Zakończyła się rozpisana na trzy etapy wizyta polskich biskupów w Rzymie, "ad limina apostolorum". Czemu było poświęcone to spotkanie? W relacjach mediów wyglądało to tak, jakby jego tematem było ustalenie terminu i trasy pielgrzymki Papieża do Polski albo jakby nasi biskupi pojechali do Rzymu, szukając w osobie Benedykta XVI wsparcia przeciwko Radiu Maryja. Tymczasem to nie tak.
W rzeczywistości polscy biskupi byli w Rzymie po to, by złożyć tam całościowe sprawozdania z tego, co dzieje się w ich diecezjach. W związku z tym byli gośćmi watykańskich kongregacji, w których prowadzono debaty na rozmaite tematy związane z duszpasterstwem. Każdy ordynariusz miał też możliwość krótkiej rozmowy z Ojcem Świętym. Z kolei Benedykt XVI wygłosił do polskich biskupów trzy przemówienia, w których Kościół w Polsce otrzymał swoisty program na najbliższe pięć lat.
Pierwsze przemówienie Papieża Benedykta XVI (z 26 listopada br.) było w całości poświęcone kwestii wychowania katolickiego. Papież zwrócił uwagę na uwarunkowania wychowania młodzieży, współpracę z rodziną i innymi środowiskami, katechezę dorosłych oraz duszpasterstwa: akademickie, świata kultury i mediów. Drugie przemówienie (z 3 grudnia) dotyczyło wspólnego udziału księży, zakonów i świeckich w dziele nowej ewangelizacji. Z kolei przemówienie ostatnie (z 17 grudnia) było rozwinięciem refleksji nad rolą wiernych świeckich w Kościele - w kontekstach parafii, żywotności ruchów i środowisk apostolskich oraz różnych form wolontariatu. Jak widać, całość tego papieskiego orędzia obejmuje szeroki zakres problemów Kościoła w Polsce.
Nic o Radiu Maryja
Powiedzmy sobie jednak otwarcie: dla poszukiwaczy "haków" na Radio Maryja nie ma w przemówieniach Papieża nic interesującego. Chociaż Ojciec Święty nie ogranicza się do ogólników, a czasami mówi wprost i z imienia o konkretnych zjawiskach, nigdzie nie padają sformułowania, które można by bez nadużycia uważać za napomnienie pod adresem rozgłośni ojców redemptorystów. W polskich mediach usiłowano się takich napomnień doszukiwać na zasadzie swoistej nagonki. Jednak kłamstwa mają krótkie nogi: w tekście nie ma literalnie ani jednego słowa krytyki wobec Radia Maryja. Dopytywany przez dziennikarzy sekretarz Episkopatu Polski bp Piotr Libera przyznał, że o tej rozgłośni mówiono, wśród wielu innych tematów, w trakcie wizyt w dykasteriach rzymskich (np. w Kongregacji ds. Zakonów). Zdaniem bp. Libery było widoczne, że w Rzymie ta sprawa jest już znana i była wcześniej stawiana. Tak więc - można podsumować - to nie przez nieporozumienie czy brak wiedzy kwestia Radia Maryja nie weszła do przemówień Papieża. Benedykt XVI powiedział jedynie, w kontekście wszystkich katolickich mediów elektronicznych, że "jest konieczne, aby miały otwarte i pełne zaufania relacje z Biskupami". To właśnie te słowa usiłowano przypasować do Radia Maryja. Abp Józef Życiński ujawnił, że jeden z pracowników Kongregacji Nauki Wiary wyjaśniał, iż medium katolickie nie może mieć własnej linii politycznej odrębnej od linii Episkopatu Polski, zbyt zaangażowanej w poparcie dla określonego programu. Jeśli jednak miałaby to być amunicja przeciw Radiu Maryja, jej użycie mogłoby przy okazji nieźle poharatać także innych, np. "Tygodnik Powszechny" od lat mocno zaangażowany politycznie po stronie Unii Wolności i jej awatarów.
Tak właśnie wygląda ta dziwna "sprawa, której nie było". Można ubolewać, że intensywne poszukiwanie w przemówieniach Papieża czegoś przeciw komuś utrudnia zapewne zapoznanie się z rzeczywistymi treściami przekazanymi przez Papieża Kościołowi w Polsce.
