, mogą skrócić ten czas czyśćcowego oczekiwania na niebo przez modlitwy indywidualne w jego intencji, zamówione Msze św. oraz zdobywanie odpustów, zgodnie z zasadami podanymi przez Kościół.
W takim kontekście, można powiedzieć, że żałoba, która uzewnętrznia się w czarnym stroju, ma niewielki sens, nie pomaga ona zmarłemu, lecz służy jedynie do pokazania na zewnątrz naszego smutku i bólu po czyjejś śmierci. Od wierzącego katolika oczekuje się jednak dużo więcej niż tylko zewnętrznego znaku. Jeśli rzeczywiście już przed śmiercią bliskiej osoby zrobiliśmy wszystko, co możliwe w celu jej pojednania z Bogiem i Kościołem, po jej śmierci modlimy się w jej intencji, staramy się zdobyć dla niej odpusty oraz zamawiamy w jej intencji Msze św., to, dodatkowo, możemy ukazać nasz smutek z powodu jej śmierci przez żałobny strój. Jeśli natomiast nic nie zrobiliśmy przed śmiercią, ani nie staramy się po śmierci tejże osoby o skrócenie jej oczekiwania na niebo, to noszenie stroju żałobnego nie ma sensu. W takiej sytuacji czarny strój jest tylko grą pozorów, próbą pokazania innym czegoś, czego nie ma, a więc naszego zatroskania o zmarłego.
W czasach, gdy staramy się o zdarcie masek, o autentyczność naszych myśli i czynów, warto skorygować również nasze podejście do żałoby. Zamiast nic nie znaczącego czarnego stroju, postarajmy się poświęcać czas naszym chorym, troszczmy się o nich za życia, pamiętajmy również o zaspokojeniu ich potrzeb duchowych - spowiedzi św., Komunii św., sakramentu namaszczenia chorych, natomiast po śmierci otoczmy ich naszą modlitwą. To ma sens, lecz sam czarny strój, który nie niesie z sobą żadnej treści, a jest tylko zewnętrznym znakiem pustki, jaką nosimy w sobie, nie ma najmniejszego sensu.

Komentarze

Zostaw wiadomość

  • awatar
    Goska
    04.08.2019 r., godz. 12:39

    No tak ...zawsze podchodziłam sceptycznie do okazywania żałoby czarnym strojem...do czasu naglej śmierci mojego ojca .....cos mi po prostu nie daje ubrac się w inny kolor

  • awatar
    Ala
    18.06.2019 r., godz. 21:55

    Prawda, cała prawda w tym tekście.

  • awatar
    Elf
    22.04.2019 r., godz. 07:19

    Parę dni temu odeszła moja kochana Mamcia i mimo, że strasznie mi jej brakuje nie noszę czarnych ubrań. Podobnie jak moja Mamcia i Babunia mam do nich awersję i nie posiadam w szafie nic w tym kolorze. Babunię pochowaliśmy w różowej sukience i czarnej marynarce. Mamcia miała kremową sukienkę i różowy żakiet. Wiem, że mamusia nie chciałaby abyśmy chodzili w czerni. Żałobę mam w sercu.

  • awatar
    Maria
    29.10.2018 r., godz. 17:02

    To my sami powinniśmy ustalić sobie okres żałoby po naszych zmarłych . Są zmarli po utracie których nasza żałoba będzie bolesna i długa a są również tacy , po których w ogóle nie będziemy nosić żadnej żałoby , np. po ojcu ''tyranie''. Po zmarłych ze starości po 90 roku życia i zarazem długo leżących , żałobę możemy skrócić , gdyż śmierć była dla nich wybawieniem od męki i prosili o nią ale powinna z powagi trwać kilka miesięcy . Tak więc ani kościół ani nikt inny nie powinien nikomu ustalać długości żałoby , ponieważ są to sprawy INDYWIDUALNE !

