Niemal każdego dnia można znaleźć w gazetach tysiące ogłoszeń ludzi poszukujących pracy oraz pracodawców poszukujących pracowników. Często jednak oferty te nie mogą się spotkać. Nie dlatego, że pracownik jest niewykształcony, ale dlatego, że nie umie tej pracy szukać. Pomocą w zmianie tej sytuacji służą Biura Aktywizacji Bezrobotnych Caritas.
W Polsce, według danych Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, pod koniec ubiegłego roku blisko dwadzieścia procent ludzi nie miało pracy. Sytuacja taka utrzymuje się już od kilkunastu lat. Dotyczy to oczywiście bezrobocia rejestrowanego. Jest to najgorszy wskaźnik w krajach Unii Europejskiej.
Pomoc dla szukających
Wśród szeregu programów pomocowych, jakimi zajmuje się Caritas Polska, od czerech lat znajduje się też pomoc dla wszystkich poszukujących pracy. Z taką propozycją w 2002 roku wyszedł lubelski ordynariusz abp Józef Życiński. Tam też zorganizowano pierwsze w Polsce Biuro Aktywizacji Bezrobotnych. Później powstały podobne w Gliwicach, Gorzowie, Grudziądzu, Legnicy, Zielonej Górze, a ostatnio także w Warszawie.
Pracuje w nich łącznie zaledwie kilkanaście osób, a kilkadziesiąt pomaga jako wolontariusze. Biura nawiązały ścisłe kontakty z wojewódzkimi czy miejskimi biurami pracy oraz ośrodkami pomocy. W ciągu ubiegłego roku udzieliły kilka tysięcy konsultacji, dzięki czemu kilkaset osób znalazło pracę.
Towarzysz bezrobotnego
Wzorzec Biura Aktywizacji Bezrobotnych (BAB) zaczerpnięto z Secours Catholique – Caritas France, która ma już dwudziestoletnie doświadczenie w towarzyszeniu człowiekowi poszukującemu pracy. Słowo „towarzyszenie” nie jest tu użyte przypadkiem, bowiem zadaniem BAB-u nie jest znajdowanie ludziom pracy, a pomoc w jej znalezieniu. Jak sama nazwa wskazuje: uaktywnienie bezrobotnych w poszukiwaniu pracy.
Jak czytamy w materiałach Caritas Polska: „Towarzyszenie jest wyrazem solidarności w celu budowania społeczeństwa sprawiedliwego i braterskiego. W «Sollicitudo rei socialis» solidarność definiowana jest jako postawa moralna i społeczna. Nie jest więc ona nieokreślonym współczuciem wobec zła, przeciwnie jest to mocna i trwała wola angażowania się na rzecz dobra wspólnego, wszyscy bowiem jesteśmy odpowiedzialni za wszystkich. […] Istotą procesu towarzyszenia jest przede wszystkim ludzki wymiar prowadzonych działań. Towarzyszenie to obecność, asystowanie, uczestniczenie. Towarzyszyć komuś to być przy nim, dotrzymywać mu towarzystwa, służyć wsparciem. Pozwala na nawiązanie równoważnej relacji pomiędzy dającym a biorącym, stawia obydwie strony w pozycji partnerów. Zastępuje uczucie litości, które poniża zarówno dającego, jak i biorącego, przez współczucie, które ubogaca obydwie strony”.
Przy kawie o bezrobociu
Jan Kowalski*, który przyszedł do warszawskiego Biura, jest inteligentnym człowiekiem w średnim wieku. Ma dużą wiedzę, wykształcenie wyższe i mnóstwo pomysłów. Niektóre z nich na wysokim poziomie abstrakcji. Przyszedł do Caritas, by ktoś pomógł mu je „sprowadzić na ziemię”. Marzy mu się założenie jednoosobowej firmy, ale nie wie, jak się do tego zabrać. Chciałby więc z kimś przekonsultować, czy jego pomysły na poszukiwanie pracy nie są iluzją. Póki co, w BAB-ie za darmo korzysta z Internetu i wysyła swoje curriculum vitae do kolejnych instytucji. Może też, jak w każdej siedzibie BAB, nieodpłatnie faksować czy telefonować w sprawie pracy.
Stanisław Malinowski* jest z zawodu mechanikiem samochodowym. Od kilku miesięcy jest bez pracy. Ma duże wyczucie estetyki. Źle się czuje, kiedy w pracy jest bałagan. Irytuje go także brak szacunku dla pracy. Z tego powodu często zmienia zajęcie. Tymczasem rodzina przynagla, by znalazł „jakąś robotę”. Jest przecież głową rodziny i jedynym jej żywicielem. Ciśnie więc żona, rodzice, dzieci. Dla Malinowskiego jest to sytuacja bardzo trudna psychicznie. Do tej pory nie miał z kim rozmawiać o swoich problemach związanych ze znalezieniem pracy. W Biurze nareszcie może się wygadać.
Nie tylko pan Stanisław znajduje się w trudnej psychicznie sytuacji, wynikającej z niemożności choćby porozmawiania o swoich kłopotach ze znalezieniem pracy. Podobny problem ma większość szukających zatrudnienia.
