W Częstochowie wsiadłem do pociągu do Katowic i dalej do mojego miasta. Ucieszyłem się, gdy w pierwszym przedziale siedział tylko jeden pasażer. Jeszcze zanim pociąg ruszył, zabrałem się za czytanie gazet. Potem chciałem dokończyć zabraną ze sobą książkę. Ale nic z tego już nie wyszło... Do przedziału wsiadła kobieta z dzieckiem. Chłopczyk mógł mieć ok. pięciu lat. Upłynęło trochę czasu, aż dziecko zaaklimatyzowało się w przedziale. Gdy malec poczuł się bezpiecznie, zaczął swoje... Matka nie potrafiła go uspokoić ani zainteresować czymkolwiek. Z godziny na godzinę dziecko było coraz bardziej niespokojne i głośne. Na uwagi matki kilkanaście razy powtarzał: głupia jesteś. Z rozmowy między innymi wynikało, że chłopiec ma ojca, do którego właśnie jechał w odwiedziny. Gdy dotarłem do celu, z radością opuszczałem swój przedział. Spotkanej w pociągu matce bardzo współczułem. Po prostu było mi jej żal...
*
Czas urlopów i wakacji charakteryzuje się m.in. tym, że dzieci opuszczają swoich rodziców i przebywają u dziadków albo na koloniach, obozach, rekolekcjach. To sprzyja spojrzeniu na swoje dziecko z pewnej perspektywy. Także dzieci po powrocie do domu mogą odkryć w swoich rodzicach coś nowego. Coraz częściej można spotkać model wychowania partnerskiego. Dzieci zwracają się do rodziców per „ty”. Mają coraz większy zakres samodecydowania. Zdarza się, że tzw. tolerancja rodziców objawia się w tym, że to dziecko decyduje np., kiedy chce, a kiedy nie chce iść do kościoła. Dziś dzieci mogą w głęboki sposób uczestniczyć w życiu świata. Ten świat na nich mocno oddziałuje, stąd trudniej współczesnym rodzicom właściwie wychować swoje dzieci.
Gdy czytam Pismo Święte, coraz bardziej zastanawia mnie przepaść, jaka jest pomiędzy biblijnym modelem wychowania dzieci a współczesnym, nazwijmy go światowym. Ogólnie rzecz biorąc, Pismo Święte wyzywa do karnego, posłusznego, pełnego czci do rodziców wychowania dzieci. Niekiedy wprost zachęca do używania rózgi.
Jak wychowuje swoje dziecko spotkana przeze mnie w przedziale kolejowym matka? Z rozmowy wynikało, że bez ojca, bo on jest, ale bardzo daleko. Chyba dość tolerancyjnie. No, bo jak wytłumaczyć to, że kilkuletni chłopiec publicznie mówi do matki, że jest głupia.
Rodzicom czytającym ten felieton życzę Bożej mądrości w wychowywaniu swoich dzieci, byście z ich ust nigdy nie usłyszeli, że...