Co robić w niedzielę? Świętować z rodziną, oddawać cześć Bogu, wypoczywać? A może robić zakupy i pracować jak w każdy inny dzień tygodnia? Pytania te powracają przy okazji podejmowania kolejnej próby uchwalania przez parlament zakazu handlu w niedzielę i święta.
Dyskusja na temat zakazu handlu w dni świąteczne rozgorzała znów na dobre, a przyczynkiem do jej podjęcia stał się projekt ustawy autorstwa posłów LPR, ostatnio gorąco wsparty przez Samoobronę i zapisany w pakcie stabilizacyjnym. Przewiduje on zakaz niedzielnego handlu w obiektach zatrudniających powyżej pięciu osób.
Temat nie jest zresztą nowy. Pierwszą próbą była uchwalona w 2001 roku przez parlamentarzystów nowelizacja Kodeksu pracy, którą jednak zawetował prezydent Aleksander Kwaśniewski. W 2004 roku zakaz niedzielnego handlu wprowadzili radni Radomia. Wkrótce jednak wycofali się z tego pomysłu.
Albo wszyscy, albo nikt
Obecne propozycje parlamentarzystów mogą jednak okazać się sprzeczne z Konstytucją. Nieprawidłowości te zdają się zauważać nie tylko przeciwnicy, ale i zwolennicy zakazu.
– Choć projekt ten powstał na skutek naszych działań i żądań, to w kwestiach merytorycznych wymaga on kilku poprawek. Szczególnie zapis dopuszczający pracę w niedzielę podmiotów, które zatrudniają mniej niż pięciu pracowników. To nierówne traktowanie zarówno pracowników, jak i samych podmiotów – mówi Alfred Bujara, przewodniczący Krajowej Sekcji Handlu NSZZ „Solidarność”. Jego zdaniem, całkowity zakaz handlu nie powinien obejmować stacji benzynowych, aptek, punktów na lotniskach, dworcach, w kurortach i miastach turystycznych.
– Uważamy, że Trybunał Konstytucyjny zakwestionowałby proponowane w projekcie rozwiązania jako niezgodne z Konstytucją RP – przekonuje Bujara. W tej kwestii wtóruje mu Jeremi Mordasewicz z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan”, potwierdzając, że regulacja zakazująca handlu tylko w części sklepów będzie niekonstytucyjna. Na tym jednak zgodność przedstawiciela związków zawodowych i pracodawców się kończy.
Bezrobocie zagrożeniem...
Ekspert PKPP „Lewiatan” uważa, że wprowadzenie zakazu handlu już dziś byłoby dla polskiej gospodarki niekorzystne.
– Pracę straciłoby od 50 do 60 tysięcy ludzi. Dotyczy to nie tylko pracowników handlu, ale i dostawców – alarmuje Mordasewicz, dodając, że wprowadzenie zakazu niedzielnego handlu odbije się także na kinach, restauracjach, barach czy kręgielniach, skupionych w tzw. galeriach handlowych. Według niego dyskusję na temat zakazu można by podjąć za pięć lat. – Wówczas w Polsce nie będzie praktycznie bezrobocia, na rynek pracy wejdzie dwa razy mniej młodzieży niż obecnie, a dodatkowo wszystkie kraje UE otworzą swe rynki na polskich pracowników – wylicza Mordasewicz.
...czy straszakiem?
Nie zgadzają się z tym zwolennicy zakazu, twierdząc, że te argumenty to forma zastraszania pracowników.
– Jak wynika z raportów Państwowej Inspekcji Pracy, obecne zatrudnienie w hipermarketach jest na poziomie minimalnym. Mało tego, zatrudnienie to spadło w ostatnich pięciu latach o 30, a w niektórych marketach nawet o 50 proc., przy zachowaniu obrotów na tym samym poziomie. Zatem, gdyby hipermarkety chciały zwolnić kolejne osoby, to nie byłoby komu obsłużyć klienta, który na zakupy przecież i tak przyjdzie, tyle że w inny dzień tygodnia – wyjaśnia Alfred Bujara. Szef handlowej „Solidarności” przekonuje też, że wprowadzenie wolnych niedziel i świąt pomoże uregulować inne nieprawidłowości, związane z nieudzielaniem urlopów wypoczynkowych, nieprzestrzeganiem przepisów o pięciodniowym tygodniu pracy czy niewypłacaniem wynagrodzenia za godziny nadliczbowe.
Podzielone społeczeństwo
Sami pracownicy hipermarketów również sprzeciwiają się handlowaniu w niedziele i święta.
– Niedzielne obroty są niższe niż w zwykłe dni – mówi prosząca o anonimowość kierowniczka jednego z dużych poznańskich hipermarketów. – Zamknięcie dużych obiektów handlowych w dni świąteczne nie wpłynęłoby na poziom obrotów i zatrudnienie, a pozwoliłby na spędzanie przez nas czasu z rodziną.
Według najnowszych badań Pentora, Polacy stosunkowo rzadko dokonują zakupów w niedzielę. Co trzeci badany deklaruje, że zakupów w niedzielę nie robi nigdy, a aż 45 proc. przyznaje, że robi je raz w miesiącu bądź rzadziej. Natomiast zdania Polaków co do tego, czy w ogóle akceptują zakupy w niedziele i święta są podzielone, z lekką przewagą zwolenników (54 do 41 proc.) niedzielnego handlowania. Gdyby jednak wprowadzono zakaz handlu w niedzielę, prawie połowa Polaków – jak wynika z badań – poświęciłaby ten czas na spotkania z rodziną i znajomymi lub na odpoczynek.
