Czy jestem ptakiem?
ks. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz TCHR
Fot.
Zacznę od tego, że problem zdrowia i choroby intryguje mnie od jakiegoś już czasu i to nie dlatego, że jestem hipochondrykiem. Moje zainteresowanie zaczęło się wówczas, gdy uświadomiłem sobie, jak bardzo nieprecyzyjna i nierealna jest definicja zdrowia podana przez Światową Organizację Zdrowia, i jak bardzo, w konsekwencji, pozwala ona manipulować pojęciem choroby, która jest brakiem...
Zacznę od tego, że problem zdrowia i choroby intryguje mnie od jakiegoś już czasu i to nie dlatego, że jestem hipochondrykiem. Moje zainteresowanie zaczęło się wówczas, gdy uświadomiłem sobie, jak bardzo nieprecyzyjna i nierealna jest definicja zdrowia podana przez Światową Organizację Zdrowia, i jak bardzo, w konsekwencji, pozwala ona manipulować pojęciem choroby, która jest brakiem zdrowia. Stąd można w gruncie rzeczy dość arbitralnie włączać lub wyłączać jakieś zjawiska z listy chorób. Tak więc homoseksualizm nie jest chorobą, a niepłodność jest. Ba, nawet ciąża była nie tak dawno klasyfikowana jako choroba. Na tym ogólnym tle pojawia się dalsze zagadnienie – manipulacji opinią społeczną. Chodzi tu o to, że można przekonać dość dowolnie o tym, że coś jest szkodliwe, coś uleczalne, coś stanowi wyraz opieki zdrowotnej. I łatwo przemycić absurdy takie, jak stwierdzenie, że sztuczne zapłodnienie in vitro jest leczeniem niepłodności, że środki antykoncepcyjne winny być refundowane itp. Ba, istnieje nie tylko droga od ignorancji do absurdu. Dalszym etapem tej drogi jest przejście od absurdu do... polityki. Bo w tej ostatniej, o czym nie trzeba przypominać, absurd jest ważnym orędziem.
Czytam zatem sensacyjne donosy w rodzaju „rząd wiedział, a nie powiedział”. Wiedział od niedzieli o tym, że u łabędzia wykryto wirus ptasiej grypy, ale na prośbę rządu laboratorium poinformowało o tej ptasiej chorobie w poniedziałek. Opinie idą w kierunku – „komuna bis”, „pamiętacie o Czarnobylu” itp. I na próżno tłumaczyć, że ptasia grypa jest grypą występującą u ptaków, że nie ma tu porównywalnej skali zagrożenia dla życia ludzkiego, jak w Czarnobylu... Część polityków i społeczeństwa zbita w stado gdacze i kuka, co wywołuje nie tyle wrażenie kakofonii, co bełkotu.
Kampanii przeciw ptasiej grypie nie da się porównać ani z walką z alkoholizmem, ani z AIDS, ani z walką o życie. Staję przed lustrem i macham ramionami, siadam w kucki – ani skrzydła mi nie rosną, ani jaja nie znoszę. Nie jestem ptakiem. Uspokajam się – nie jestem rybą, nawet jeśli w przyszłym roku będziemy mieli chorobę szalonych dorszy.