  • awatar
    Janina
    09.10.2018 r., godz. 19:23

    Wielebny ks nosiłam czarny strój do dzisiaj po śmierci matki. Mama zmarła 9 10 2017 oprócz różańca mszy św Almosen i ofiary. Czarny struj cały rok był formom pokuty dla mamy. Bardzo nie lubię czarnych ubrań ale w przepisach przed soborowych znalazłem takie informacje. Chodzę na Mszy św trydenthl.mess. Mieszkam na zachodzie na novus ordo nawet nie ma co chodzić. Pozdrawiam.

  • awatar
    Jakub
    28.08.2018 r., godz. 23:35

    Ważne by jednak tą żałobę przeżyć . Wg mnie z mojego doświadczenia jest to ważne ze względu na psychikę, mimo postawy człowieka, który narodził się na nowo i na śmierć patrzy w inny sposób.

  • awatar
    Irena
    31.07.2018 r., godz. 20:26

    Jest Świętych obcowanie. Ja właśnie przechodzę przez żałobę po śmierci taty ale jestem z nim w kontakcie, dostaję od niego myśli, pomoc i tak mi właściwie ten strój żałobny jakby zaprzeczał, że jego dusza żyje i ma się lepiej w niebie niż na ziemi.

  • awatar
    Sylwia
    16.07.2018 r., godz. 00:17

    Po części zgadzam się z księdzem, ale musimy pamiętać, że każdy przeżywa żałobę na swój sposób. Uważam, że błędem jest bezwzględne stwierdzenie, że strój nie ma żadnego znaczenia. Bowiem każdy z nas interpretuje i przeżywa świat, to co widzi oraz to, co nam się przytrafia, po swojemu. Jest to czysto subiektywne, zatem odbieranie czegoś, np. tego, jak ktoś przeżywa śmierć bliskiej osoby, nie może być przedmiotem błędu. Dlatego, proszę księdza, proszę pamiętać o tym, że owszem- są osoby, które nie zwracają uwagi na strój, są osoby, które ubierają się na czarno tylko po to, by pokazać światu, że stracili kogoś bliskiego i że cierpią a faktycznie nie przeżywają tego wewnętrznie, ale są też osoby, które traktują ten strój jako wyraz pamięci i szacunku do zmarłego. Tak jak zostało tu napisane przez "Córkę", jej mama nie lubiła czarnego koloru, stąd zostało to uszanowane i "Córka" nie nosiła czarnych ubrań. Lecz są ludzie, które czują wewnętrzną potrzebę uzewnętrznienia tego, co przeżywają, jak „Beata” i wiedzą, że ktoś by sobie życzył, by postąpić zgodnie ze zwyczajem wyrażenia straty bliskiej osoby przez strój. Zgadzam się także z komentarzem "Pawła". Oczywiście, ważniejsze jest to, co duchowe, nie to, co zewnętrzne, ale nie można traktować aspektu ubioru jako "nic nie znaczącego".

  • awatar
    Alina
    07.07.2018 r., godz. 11:55

    ..."Nie strój, ale stan ducha i czyny miłosierdzia mają istotne znaczenie..." Dwa tygodnie temu zmarła Moja Mama.. Jak Ksiądz myśli ,w jakim stanie jest mój Duch... Jestem osobą wierząca ,i wierzę ,że Dusza mojej mamy żyje ...Ale Stan mojego ducha ,chce oplakac ,to Ciało,które nosiło mnie 9 miesięcy ,które mnie karmiło,wychowało ,wycierpialo dużo za życia.. Czuje potrzebę ubrać się w czarny strój ,nie Po to ,żeby inni mnie zauważyli .. Chce to zrobić z szacunku dla Tego Ciała..Nie zapominając o modlitwie i o tym ,że Życie toczy się dalej..

