Coraz więcej mówi się o starzeniu społeczeństw państw rozwiniętych. Kraj Kwitnącej Wiśni nie jest wyjątkiem – i tu rodzi się coraz mniej dzieci. Japonia może za to poszczycić się wieloma rekordami długowieczności: 114-latką Kamata Hongo, najwyższą średnią życia mężczyzn (80 lat) oraz kobiet (89 lat!). Od jakże istotnego dla dzisiejszych 30-latków problemu: kto będzie pracował na ich przyszłe emerytury, obecnych seniorów Nipponu bardziej niepokoi sprawa zachowania ciągłości własnego rodu i zachowania godności. Przejście na emeryturę dla wielu z nich oznacza rozpoczęcie nowego, przyjemnego życia, czas na podróże, hobby.
Społeczeństwo Azji cechuje ogromny szacunek dla osób starszych. Wrześniowy Dzień Seniora jest świętem wolnym od pracy. W Japonii szczególnie ważne jest pojęcie giri. Jest ono czymś w rodzaju „długu wdzięczności”, jaki dana osoba ma wobec rodziny, współpracowników i państwa. Giri, bezpośrednio niewiążące się może z uczuciem miłości, a bardziej z honorem, poczuciem obowiązku, cementowało dotychczas wielopokoleniowe rodziny Nipponu. Obraz rodziców wyłaniający się z kart historii jest daleki od ideału i wydaje się Europejczykowi wyzuty z uczuć: starsi decydowali o małżeństwach, pracy, ba – nawet dysponowali zarobkami dzieci i nie wahali się ich szantażować. Kanwą wielu historii stały się domowe wojny między yome, czyli młodą żoną, i shutome – teściową, której należało się podporządkować. Dla świata zewnętrznego jednak rodzina stanowiła jedność. Monolit japońskiej familii został rozbity przez rozwój ekonomiczny i szaleńcze dążenie do zwiększenia mobilności pracowników, którzy mogą być oddelegowani dokądkolwiek. W nowym modelu rodziny, określanej przez socjologów mianem „nuklearnej”, dzieci odwiedzają rodziców średnio 1-2 razy w roku. Młodym, pracującym w odległych miastach mężatkom trudno jest sprostać tradycyjnej roli jedynej opiekunki zarówno rodziców męża, jak i swoich.
Sześćdziesiątka i zaczynamy od nowa
Sześćdziesiąt lat jest dla Azjatów datą magiczną – według chińskiego kalendarza księżycowego życie zatacza wtedy pełny okrąg i wracamy do dnia narodzin. Dzień 60. urodzin, zwany Kanreki, to okazja do wielkiego rodzinnego party. Jubilat przywdziewa czerwoną szatę, stając się akachan – noworodkiem. Sześćdziesiątka to wiek podsumowań i wytyczenia nowych celów. Na festynach organizowanych przez miasta w okolicach wielkich świątyń zbierają się tegoroczni jubilaci i zarówno im, jak i przechodniom serwowany jest darmowy poczęstunek i czarka sake. Po Kanreki lubiących wszelakie party Japończyków czekają kolejne duże uroczystości w: Koki (70 lat), Kiju (77), Beju Toukachi (88), Sotsuju (90), Kajimaya (97), Hakuju (99), Hyakusai No Ga (100), związane najczęściej z mitologią japońską.
Może ten powrót do czasów dzieciństwa sprawia, iż seniorzy są tu często określani mianem bureikou, co w wolnym tłumaczeniu oznacza, iż nie patyczkują się i robią to, na co mają ochotę: na przykład... załatwiają swe potrzeby fizjologiczne przy drogach i bez ceregieli zwracają młodszym uwagę.
Wiek emerytalny w Kraju Kwitnącej Wiśni zależy od specyfiki wykonywanego zawodu i rodzaju ubezpieczenia emerytalnego. Przejście w stan spoczynku to zazwyczaj 60-65 lat. Wydałoby się, że wiele osób czeka na wiek emerytalny jak na wybawienie. Ku memu zdziwieniu – tak nie jest. Mieszkańcy Nipponu to urodzeni pracoholicy. Jak mówią ankiety w firmach, gdzie odejście z powodu wieku jest nieodwołalne, osiemdziesiąt procent pracowników marzy o możliwości podjęcia innej pracy i robi tak przez kolejne 5-10 lat. Dobrze ustosunkowani szefowie dużych firm po sześćdziesiątce obejmują intratne posady w radach nadzorczych, publicznych organizacjach czy prywatnych uniwersytetach. Elita polityczna Nipponu to przeważnie ludzie w wieku lat 70, przez jednych na modłę konfucjańską doceniani jako ci, którzy przez wiek doszli do mądrości (awanse i płace w firmach też są w dużej mierze tak ustalane), przez drugich określani mianem skostniałej gerontokracji. Seniorzy mają własną, choć istniejącą jedynie wirtualnie partię polityczną: Rojin Party, założoną przez 77-letniego Shigeru Horiuchi.
Problemy emocjonalne emerytów w dzisiejszej Japonii są domeną panów. – To taka automatyzacja – mówi Takahiro, jeden z doktorantów uniwersytetu Waseda. – Ci ludzie po prostu całe życie nie robili niczego innego. Należą do pokolenia, które budowało potęgę Wysp. Poświęcili temu celowi wszystko. Ich przeciwstawieństwem jest młode pokolenie; wielu młodych ludzi nie posiada stałej posady i nie płaci obowiązkowych składek na ubezpieczenie.
Sami: samodzielni czy samotni?
Dla potrzeb starszych osób pojawiły się zupełnie nowe zawody. Ostatnio boom przeżywają szkoły opiekunów społecznych, a także zakłady oferujące pobyt stały. W Kraju Kwitnącej Wiśni sześćdziesiąt pięć procent seniorów mieszka wraz z rodziną. Należący do klasy średniej deklarują, iż ze względu na skrępowanie i brak czasu dzieci, woleliby mieszkać sami lub w tzw. group homes, specjalnych komfortowych ośrodkach dla starszych. Jednak to niebagatelny wydatek. Ubezpieczenie powszechne (jedyne świadczenie, jakie pobiera blisko czterdzieści sześć procent japońskich emerytów) nie wystarczyłoby dziś nawet na żywność. Wciąż mam przed oczami obraz z trudem poruszającej się około 80-letniej babuleńki sprzątającej mój były uniwersytet. Była jedną z samotnych osób, które nie miały wystarczającej liczby lat pracy i musiały szukać nowego źródła dochodów.
Wyspiarze w podeszłym wieku na nowo odkrywają religię, w ich rozumieniu przygotowującą do opuszczenia tego świata. Często wygląda to inaczej, niż moglibyśmy sobie wyobrazić. Przykładem są coroczne pielgrzymki do buddyjskiej świątyni Kichidenji, gdzie proszą o nagłą i dyskretną śmierć, by nie sprawić kłopotu swej rodzinie. Przeważają panie, które w zmaskulinizowanym społeczeństwie nie mają kogo prosić o opiekę na stare lata. Problem narasta w małych miejscowościach, gdzie notowany jest swoisty exodus młodych – tam jedna trzecia osób ma powyżej 65 lat. Dylematy ludzi starszych spychane są na margines, co widać było wyraźnie podczas akcji ratunkowych w czasie trzęsień ziemi czy tegorocznych opadów śniegu. Media nagłaśniają zbiorowe samobójstwa młodych i mało kto zauważa fakt, że depresje i epidemia samobójstw stały się domeną seniorów.
– Żyję z rodziną syna, lecz przypomina to teatr cieni – wyjaśnia 81-letnia Echio Sato. – Nie rozmawiamy ze sobą, posiłki zostawiają mi w kuchni i jem sama. Nie stać mnie na dom opieki, czuję się niepotrzebna, płaczę każdego dnia.
Optymizm jest jednak wciąż mocną stroną Azjatów. Sposobem radzenia sobie ze stresem i samotnością stała się samowystarczalność, liczne pasje, wolontariat i znajomi. Na tropikalnej południowej Okinawie, jedynym miejscu w Japonii, gdzie naprawdę praktykuje się tak modne ostatnio slow life, czyli „zwolnij, ciesz się życiem”, żyje najwięcej stulatków. Jak mówią nestorzy, dobre samopoczucie zawdzięczają przede wszystkim genom, pogodzie ducha, nieskażonej przyrodzie i zdrowej kuchni, której trzon stanowią ryby morskie, warzywa, tofu i ryż.
Aktywna jesień
Jak mówi ciągle praktykujący 92-letni lekarz Hinohara Shigeaki, obecni stulatkowie, urodzeni jeszcze przed wojną, nie mieli zbyt wielu okazji, by przejadać się w młodości, mało było w ich diecie mięsa. Jako receptę na długowieczność podaje słowa znanego medyka z czasów Edo, Kaibara Ekiken: „Jedzeniem nasyć się tylko w osiemdziesięciu procentach”. Ważna jest aktywność fizyczna. Doktor przyznaje, że w tym wieku gimnastyka stanowi wyzwanie, lecz on sam unika wind i stara się być w ruchu. Dla zachowania zdrowej kondycji psychicznej nie należy zbytnio myśleć o trapiących nas dolegliwościach, jak np. bezsenność.
– Kiedy nie śpię, mogę czytać lub słuchać radia, mam przez to więcej czasu, dokładnie tego pragnąłem za młodu – mówi. – Trzeba być niezależnym, mieć zajęcie i kontaktować się z ludźmi.
Shigeaki założył dla seniorów, którzy ukończyli 75 lat, organizację zwaną „Ruchem Nowych Starszych”. Proponuje im, by zaczęli robić coś, czego nigdy dotąd nie mieli okazji spróbować, np. malowania, gry na instrumencie.
Zadziwiająca jest aktywność japońskich pań. Strażniczki domowych ognisk, które zapewne nieraz czuły się samotne u boku zapracowanych mężów, przez lata znalazły wiele rozrywek wypełniających im czas i ze spokojem rozpoczynają aktywną jesień życia. Przyzwyczajone są do podróży i organizowania spotkań jedynie z koleżankami. Wiele z nich, po rezygnacji męża z pracy, decyduje się na rozwód – po latach „równoległego” życia nie potrafią znaleźć wspólnego języka. Denerwuje ich pasywność partnerów, którzy, mimo iż mają teraz czas, oczekują nadal ciągłej atencji i obsługi. Inne małżonki zachęcają do znalezienia sobie hobby. Stają się więc japońscy emeryci założycielami grup rockowych, próbują swych sił w śpiewie, tańcu towarzyskim, baloniarstwie i paraglidingu, jeżdżą na rowerach czy chodzą na siłownię i biegają każdego ranka.
Zrzeszenie Komputerowych Babć
Japończycy wyglądają zwykle młodo na swój wiek. Niesamowicie zaimponowała mi pani Akioshi, żyjąca w pobliskim Tagawa. Blisko 80-letnia, zawsze w ruchu. Prowadzi dom dla swych synów i wnucząt, zajmuje się też sporym ogrodem warzywnym. Pytam ją o źródło tej dobrej energii, jaką wyczuwam wszędzie wokół.
– Nie przejmować się drobiazgami – odpowiada. – Wiesz, czasem patrzę na moje poskręcane reumatyzmem ręce i myślę o nich: oj, wy biedne, powinnam wam dać chwilę wytchnienia. Ale nie mogę. Praca tak mnie bawi, szkoda czasu na narzekanie.
Wiele z pań od dawna realizuje swe pasje i osiągnąwszy status sensei (mistrza), uczy kaligrafii, sztuki pisania poematów haiku, parzenia herbaty, noszenia kimono. Wielu tutejszych znajomych poznałam dzięki wolontariatowi. Byłam zdziwiona, iż Japończycy są do tego stopnia skłonni pracować na rzecz własnej społeczności i pomagać zupełnie obcym ludziom. Seniorzy uczą japońskiego bądź na uniwersytetach (jak jedna z moich najukochańszych – Yukiko Sakai), bądź też zupełnie prywatnie, dając godzinne nieodpłatne lekcje w ratuszu. Organizują też wieczorki, spotkania i bazary, by wszyscy mogli znaleźć sobie przyjaciół. Bardzo prężnie działa grupa seniorów wolontariuszy z Gamagori, która przygotowywała pobyt polskich przedstawicieli na ubiegłorocznym EXPO. Widać jak na dłoni, że nestorzy chętnie udzielają się w różnych organizacjach, gdy tylko dostaną niewielkie wsparcie lokalnych władz. Byłam wielokrotnie zapraszana do klubów seniora (rojin kurabu), by wygłosić odczyty na temat polskiej kultury. Do innych popularnych przedsięwzięć należą uniwersytety trzeciego wieku (rojin daigaku) oferujące kursy w rozmaitych dziedzinach. W 1997 roku w Tokio powstało Zrzeszenie Komputerowych Babć, które powoli wprowadza seniorów w świat nowoczesnych technologii informacyjnych. Jak mówi Hiroko Oba z fundacji badającej status społeczny emerytów: – Aż mi wstyd tak ich nazywać, gdy ostatnio 70-letni Yuichiro Miura zdobył Mount Everest.
Ludzie starsi stanowią w Japonii ogromny rynek potencjalnych odbiorców towarów. Dla pragnących uniknąć demencji sprzedaje się programy komputerowe ćwiczące umysł, dla samotnych roboty, które potrafią odpowiadać na proste pytania, przypominać o różnych czynnościach. W sprzedaży znalazły się wanny i sedesy kontrolujące wagę, tętno i poziom tłuszczu. Seniorzy zdominowali praktycznie japoński przemysł turystyczny, gdyż młodym na podróże brak czasu. Jesień życia może oznaczać początek nowej przygody. Dobrze sytuowane Japonki odkrywają nowe lądy, lecz nie trzeba długich wypraw, by poznać historię własnego miasta. Radość nie musi kosztować wiele. Może przygoda i przyjaciele czekają na nas tuż za rogiem – wystarczy dobrze się rozejrzeć.