Kiedy zagłuszano prawdę
Mateusz Wyrwich
Fot.
Trzy pokolenia Polaków, wsłuchane w głos dziennikarzy Radia Wolna Europa, zasiadały przy szumiącym radioodbiorniku. Codziennie emitowane audycje przełamywały monopol PRL-owskich mediów na informacje, komentarze, historię.
Wobec zmonopolizowania przez komunistów mediów w Polsce po II wojnie światowej, polskie ośrodki na Zachodzie rozpoczęły regularne nadawanie audycji. Wśród nich...
Trzy pokolenia Polaków, wsłuchane w głos dziennikarzy Radia Wolna Europa, zasiadały przy szumiącym radioodbiorniku. Codziennie emitowane audycje przełamywały monopol PRL-owskich mediów na informacje, komentarze, historię.
Wobec zmonopolizowania przez komunistów mediów w Polsce po II wojnie światowej, polskie ośrodki na Zachodzie rozpoczęły regularne nadawanie audycji. Wśród nich znalazły się m.in. rozgłośnie BBC, Głos Ameryki, Radio Paryż czy Madryt. Najpopularniejszą jednak okazało się Radio Wolna Europa, nadające od sierpnia 1950 roku i z każdym rokiem zyskujące coraz więcej słuchaczy. Od początku lat pięćdziesiątych była to najpopularniejsza i najbardziej zagłuszana stacja radiowa. Szczególnie po ucieczce wysokiej rangi funkcjonariusza Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego Józefa Światły w 1953 roku, który od października 1954 roku mówił w RWE o prawdziwym, zbrodniczym obliczu komunizmu w Polsce. System komunistyczny wszak, oparty i osadzony w Polsce na kłamstwie, jak diabeł święconej wody bał się prawdy. Stąd też w połowie lat pięćdziesiątych nad jej eliminowaniem pracowało blisko 250 zagłuszarek, "[...] co pochłaniało więcej mocy niż nadawanie. Nic więc dziwnego, że w niektórych regionach występowały zagłuszenia w odbiorze audycji Polskiego Radia wywołane pracą nadajników zagłuszających [...]"*.
Jednak zwalczanie Radia nie sprowadzało się tylko do jego zagłuszania. Za słuchanie sadzano do więzień czy obozów pracy. Na przestrzeni lat 1950-1954 "za Radio" do obozów trafiło blisko cztery i pół tysiąca osób. Również za współpracę z rozgłośnią czekały długoletnie więzienia i, jeśli to dotyczyło ludzi pióra, również zakaz jakichkolwiek publikacji na terenie PRL.
O zadaniach, jakie stawiały sobie służby komunistyczne w Polsce wobec RWE, mówił profesor Paweł Machcewicz na spotkaniu w "Klubie byłych pracowników RWE", który działa od kilku lat w Warszawie. Profesor Machcewicz jest m.in. współautorem pracy "Aparat bezpieczeństwa wobec emigracji politycznej i Polonii", wydanej w 2005 roku pod redakcją Ryszarda Terleckiego. Odnosząc się do swojego tekstu, profesor wyjaśnił, że jego praca oparta jest na niepełnych materiałach. - Bowiem poważna ich część została zniszczona w styczniu 1990 roku. Zniszczono m.in. teczkę obiektową RWE.
Profesor Machcewicz wyraził jednak nadzieję, że materiały dotyczące RWE mogą znajdować się jeszcze w zbiorach zastrzeżonych IPN.
Interes niemieckich rewanżystów
Inwigilacją RWE zajmowały się zarówno cywilne Służby Bezpieczeństwa, jak i wojskowe. W połowie lat pięćdziesiątych jej rozpracowanie angażowało blisko czterystu "bezpieczniaków", a ich praca miała najwyższy priorytet i nadzorowana była m.in. przez Jakuba Bermana, który "o postępach swych działań" bezpośrednio informował Bieruta. Zwalczanie RWE było również często konsultowane z sowieckimi towarzyszami wysokiej rangi. Walka z rozgłośnią przycichła na kilka miesięcy po dojściu Gomułki do władzy. Jednak i on wkrótce za jeden z priorytetowych celów swej polityki uznał walkę z polskim radiem nadającym z Monachium. O swoich doświadczeniach z inwigilacją RWE przez komunistyczne służby mówiła długoletnia dziennikarka rozgłośni Krystyna Grzybowska, która podkreślała, że pracując w Monachium, "zawsze czuła na plecach oddech peerelowskiej bezpieki".
Działaniem przeciwko Radiu zajmowało się kilka departamentów w MSW. Do pracy zatrudniono również usłużnych naukowców i dziennikarzy, których zadaniem było przekonywanie Polaków, jak kłamliwe są audycje Radia. I, co ciągle podkreślała propaganda komunistyczna, RWE miało działać "w interesie niemieckich rewanżystów".