  • awatar
    Gość
    01.07.2018 r., godz. 13:58

    Na wieść, o śmierci bliskiej osoby, nagłej i niespodziewanej, oniemiałam. Czuję się jak sparaliżowana. Jakbym utraciła zmysły, nie czuję smaku. Cała jestem zanurzona w bólu. Nie tak miało być! Pomaga jedynie modlitwa i wiara w Boga, który jest Miłością i Miłosierdziem. On wie najlepiej, co jest dla nas dobre. Trzeba Mu zaufać i pogodzić się z faktem, choćby człowiek i nie rozumiał. Zmarłej, bliskiej mi osobie życzę, bądź szczęśliwy w Niebie! Jezu, ufam Tobie

  • awatar
    Daw
    03.06.2018 r., godz. 18:37

    Jestem tego samego zdania "Córka",

  • awatar
    Beata
    30.05.2018 r., godz. 07:38

    Dobry artykuł wyczerpujący temat.Zdążyłam za życia a w chorobie mamy zrobić wszystko by było tak jak mama żyła,w wierze,czyli otrzymała sakrament namaszczenia chorych,komunie jak ksiądz nazwał dostała duchową,ponieważ nie mogła nic brać do ust,przelykac,była karmiona pozajelitowo.Po śmierci staramy się skrócić jej drogę do Królestwa Niebieskiego poprzez zamówione msze w tym z ramienia Jej uczestnictwa w Legionach Maryjnych.Była osoba pobozna,spełniała się tam,często o tym mówiła i napewno chciała by tego by pożegnać się w taki sposób z życiem doczesnym.Nie wyobrażam sobie jednak bym nie dopelnila tego bólu swoim wizerunkiem i ubiorem.Jestem katolikiem od pokoleń choć czasem spieralysmy się nt kościoła i tego co się wokół niego dzieje także biorę pod uwagę tradycje ludowe skąd pochodzi moja rodzina czyli z ludu,ze wsi.Nie do pomyślenia jest dla mnie my nie wyrażała swojego stanu ubiorem.Od pokoleń tak u mnie było w całej rodzinie i ja też tak czuje.Pamiętam z dzieciństwa wszystkie wydarzenia i obrzędy związane z narodzinami,sakramentami wiary i z odejściem kogoś z rodziny z tego świata.Uczestniczyłam od dziecka we wszystkich swietach wspólnie z nimi.Jeździłam praktycznie zawsze do dziadków na wieś,widzialam z bliska tradycje,a były one mocno ludowe,teraz takie się odtwarza już tylko.Dlatego bardzo mocno zakorzenione jest we mnie to co czuje i wyrażam to swoją postawa,a ubiór jest właśnie mocnym dopełnieniem całości.

  • awatar
    córka
    17.04.2018 r., godz. 21:31

    Odejście kogoś, kogo bardzo się kochało nigdy nie jest w porę. Wierzymy, że spotkamy się z tą osobą . Ale w tym wymiarze już nigdy nie poczujemy jej ciepła, nie porozmawiamy z nią itd. Jesteśmy tylko ludźmi... W wymiarze, który nazywamy niebem nie będziemy już ludźmi. Czy będzie miało znaczenie tam to kim będą towarzyszące nam dusze? Czy wśród jednakowych aniołów rozpoznamy naszą mamę, tatę, brata, siostrę ?Jestem po śmierci klinicznej, potocznie mówiąc. Bo naukowo- od 1996 r. określenie śmierci klinicznej nie funkcjonuje. Władze kościelne wspólnie z autorytetami medycznymi orzekły, że skoro pacjent się obudził z narkozy/śpiączki, to nie umarł. Nie pamiętam jak ów dokument się nazywa. Na pewno w tamtym wymiarze nie czuje się bólu, złych emocji. Na pewno jest ciepło, spokojnie, dobrze, bezpiecznie i jasno. Ale ta jasność nie oślepia. Choć toleruję tych, którzy się ubierają na czerwono, różowo, żółto itp. po śmierci bliskiej osoby, nie rozumiem takiego zachowania. Czarny kolor ubrań w naszej wierze, w naszej kulturze, po śmierci bliskiej osoby nie jest żadną demonstracją tylko zwyczajem. Nie mam ochoty tańczyć, bawić się itd.- nie muszę się tłumaczyć dlaczego. Kulturalny człowiek bez pytań będzie wiedział, że mam żałobę. Poza tym nie bardzo sobie wyobrażam jakbym wyglądała z zapuchniętymi od płaczu oczami w czerwonej bluzce... Ale kazdy dorosły może wybierać tradycję lub awangardę. Każdy po swojemu okazuje swój ból.