Chcą porozmawiać
Jak wynika z oceny pracowników BAB, około 90 procent przychodzących tam potrzebuje wsparcia emocjonalnego. W urzędach pracy mogą jedynie oczekiwać na oferty pracy. Na ogół jednak dostaną tylko skierowanie na kolejny kurs doszkalający, nierzadko bezużyteczny, ponieważ również po nim nie mogą znaleźć pracy.
– Tymczasem oni chcą porozmawiać o swoich problemach. Bardzo poważnych, które są konsekwencją braku pracy – wyjaśnia psycholog Hanna Żaczek z warszawskiego Biura Aktywizacji Bezrobotnych Caritas Polska, zwana, według przeniesionego z Francji terminu, „akompaniatorką”, czyli osobą towarzyszącą bezrobotnemu od chwili, kiedy pojawi się ze swoim problemem w BAB-ie. – Chcą rozmawiać o bieżących sprawach, bo mają na przykład problemy prawne. Nie mieli pracy, więc nie płacą za mieszkanie. Ściga ich sąd. Trzeba im znaleźć prawnika wolontariusza. W takiej sytuacji znajdują się zarówno osoby samotne, jak i małżonkowie. W fatalnym położeniu są kobiety, które nie pracowały, a tu nagle rzucił je mąż. Nie tylko więc są emocjonalnie zdruzgotane, ale i nie mają pracy, jakichkolwiek pieniędzy na utrzymanie. Taka osoba potrzebuje całościowej pomocy.
Człowiek aktywny
Do BAB-u przychodzą ludzie „statystyczni”: po ukończeniu każdego etapu edukacji, czyli po szkole zawodowej, średniej, wyższej. Zarówno ci, którzy nie mają pracy od kilku miesięcy, jak i ci szukający jej od dwóch lat. Młodzi, grubo przed trzydziestką, ale przede wszystkim w średnim wieku. Łączy ich wspólne przeświadczenie, że to kolejny urząd pracy. Z tą tylko różnicą, że ten prowadzony przez Kościół będzie bardziej „troszczył się” o bezrobotnego.
– Najczęściej osoby, które do nas przychodzą, chcą, bym zmieniła świat z zewnątrz, by go dopasować do potrzeb bezrobotnego – mówi Hanna Żaczek. – Ale reguły są takie, że to bezrobotny musi się dopasować do tego świata. Kiedy więc już ktoś do nas przyjdzie, to zastanawiamy się wspólnie, co możemy zrobić w tej kwestii, a czego nie. Przychodzą do nas zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Znamienne, że dla mężczyzn pierwszą barierą, jaką mają do przełamania, jest fakt, że muszą szukać pomocy u kobiety. Powoli jednak razem kruszymy ten stereotyp.
– Zaczynamy z tym człowiekiem współpracować, rozmawiać o tym, jakie są jego potrzeby, a jakie możliwości. Trzeba mu pokazać, jak może odróżnić emocje od faktów. Zaczynamy pisać listy motywacyjne. Staram się mego rozmówcę przygotować do rozmowy kwalifikacyjnej w firmie, zaktywizować go – opowiada „akompaniatorka”. – Bo są to na ogół ludzie z obniżonym poczuciem wartości. Moim zadaniem jest prowadzenie tych osób na ich drodze przystosowywania się do nowej sytuacji człowieka aktywnego. To są wielokrotne spotkania w serdecznej atmosferze. Nie może być między nami dystansu: urzędnik – petent. Bo bezrobotny już i tak ma wystarczająco wiele stresów. Siedzimy więc przy kawie i wspólnie zastanawiamy się, jak znaleźć w jego sytuacji najlepsze rozwiązanie. Każdemu trzeba dać nadzieję, że znajdzie się rozwiązanie jego problemów.
Komu najtrudniej?
Najtrudniej znaleźć pracę ludziom młodym, tuż po szkole. We wrześniu ubiegłego roku stanowili oni około trzydziestu procent bezrobotnych. Równie trudno jest dostać pracę osobom po czterdziestce. Młodzi są bardziej elastyczni i zazwyczaj prędzej czy później znajdują jakąkolwiek pracę, choćby daleko poza miejscem zamieszkania, jednakże już czterdziestolatkowie, na ogół obdarzeni rodziną, nie są tak mobilni i nie mogą przenieść się z dnia na dzień do innego miasta, by podjąć pracę. I, jak wynika z danych Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, to właśnie ci niewykształceni i w sile wieku najczęściej nie mają pracy. W tej grupie ludzi ponad pięćdziesiąt procent stale poszukuje zatrudnienia. Stają się klientami zarówno urzędów pracy, jak i ośrodków pomocy społecznej.
Gdzie po pomoc?
Telefony Biur Aktywizacji Bezrobotnych:
Caritas Polska
Warszawa – 022-334-85-26 / 022-334-85-06
Gliwice – 032-331-43-30
Legnica – 076-724-43-42 w. 105
Lublin – 081-532-20-12 w. 321
woj. lubuskie – 068-324-40-88 w. 26
*Nazwiska osób zostały zmienione