Dzień święty święcić
„Pamiętaj, abyś dzień święty święcił” – mówi trzecie przykazanie, co w społeczeństwie, które w 90 proc. deklaruje się jako katolickie, powinno mieć niebagatelne znaczenie. Niedziela wolna od handlu i od pracy to, obok odpoczynku, przede wszystkim czas przeznaczony na oddanie czci należnej Bogu. Polski Kościół wielokrotnie wypowiadał się w kwestii pracy w niedzielę i niedzielnego handlu.
W liście z 2001 roku Prymas Polski kard. Józef Glemp wskazywał, że „powstrzymywanie się od pracy w niedzielę to nie tylko nakaz religijny, ale podstawowe prawo człowieka”. II Polski Synod Plenarny w dokumentach z 2001 roku w trzech punktach mówi o społecznym wymiarze niedzieli, właściwym przeżywaniu Dnia Pańskiego i łamaniu trzeciego przykazania. „Pracownik nie może być uważany jedynie za siłę roboczą, to są matki i ojcowie, żony i mężowie, którym trzeba zagwarantować prawo do życia rodzinnego” – pisali z kolei biskupi w liście na tegoroczne święto Świętej Rodziny.
Swoje racje mają zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy niedzielnego handlu. Czy to jednak nie prawa Dekalogu powinny być fundamentem naszego życia, tak w społecznych, jak i gospodarczych jego aspektach?
Ks. dr Józef Kloch, rzecznik Konferencji Episkopatu Polski
– Biskupi niejednokrotnie już wyrażali swój negatywny stosunek do handlu w niedzielę. Stanowisko to znajduje uzasadnienie nie tylko w Dekalogu, ale i w racjach społecznych. Chodzi o chronienie rodziny, by matka, ojciec i dzieci mogli ten dzień spędzać razem. Trzecie przykazanie Boże mówi: „Pamiętaj, abyś dzień święty święcił”, co oznacza, że wszyscy ludzie wierzący powinni w tym dniu oddawać cześć Bogu i powstrzymać się od prac.
Handel w niedziele i święta w największych krajach UE
Niemcy – zakazany, z wyjątkiem aptek, kiosków, stacji benzynowych, sklepów na dworcach i lotniskach oraz 4 niedziel w roku
Francja – generalnie zakazany, z wyjątkami przewidywanymi w Kodeksie pracy
Anglia – dozwolony, z wyjątkiem sklepów o powierzchni powyżej 280 m kw. dla klientów detalicznych
Hiszpania – zakazany, z wyjątkiem 8 niedziel i dni świątecznych; swoboda regionów autonomicznych w regulacji handlu w regionach turystycznych
Włochy – zakazany, prócz 12 niedziel w roku i regionów mających charakter turystyczny lub artystyczny
Źródło: A. Lewiński, prezes PIH
Co zrobią posłowie?
Pomysł ograniczenia niedzielnego handlu zdecydowanie popierają LPR i Samoobrona, a sprzeciwiają się obecnemu projektowi PO i SLD. Sejmowa arytmetyka wskazuje, że o tym, czy wspomniane rozwiązania zostaną przyjęte, zadecyduje postawa posłów PiS, wśród których zdania na ten temat są podzielone. „Przewodnik” poprosił o deklaracje w sprawie niedzielnego handlu szefów wszystkich klubów parlamentarnych.
Przemysław Gosiewski przewodniczący klubu PiS
– Będziemy pracować nad tym projektem, ale nie mamy jeszcze wypracowanego stanowiska całego klubu. Co do jednego nie ma wątpliwości – jeżeli ktoś pracuje w niedzielę, musi to mieć dobrowolny charakter, a taka praca powinna być dodatkowo wynagradzana.
Stefan Niesiołowski wiceprzewodniczący klubu PO
– Nie poprzemy tego projektu. Chodzi o względy ekonomiczne oraz o niezgodność z Konstytucją. W sferze gospodarczej jesteśmy za szeroką swobodą, a to byłoby wkroczenie w swobodę jednostki. Jeśli ktoś nie chce, nie musi robić zakupów w niedzielę. Ja nie robię.
Andrzej Lepper przewodniczący klubu Samoobrony
– Chcemy nie tyle zakazania, co znacznego ograniczenia handlu w niedzielę i święta. Weźmy przykład z Francji czy Niemiec. Niedziela powinna być generalnie dniem wolnym od pracy, ale bez ograniczania ludziom dostępu do podstawowych artykułów.
Jerzy Szmajdziński przewodniczący klubu SLD
– Jeśli Polska jest krajem wolnym, to musi istnieć wolność gospodarowania i wolność organizowania sobie życia, w tym decydowania o czasie robienia zakupów. Przedkładane propozycje są sprzeczne z tymi zasadami, dlatego ich nie poprzemy.
Roman Giertych przewodniczący klubu LPR
– Będziemy za tym zakazem ze względu na prawo rodziny do bycia razem w niedzielę i prawo pracownika do odpoczynku. Istnieje katalog zawodów, których przedstawiciele muszą pracować w niedzielę. Z pewnością nie należą do nich zatrudnieni w hipermarketach.
Eugeniusz Grzeszczak wiceprzewodniczący klubu PSL
– Zdania na ten temat wśród naszych posłów są podzielone. Próbujemy sondować opinie o ewentualnym zakazie w naszych środowiskach, wśród samorządowców. Niewykluczone, że nie będzie tu dyscypliny klubowej i każdy zagłosuje według swojego sumienia.
ABO