Od rozpoczęcia w środę 12 lipca działań izraelskiego wojska w Libanie zginęło ponad sto osób. Izraelski atak zbrojny rozpoczął się po wywołanych przez Hezbollah zajściach na pograniczu Izraela i Libanu, w których zginęło ośmiu żołnierzy izraelskich, a dwóch zostało uprowadzonych.
Niektórzy amerykańscy komentatorzy uważają, że obecny kryzys na Bliskim Wschodzie dowodzi niepowodzenia polityki prezydenta Stanów Zjednoczonych George’a Busha. W ich opinii amerykański prezydent zaniedbał możliwości dyplomatycznego rozwiązania konfliktu izraelsko-palestyńskiego, niewłaściwie koncentrując swoje wysiłki na inwazji na Irak.
Według ekspertów można mówić już o wojnie między Libanem a Izraelem. Ich zdaniem konflikt może szybko rozlać się na cały Bliski Wschód, bowiem po jednej stronie jest Izrael, po drugiej Autonomia Palestyńska i Liban, zaś w tle Syria wspierająca Hamas i Hezbollah, które z kolei tworzą lub współtworzą rządy Autonomii Palestyńskiej i Libanu.
Watykan potępił izraelski atak na Liban. W wydanym oświadczeniu kardynał Angelo Sodano, sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej, podkreślił, że obiektem ataku jest „wolny i suwerenny naród”.
Przywódcy G-8 we wspólnym oświadczeniu winą za eskalację przemocy na Bliskim Wschodzie obciążyli „ekstremistów” i uznali, że Izrael ma prawo do obrony.