  • awatar
    Córka
    26.02.2018 r., godz. 22:37

    Madre slowa, dziękuję. Czerń to tylko kolor, czy on mi pomoże w przeżywaniu bólu po śmierci Mamy? Bynajmniej. "Pół roku na czarno, nastepne pół roku na szaro" - to można przeczytać na świeckich portalach. Ale to tylko zewnętrzna forma. Tzn.że po roku wyciągam z szafy kolory i cieszę się, że żałoba się skończyła? Czy mamy się ubierać dla ludzi? Czy po roku będę mniej tęsknić? Wątpię. Dlatego nie ubieram się na czarno po odejściu Mamy - Ona nie lubiła tego koloru, a ja chcę to uszanować. I tak nikt nie zrozumie, co przeżywam. Codziennie dziękuję Bogu, że jest już w niebie, że jest Aniołem, bo w to wierzę. Zatem nie kolor, a stan ducha - nie, żeby ludziom pokazać, ale żeby przeżywać czas rozłąki po swojemu. To jest tylko moja opinia,moje odczucia, ale szanuję tych, którzy ubierają się na czarno po śmierci bliskich, jeśli im to pomaga. Serdecznie pozdrawiam, z nadzieją na spotkanie w innym wymiarze.

  • awatar
    Paweł
    04.01.2018 r., godz. 12:36

    Wydaje mi się , że żałoba jest głównie stanem psychologicznym z którym trzeba się uporać. Ludzie znoszą ją rożnie. Szybciej mija jeśli byliśmy w porządku za życia w odniesieniu do zmarłego oraz wierzymy, że znajduje się w lepszym świecie. Nie można jednak ze względu na uwarunkowania społeczne zbyt szybko afiszować, że w naszym przypadku żałoba już minęła. Błędem nagannym społecznie byłoby po śmierci matki w tym samym miesiącu pójść na dyskotekę. Oznaczałoby to nasze wynaturzenie i brak refleksji nad przemijaniem świata. Zdarzają się jednak sytuacje, że zaraz po śmierci następują wesela. Szacunek dla młodej pary nakazuje być na takim weselu, ale z umiarem tanecznym.

  • awatar
    Zawiedziony
    14.10.2017 r., godz. 19:06

    Trochę jestem zawiedziony tą wypowiedzią o znamionach żałoby. Szukałem odpowiedzi na pytanie jak długo trwa okres żałoby i czym powinien się charakteryzować w świetle nauki Kościoła. Mamy przecież nakazy co można, a czego nie wolno w okresie adwentu czy wielkiego postu. Doskonale wiemy jak długo trwa Adwent i post.
    "Nie strój, a stan ducha...." - tak zaczyna się zdanie w pewnym miejscu tego artykułu. Sądziłem, że dalej ten wątek zostanie rozwinięty, niestety. Na innym świeckim portalu/stronie www jest podane wprost, że np. żałoba po śmierci rodziców powinna trwać 6 m-cy. A co Kościół na to?
    Według indywidualnego uznania?
    Wg własnego widzimisię?
    Według własnego sumienia?
    Oczywiście, jeśli jestem bardzo zatroskany po śmierci bliskiej osoby, to sam sobie niejako wyznaczam granice/czas żałoby, sposób jej przeżywania. Ale jak przekonać dorosłego syna, który chce się zabawić na całego zaledwie po 3 tygodniach od śmierci matki? Dlatego szukałem nauki Kościoła w tej materii, niestety nie znalazłem, albo źle szukałem.

  • awatar
    Joanna
    24.08.2017 r., godz. 15:56

    Dziękuję za te słowa.

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki