W „Przewodniku Katolickim” nr 9 (Metropolia Poznańska) przeczytałam materiały o abp. Walentym Dymku, wspaniałym człowieku i kapłanie. Zawsze się za niego modlę i do dziś mam go w pamięci, od dnia, kiedy dane mi było się z nim spotkać.
W okrutnych czasach okupacji niemieckiej, w latach 1941-42 byłam, jako młoda wiejska dziewczyna, krawcową domową. Zostałam przez okupantów skierowana do pracy, która polegała na obchodzeniu domów zajętych przez niemieckie rodziny i wykonywaniu różnych prac krawieckich. Cieszyłam się, że mam jakąkolwiek pracę i nie zostałam wywieziona na roboty do Rzeszy.
W dwóch domach natknęłam się na składowane w wielkim nieładzie materiały i koronki. Rozpoznałam w nich szaty liturgiczne z naszego kościoła w Gorzycach. Byłam wstrząśnięta i przerażona, że mam je ciąć i przerabiać na stroje wieczorowe. Wiedziałam, że przez moją odmowę może ucierpieć cała moja rodzina. Wciąż dręczyły mnie niepokoje sumienia.
Będąc kiedyś w Poznaniu, skorzystałam z okazji, aby się wyspowiadać. W konfesjonale w kościele pw. Matki Bożej Bolesnej był akurat ks. biskup. Uspokoił mnie, że te rzeczy zostały już sprofanowane wcześniej, a ja mam starać się o przetrwanie i modlić za Ojczyznę, która będzie wolna oraz za niego, bo potrzebuje wsparcia.
Odchodziła stamtąd pełna pokoju. Ze skrawków materiałów udało mi się uszyć poduszeczkę, która była podkładana po wojnie pod ramiona krzyża w czasie wielkopiątkowej adoracji.
Pisząc te krótkie wspomnienia, chcę dorzucić mój skromny kamyczek do wspaniałego ogrodu zasług abp. Walentego Dymka.
Maria Baranowska
Napisz do nas:
„Przewodnik Katolicki” ul. Chartowo 5,
61-245 Poznań lub list@przk.pl