Ważne treści
Z całą pewnością lektury przemówień Benedykta XVI nie zastąpi żadne streszczenie. Są oczywiście w orędziu papieskim sprawy, które zwracają szczególną uwagę. Na pewno więc warto zatrzymać się w osobistej lekturze przy fragmentach, w których Papież upomina się o właściwe sprawowanie Liturgii, o niesprowadzanie katechezy szkolnej do religioznawstwa, o oparcie katechezy dorosłych na Katechizmie, o osobne duszpasterstwo dla ludzi mediów, o tworzenie katolickich rozgłośni radiowych i telewizyjnych, o żywe kontakty biskupów z ich kapłanami, o właściwą jakość wychowania kleryków w seminariach duchownych, o udział polskiego duchowieństwa w misjach, o korzystanie z rad świeckich przez proboszczów, o zharmonizowanie obecności różnych wspólnot w ramach parafii, o poparcie dla różnych form wolontariatu, o chronienie ruchów przed "zamykaniem się na otaczającą je rzeczywistość", o szczególną opiekę biskupów nad zakonami kontemplacyjnymi. Ciekawe, że Papież polecił biskupom osobną troskę o żeńskie zgromadzenia zakonne. Jest też znaczące, że Ojciec Święty mówił z jednej strony o opiece nad ministrantami i lektorami - a z drugiej, osobno, o opiece duszpasterskiej nad dziewczętami, "które również, w sposób im właściwy, czynnie uczestniczą w Liturgii" (rozróżnienie, które sygnalizuje pewien dystans wobec prób wprowadzania dziewcząt do ministranckiej służby ołtarza).
Świeccy do SWEGO dzieła!
Szczególnie uderzająca jest w przemówieniach papieskich troska o obronienie i zastosowanie naszego "otrzymanego od poprzednich pokoleń bogatego dziedzictwa kulturowego opartego na wartościach chrześcijańskich" w warunkach "nasilającego się procesu sekularyzacji". Kościół ma się przeciwstawić temu negatywnemu procesowi przez "stałą ewangelizację kultury" - to znaczy przez "przepojenie treścią i wartościami Ewangelii kategorii myślenia, kryteriów ocen i norm ludzkiego działania tak w wymiarze indywidualnym, jak i społecznym". Warto podkreślić, że - w linii nauczania Jana Pawła II - Papież widzi tu szczególną rolę świeckich i domaga się dawania przez nich czytelnego świadectwa poprzez udział w polityce. "Specyficznym zadaniem laikatu jest udział w życiu publicznym i w polityce" - powiedział Ojciec Święty, przypominając równocześnie, że w warunkach "milczącej apostazji" ludzi, którzy "żyją tak jakby Bóg nie istniał", "jednym z głównych celów działalności laikatu jest odnowa moralna społeczeństwa". Kościół, choć nie utożsamia się nigdy z żadną partią, "przypomina zawsze, aby świeccy zaangażowani w życiu publicznym dawali odważne i czytelne świadectwo wartościom chrześcijańskim. Mają je głosić i bronić ich, gdy zostaną zagrożone. (…) Jednym z ważnych zadań wynikających z procesu integracji europejskiej jest odważna troska o zachowanie tożsamości katolickiej i narodowej Polaków". W tej samej linii rozważań pojawiło się w innym przemówieniu wskazanie, że "chrześcijańscy politycy nie mogą być pozostawieni przez Kościół bez pomocy. Chodzi tu szczególnie o pomoc w uświadamianiu ich własnej chrześcijańskiej tożsamości i powszechnych wartości moralnych zakorzenionych w ludzkiej naturze, tak aby starali się, kierując się prawym sumieniem, wprowadzać je do prawodawstwa cywilnego".
Nie wszystkim w smak?
Jak te wszystkie papieskie inspiracje i polecenia zostaną odczytane w praktyce życiowej Kościoła w Polsce? To oczywiście zależy od zrozumienia ich treści i przejęcia się nimi przez wszystkich. To wielkie zadanie dla mediów katolickich. Jednak przedstawiciel jednego z nich, redaktor naczelny miesięcznika "Więź" zdążył już wyrazić swój dystans wobec tego, co Benedykt XVI mówił o zadaniach katolików świeckich. "Papież używał tylko języka zagrożonych wartości i obrony polskiej tożsamości narodowej. Myślę, że trzeba dużo więcej niż obrona - powiedział redaktor Zbigniew Nosowski w wypowiedzi dla KAI-u z 5 grudnia. - Skupianie się na obronie tożsamości to wizja pasywna, zdecydowanie bardziej jest potrzebna aktywna wizja obecności polskich katolików w Europie". Nosowski dał do zrozumienia, że "spodziewał się więcej" po przesłaniu Benedykta XVI. To "raczej lista spraw", a nie "całościowy program" - tak redaktor "Więzi" podsumował słowa Papieża do polskich biskupów.
Z pewnością redaktorowi "Więzi" wolno mieć własne zdanie o treściach wystąpień papieskich, a nawet krytycznie recenzować ich poziom. Miejmy jednak nadzieję, że inne media katolickie będą potrafiły uzupełnić ten "zmysł krytyczny" jakąś formą synowskiego oddania i pogłębionego zrozumienia.