Logo Przewdonik Katolicki

Ksiądz odpowiada

ks. Jan
Fot.

(...) Dlaczego człowiek nie może raz na zawsze wyzbyć się choćby niektórych swoich wad? Zawsze zadaję sobie to pytanie z okazji świąt, kiedy szykuję się trochę jakby dokładniej do spowiedzi. Przyznam się, że jestem trochę zły na siebie, a może i mam trochę pretensji do Pana Boga. Czemu nas skazał na tyle słabości? Tak mi jakoś głupio, bo widzę, że prawie się nie zmieniam....

(...) Dlaczego człowiek nie może raz na zawsze wyzbyć się choćby niektórych swoich wad? Zawsze zadaję sobie to pytanie z okazji świąt, kiedy szykuję się trochę jakby dokładniej do spowiedzi. Przyznam się, że jestem trochę zły na siebie, a może i mam trochę pretensji do Pana Boga. Czemu nas skazał na tyle słabości? Tak mi jakoś głupio, bo widzę, że prawie się nie zmieniam. Za mną już chyba ponad pół życia. Boję się, że trochę je zmarnowałem. Wydaje mi się, że marnuję Bożą miłość. Mam nadzieję, że Pan Bóg mnie za to nie potępi.

Wacław


Pewnych praw rządzących naszym życiem i tym światem nie jesteśmy w stanie do końca zgłębić ani zrozumieć. Wobec niektórych tajemnic trzeba po prostu uznać, że tak jest i tyle. Jedynie możemy pokornie prosić o pogodę ducha, by Pan Bóg pozwolił nam zaakceptować to, co tak trudno zrozumieć i czego zmienić nie można.
Objawienie Boże natomiast pokazuje nam, że to człowiek jest częściowo odpowiedzialny za ten stan rzeczy. Grzech pierworodny zniszczył pierwotną harmonię między Bogiem a człowiekiem. Wszyscy ciągle podlegamy jego skutkom. Właśnie tym, że tacy słabi i mało wytrwali jesteśmy. Taki jest nasz los, nasze brzemię, nasz krzyż - ciągłe zmaganie ze słabością, ze skłonnością do złego oraz ciągłe przeżywanie smaku porażki. Chyba każdy człowiek o wrażliwym sumieniu wyrzuca sobie jakieś błędy przeszłości, zmarnowane dary Boże. Widzi, jak jego życie wygląda, wie, że mogłoby być lepiej. Pomimo tego jednak nie powinniśmy myśleć, że marnujemy Bożą miłość. Pan Jezus oddał życie za nas, grzeszników. Nie spodziewał się, że staniemy się doskonali moralnie. Miłuje nas i zbawia razem z naszym grzechem i słabością. To jest właśnie Ewangelia - Dobra Nowina - Pan Bóg nie chce, aby ktokolwiek z nas zginął, lecz byśmy mieli życie wieczne. Jeśli ufamy Jego miłości i czynimy wysiłki, by współpracować z łaską Bożą, nie musimy bać się potępienia.
Świadomość własnej słabości powinna stawać się dla człowieka jeszcze większym przynagleniem do przyjęcia darów Bożego Miłosierdzia. Mamy poszukiwać Boga w naszych namiętnościach, chorobach, ranach, niemocy i w naszym błądzeniu. W chwili, kiedy uświadamiamy sobie, że wyczerpały się wszelkie nasze możliwości, zaczynamy zdawać się całkowicie na Boga. Może właśnie to doświadczenie słabości, które przeżywa Pan z okazji świąt, jest okazją, którą Bóg Panu stwarza? Rozumiem, że rozpoznanie własnej słabości boleśnie rani nasze wyobrażenia o sobie samych. Lecz pewnie trzeba stanąć w prawdzie i pokorze przed Zbawicielem, by móc doświadczyć Jego uzdrawiającej miłości.
Wiem, że to zabrzmi szokująco, lecz proponuję, by Pan dziękował Bogu za wszystkie swoje słabości, za swą niedoskonałość. Proszę pamiętać, że to pokorny celnik świadom swoich grzechów znalazł uznanie w oczach Bożych, a nie dumny ze swych dokonań faryzeusz. Niech pamięć o tym, że Pan Bóg kocha nas w całej naszej niedoskonałości, będzie dla Pana źródłem nieustannej radości.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki