Podziemny MAJ
Mateusz Wyrwich
Fot.
W powojennej Polsce wolno było obchodzić jedynie te święta, na które zezwalał reżim komunistyczny. Wszystkie inne pacyfikowano. Przede wszystkim zakazano obchodów rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja, za to z wielką pompą obchodzono 1 Maja, który jako święto państwowe ustanowiono w 1950 roku.
Wzory obchodów świąt czerpano od Sowietów, łącznie z hasłami, jakie przesyłał...
W powojennej Polsce wolno było obchodzić jedynie te święta, na które zezwalał reżim komunistyczny. Wszystkie inne pacyfikowano. Przede wszystkim zakazano obchodów rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja, za to z wielką pompą obchodzono 1 Maja, który jako święto państwowe ustanowiono w 1950 roku.
Wzory obchodów świąt czerpano od Sowietów, łącznie z hasłami, jakie przesyłał polskim komunistom Komitet Centralny Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego. Kilka tygodni wcześniej partia „w imieniu narodu” podejmowała zobowiązania pracownicze; w tym czasie robotnicy wykonywali dodatkową pracę, spędzając w fabryce po dwanaście, a niejednokrotnie szesnaście godzin. Wykonywali kilkaset procent normy. W ówczesnych mediach podkreślano, że 1 Maja jest „największym dotychczasowym świętem Polaków”.
Flagi – czerwone, komunistyczne i biało-czerwone wieszano w przeddzień święta 1 Maja, by zdejmować je szybko przed 3 maja, czyli rocznicą uchwalenia Konstytucji. Dzień ten bowiem uważano za „burżuazyjne i faszystowskie święto”. W latach czterdziestych i pięćdziesiątych za niewywieszenie flag przed 1 maja bądź niezdjęcie ich przed 3 maja, Komisja Specjalna do Walki z Nadużyciami i Szkodnictwem Gospodarczym karała obozami pracy. Centrum pierwszomajowego świętowania stanowiły jednak pochody. Niczym hołd składany świeckim bożkom, przyjmowane były przez najwyższych funkcjonariuszy partyjnych.
Chwilowy luz
Od tych kabaretowych obchodów wyjątek stanowił rok 1981. Wtedy to już wielu towarzyszy nie kwapiło się do stawania na trybunach. Nie było pompatycznych pochodów i wygłaszania kilkugodzinnych mów na temat „wyższości komunizmu nad kapitalizmem”. Nie zgłaszano też „pierwszomajowych czynów partyjnych”. Sierpień 1980 roku uwolnił też „uwięzione” obchody trzeciomajowe i dał alternatywę dla obchodów pierwszomajowych. W kilku miastach „Solidarność” zorganizowała więc święto 1 Maja po swojemu. Nie były to pochody, ale pikniki. Dochód z nich przeznaczano na pomoc najbiedniejszym. Mimo jednak oficjalnego pozwolenia milicjanci bądź ormowcy (funkcjonariusze Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej) często zrywali plakaty zapowiadające pierwszomajowe solidarnościowe pikniki. Nadgorliwością popisali się milicjanci w Kielcach, którzy zatrzymali pierwszego maja dwóch uczniów rozlepiających afisze zapraszające na obchody świąt pierwszo- i trzeciomajowych. Straszono ich więzieniem i licznymi konsekwencjami. Te jednak spotkały milicjantów – akcja rozwieszania plakatów uzgodniona była z wojewodą.
W wielu zakładach pracy, m.in. na Warmii, komisje zakładowe „Solidarności” zdecydowały, że załogi będą pracować pierwszego maja. Chciano w ten sposób pomóc innym grupom pracowniczym, wytwarzając brakujące na rynku produkty spożywcze czy gospodarstwa domowego.
Rozpałować nie nasze pochody!
…krzyczał oficer Zmotoryzowanych Oddziałów Milicji Obywatelskiej (ZOMO) w Warszawie podczas pierwszej w stanie wojennym nielegalnej manifestacji pierwszomajowej. Od czasu stanu wojennego święto to zyskało „podwójną jakość”. Było obchodzone przez komunistów w tak zwanych oficjalnych pochodach, lecz również podczas nielegalnych manifestacji organizowanych przez „Solidarność”. Pierwszego roku „wojny” manifestacje tego dnia odbyły się w kilkunastu miastach Polski, między innymi we Wrocławiu, Gdańsku, Krakowie, Poznaniu. Podobnie w niewielkich miasteczkach, ale jednocześnie o dużych skupiskach robotniczych, takich jak Bełchatów, Ożarów czy Ursus.
W Warszawie już w przeddzień manifestacji pierwszomajowej zmobilizowano ogromne oddziały milicji i wojska. Powodem stała się zapowiadana emisja programu podziemnego radia „Solidarność”, które o dziewiątej wieczorem nadało kilkunastominutową audycję.
Reporter podziemnego „Tygodnika Mazowsze” tak relacjonował atmosferę panującą tamtego wieczoru w kwartale ulic, skąd – jak podejrzewano – nadawana będzie audycja: „Na godzinę przed zapowiedzianym terminem audycji […] wprowadzono ciszę w eterze na częstotliwościach używanych przez MO. Zarezerwowano pasmo dla szefa [kryptonim „Brzoza”]. Nad miasto wypuszczono helikoptery, w śródmieściu i w okolicach radiolokatorów skoncentrowano wielkie siły MO, ZOMO, SB i wojska. Ci, którzy znaleźli się w pobliżu centrum akcji […] mówią, że około 21.00 rozpętało się tam piekło. Przez ulice, czasem też po trawnikach i chodnikach, przeciągały sznury suk milicyjnych (radiowozów, przyp. MW). Gęste kordony milicjantów i żołnierzy obstawiały przejścia i otaczały niektóre domy. Przechodniów legitymowano i rewidowano. W różnych miejscach na jakiś czas zatrzymywano ruch uliczny. W kilku budynkach [osiedla] Za żelazną Bramą [...] SB przeszukiwała mieszkania. Akcja trwała kilka godzin. Audycja została jednak nadana”.
Lud z MO
Walka o prawo do swobodnego świętowania rozgorzała dzień później – 1 maja. Już od godzin wczesnoporannych na warszawskich ulicach zaroiło się od wzmożonych oddziałów wojska i milicji. Pilnowano czerwonych flag, które „w dziwnych okolicznościach” znikały z trasy komunistycznego pochodu, jak pisano w sprawozdaniu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych do członków Biura Politycznego KC PZPR. „W niektórych przypadkach ta sama ekipa z urzędu miasta, która rozwieszała flagi, w kilkadziesiąt minut później zbierała je na przyczepę samochodu. Doszło do wyjaśnienia i okazało się, że podobno mieli je wymieniać na lepsze, co wydało się funkcjonariuszom podejrzane i rozkazali pozostawić te same”. (Pisownia jak w oryginale, MW).
Pierwszy majowy pochód komunistów w stanie wojennym odbywał się w znacznie ograniczonej liczbie zgonionych ludzi niż w latach poprzednich. Do jego przebycia nie dopuszczano już nikogo postronnego. W pobliże wymarszu pochodu nie dopuszczano manifestantów bez specjalnie oznakowanych przepustek z fotografiami. Pierwsze szeregi stanowili towarzysze z WRON, czyli Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu i Sił Specjalnych. Kolejne – oficerowie służb specjalnych wojska, komandosi i wojska marynarki wojennej. Pośród nich tu i ówdzie maszerowali bardzo zaufani funkcjonariusze PZPR. Im dalsze szeregi, tym mniejsza ranga. Tak zwany lud wiwatujący stolicy, jak wynikało z materiałów MSW, stanowili funkcjonariusze milicji i ORMO. Pochód trwał kilka godzin i odbył się bez zakłóceń.
Żeby popamiętali
Zgoła inaczej wyglądały tego dnia manifestacje organizowane przez podziemną „Solidarność”. W kilku miejscach Warszawy swoje przywiązanie do idei wolności demonstrowało kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Według danych MSW, interweniowało wówczas kilka tysięcy funkcjonariuszy MO, ZOMO, ROMO (Rezerwowe Oddziały Milicji Obywatelskie), ORMO, SB, Wojskowych Służb Wewnętrznych i „zawodowych wojskowych przebranych w mundury milicyjne oraz aktywu partyjnego ubezpieczanego przez służby bezpieczeństwa”. Pokojowe manifestacje „Solidarności”, które wyruszały z kilku punktów centrum stolicy, wspomniane oddziały brutalnie zaatakowały. Jednakże, mimo tak zmasowanych „zastępów”, manifestanci nie dali się zepchnąć ze śródmiejskich tras niezależnych przemarszów. O poziomie agresji dowódców Służby Bezpieczeństwa i ZOMO dobitnie świadczą ich nawoływania do „rozpałowania niezależnych pochodów”. Walki „zbrojnego ramienia partii” z manifestantami trwały do późnych godzin nocnych.
Napięcie i klimat tamtych godzin świetnie oddaje zapis z nasłuchu radiostacji Służby Bezpieczeństwa, opublikowany przez podziemną gazetę „Tygodnik Wojenny”: „[…] Wszystkich co spotkasz po drodze łap, kogo się da i do samochodów na stołeczną (komendę MO, przyp. MW) …407, bomby naprzód …405, podaj ile masz rannych, podaj obrażenia ciała …Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. …Teraz nie zawracaj głowy, że filmują! Uruchomić bryczki [radiowozy] …Pilnie na Al. Jerozolimskie – Marszałkowska. …301, Stare Miasto i Nowe …Tamką w górę idzie tłum, około trzech tysięcy [godz. 17.40] …Proponuję w kolumnie dwójkowej, będzie wygodniej. …Ale wewnątrz na Uniwerku. Zaczekaj na decyzję! …Energiczne lanie, żeby popamiętali! …Środków chemicznych nie macie? Zostaną podrzucone. …301, atakują komisariat na Jezuickiej! 17.45 […] Proszę jak najwięcej zatrzymywać osób i odwozić do jednostek terytorialnych (MO, przyp. MW) Gapiów przy skwerku popędzić, jak będziesz wolniejszy! […] Przystąp do rozpraszania ...Grupa prowodyrów z katedry ciągnie silną grupą w kierunku Sejmu. …402, 3 komp ...pod Sejm! [godzina 20.10.] Wydać ze zbrojowni wszystkie granaty łzawiące, świece dymne i amunicję!!!... […] 470, zgłoś się. Rozproszyłeś? Zrozumiałem… Jest tu na Koronie (sztab dowodzenia, przyp. MW) Szczepankiewicz od naczelnika Chechłowskiego. Pijany, wtrąca się, wydaje polecenia. Właśnie dostał kopa od Kurasia i został wywalony z dziwkami. Tak nie można pracować!”.