Wpływać na ludzkie słabości
Podobnie jak za Bieruta, tak i za Gomułki czy później kolejnego I sekretarza KC PZPR - Gierka, służby specjalne za wszelką cenę chciały doprowadzić do pozyskania na swoją stronę dziennikarzy RWE bądź osadzić w rozgłośni swoich ludzi. Jednak, jak zapewnia profesor Paweł Machcewicz, peerelowska bezpieka aż do 1963 roku nie miała swoich agentów w Radiu. Dopiero 13 lat od powstania rozgłośni komunistom udało się zwerbować spikera radiowego Jerzego Bożekowskiego. "Na pierwszym spotkaniu Bożekowski zobowiązał się przekazywać oryginały dokumentów RWE, jak również informacje na temat współpracy z paryską Kulturą". Jednak jedną z najważniejszych informacji, jakie chcieli uzyskać i uzyskiwali funkcjonariusze peerelowskiej bezpieki, była charakterystyka pracowników RWE. Na jej podstawie bowiem można było rozgrywać wewnętrzne animozje pomiędzy pracownikami bądź wpływać na ich słabości. Klasycznym tego przykładem była sprawa wybitnego komentatora RWE Wiktora Trościanki, przed- i powojennego działacza Stronnictwa Narodowego, a także zdecydowanego przeciwnika modelu rozgłośni kierowanej wówczas przez Jana Nowaka-Jeziorańskiego. "Z dokumentów przekazanych IPN wynika, że w latach 1965-1971 Trościanko kilkakrotnie spotykał się z oficerami Wojskowej Służby Informacyjnej [kontrwywiad wojskowy]. Od 1969 r. w spotkaniach uczestniczył wysoki funkcjonariusz Departamentu I MSW, który występował jednak jako oficer służb wojskowych, ponieważ Trościanko kategorycznie odmawiał współpracy z wywiadem cywilnym, uważając go za ściśle uzależniony od PZPR i nie służący narodowym interesom. Kontakt ten [...], miał mieć w rozumieniu redaktora RWE charakter czysto polityczny, w żadnym razie agenturalny. Trościanko prowadził rozmowy za wiedzą i za zgodą przywódców emigracyjnego SN, Tadeusza Bieleckiego i Antoniego Drygasa". Dla obu, jak wyjaśnia prof. Machcewicz: "W nowej sytuacji międzynarodowej coraz większym niebezpieczeństwem miała być rosnąca w siłę i usamodzielniająca się RFN. Poglądy takie, charakteryzujące endecję - prorosyjskość i antyniemieckość - różniły SN od większości środowisk politycznych na uchodźstwie". Trościanko jednak, choć wielokrotnie namawiany przez bezpiekę, nigdy nie podpisał z nią współpracy.
Pięć tysięcy raportów Czechowicza
Mimo szczególnej ostrożności, jaką stosowało kierownictwo RWE, do jej redakcji udało się jednak przeniknąć agentom pracującym na potrzeby peerelowskiego bezpieczeństwa. Jednym z najgłośniejszych, bo najbardziej rozgrywanych propagandowo, był działający w rozgłośni przez sześć lat Andrzej Czechowicz. Przedstawiany przez bezpiekę jako kapitan MSW, w istocie do wywiadu został zwerbowany dopiero po podjęciu pracy w rozgłośni. Choć Czechowicz nie miał wpływu na podejmowane przez kierownictwo RWE decyzje, co podkreślał Machcewicz, to jednak w ciągu kilku lat działalności przekazał do MSW około 5 tysięcy raportów. Najbardziej cennymi informacjami dla polskiej bezpieki, jakie dostarczał Czechowicz, były charakterystyki pracowników RWE. Na ich podstawie, m.in. "rozpracowywano" wspomnianego Wiktora Trościankę.
Od "sterowania" do "tendencyjnego informowania"
W latach siedemdziesiątych, kiedy sekretarzem KC PZPR został Edward Gierek, komunistyczny "liberał", podjęto próbę likwidacji RWE. Sprzyjała temu ostra kampania skierowana przeciwko Radiu przez amerykańskiego senatora, demokratę i lewaka J.W. Fulbrighta. W swoich wystąpieniach podkreślał, że RWE jest utrzymywana z niejawnych funduszy CIA. Inni amerykańscy krytycy Radia akcentowali z kolei, iż jest ono "reliktem zimnej wojny". Dyskusja za oceanem wpisywała się również w nową politykę RFN wobec krajów bloku sowieckiego. Pod koniec lat sześćdziesiątych [1969] do władzy doszła niemiecka lewica [SPD], która zamierzała na nowo układać stosunki z Sowietami i krajami okupowanymi przez nie. Na przeszkodzie stała jednak obecność RWE na terenie Niemiec, lecz mimo trwającej przez trzy lata niezwykle ostrej "wojny" dyplomatyczno-propagandowej, kres walce o Radio położyło dopiero zaakceptowanie, w 1973 r., nowego planu finansowania rozgłośni przez USA. Bez współudziału CIA. W kilka lat później, jak zauważył prof. Machcewicz, według polskich komunistów RWE już nie "inspirowała", nie "sterowała" działaniami wrogów socjalizmu, lecz tylko - "tendencyjnie informowała" o ich działaniach. I w ten sposób, rozgłośnia przetrwała do lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Sekcję Polską w 1990 roku przeniesiono do kraju. 30 czerwca 1994 roku odbyło się uroczyste zakończenie działalności Rozgłośni Polskiej RWE. Radio dalej działało pod nazwą RWE Inc.
* Cytaty pochodzą z książki: "Aparat Bezpieczeństwa wobec emigracji i Polonii", IPN, 2005.