Logo Przewdonik Katolicki

Hej kolęda, kolęda

Szymon Bojdo
Parada kolędników na ulicach Warszawy, 11 stycznia 2024 r. | fot. Michał Żebrowski/East News

Święta Bożego Narodzenia są szansą do teologicznej refleksji. Wraz z tekstami kolęd wyśpiewujemy największe tajemnice naszej wiary.

Od kilku lat na początku grudnia jeden z najbardziej znanych serwisów streamingowych do słuchania muzyki przedstawia listę najpopularniejszych wykonawców i utworów. Nie znalazłem tam wprawdzie zestawienia pieśni religijnych, ale jestem przekonany, że gdyby taki powstał, to najwyższe miejsca zajęłyby kolędy. Boże Narodzenie jest bowiem chyba najbardziej rozśpiewanym z chrześcijańskich świąt, podczas których nie śpiewa się tylko w kościele, ale też w domach, a nawet na ulicach. Powszechna obecność kolęd świadczy o sile przekazu nie tylko samych tych pieśni – a wiele z nich jest lirycznymi dziełami sztuki – ale też przesłania, które wnosi samo Boże Narodzenie.

Pasterze śpiewają, bydlęta klękają
Pierwszą i podstawową warstwą znaczeniową kolęd jest fakt, że Jezus stał się człowiekiem. Kolędy zatem rozwijają i akcentują te fragmenty wyznania wiary, które mówią o wcieleniu: „Zrodzony, a nie stworzony” czy „przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem”. Można wręcz powiedzieć, że te pieśni – a jeszcze bardziej ich formy ludowe jak kantyczki czy pastorałki – nie naruszając intymności samego porodu Maryi, ukazują jego najbardziej ludzki aspekt.
Gdyby wczytać się w te teksty, opatrzone często przyjemną melodią, które kojarzą nam się z rodzinnym ciepłem, przekonalibyśmy się, o jak dramatycznej sytuacji śpiewamy. Samo miejsce to „mizerna, cicha, stajenka licha” (choć wiemy, że była to raczej skalna grota). Grota ta nie tyle została wybrana, ile w ostateczności stała się miejscem porodu, bo nigdzie indziej „nie było miejsca”. Otoczenie także zupełnie niesprzyjające: „W stajni, w ubóstwie i chłodzie”. „Pasterze śpiewają, bydlęta klękają” – nie dość, że w miejscu porodu znajdują się gospodarskie zwierzęta, najczęściej identyfikowane jako wół i osioł, to jeszcze nowo narodzone dziecko i jego zmęczoną matkę nawiedzają grupy obcych ludzi.
I nie tylko ludzi zresztą – wkrótce pojawią się tłumy anielskie, nad miejscem narodzin Jezusa zawiśnie gwiazda, wyrażając w ten sposób pokłon oddany Bogu-Człowiekowi przez cały wszechświat. Zresztą wprawny czytelnik zauważy niezwykłą paralelę. W czasie narodzin Jezusa niebo rozświetlają gwiazdy, a chóry aniołów zstępują do lichej groty. Podczas Jego śmierci ukazane jest Jego największe osamotnienie. Wtedy nie było takiej iluminacji, ale „mrok ogarnął całą ziemię (...). Słońce się zaćmiło”.

Ogień krzepnie, blask ciemnieje
Prawda o wcieleniu Jezusa, która przez wieki musiała być broniona przed zakusami tych, którzy stwierdzali jego wyłącznie boską lub wyłącznie ludzką naturę, zarówno u zarania chrześcijaństwa, jak i w czasie kontrreformacji, urzeczywistnia się w koncepcji „trójnarodzenia” Chrystusa „raz z Ojca, przed wieków wiekiem, a teraz z Matki człowiekiem”, tak jak wyznajemy w Credo. A gdzie trzecie Narodzenie? Ono ma nastąpić w sercu każdego człowieka, niosąc mu światło i nadzieję. Zastrzec jednak należy, że nie są to trzy oddzielne narodzenia, tylko jakby rozszerzona wizja tych jednych narodzin, wcielenia, które miało swój początek w wieczności, historyczny punkt kulminacyjny i rozwinięcie w naszym życiu. Ta teologiczna prawda miała swoje urzeczywistnienie w liturgii, gdy Kościół czcił Narodzenie Pańskie trzema Mszami: w nocy (Pasterka), o świcie i w dzień. Warto tutaj też podkreślić, że cała liturgia i teologia Bożego Narodzenia skupiają się na dziecku, co nie tylko można odczytywać jako pochwałę świętości życia, ale też ukazanie godności każdej istoty ludzkiej, bez względu na wiek czy pochodzenie.
Poza samym faktem wcielenia kolędy opisują jego konsekwencje i podkreślają zarówno człowieczeństwo, jak i boskość Jezusa. „Bóg z Boga, światłość ze światłości, Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego” – wyznajemy w Credo i to wyznanie rozwijamy w bożonarodzeniowych pieśniach. Element światła odnosi się do tego, czego nie da się wypowiedzieć, czego blask można dostrzec oczami duszy, a co oświeca te elementy rzeczywistości, które pogrążone są w ciemności. Konsekwencje tego wydarzenia chyba w najbardziej genialny sposób opisał Franciszek Karpiński, w Pieśni o Narodzeniu Pańskim: „moc truchleje, Pan niebiosów obnażony, ogień krzepnie, blask ciemnieje, ma granice Nieskończony”. Ta seria oksymoronów ma swój finał w czterowierszu wprowadzającym do refrenu tego utworu: „Wzgardzony, okryty chwałą,/ Śmiertelny Król nad wiekami!/ A Słowo ciałem się stało, /i mieszkało między nami”. Narodziny Jezusa są wypełnieniem proroctw. „I wyrośnie różdżka z pnia Jessego,/ wypuści się odrośl z jego korzeni. [...] Wtedy wilk zamieszka wraz z barankiem,/ pantera z koźlęciem razem leżeć będą,/ cielę i lew paść się będą społem/ i mały chłopiec będzie je poganiał” – pisał Izajasz. Wyczekiwany Mesjasz, zapowiadany ustami proroków przez samego Boga, wreszcie się pojawił: „od patriarchów czekany, od proroków ogłoszony, od narodów upragniony”.

Zdrow bądź, krolu anjelski
Od średniowiecza nawet niewielkie objętościowo kolędy były maksymalnie skondensowanymi traktatami teologicznymi. Tak jest też w najstarszej znanej nam polskiej kolędzie – Zdrow bądź, krolu anjelski. Tekst tej pieśni został zapisany w kazaniu w 1424 r. Jej autorem był Jan Szczekna, pochodzący z Czech członek zakonu cystersów, profesor Akademii Krakowskiej. Kolęda ta była polską wersją czeskiej pieśni Zdrav bud’ krali andelsky. Spójrzmy na jej tekst:

„Zdrow bądź, krolu anjelski
K nam na świat w ciele przyszły,
Tyś zajiste Bog skryty,
W święte czyste ciało wlity”.
Podmiot liryczny przypomina prawdę o wcieleniu i boskości Jezusa, zwracając się do niego bezpośrednio i podkreślając królewską misję Mesjasza:
„Zdrow bądź, Stworzycielu
Wszego stworzenia,
Narodziłś się w ucirpienie
Prze swego luda zawinienia”.


Dalej oddany jest bardzo ważny element teologii Bożego Narodzenia, czyli jego wymiar soteriologiczny, oznaczający naukę o zbawieniu i przedstawiający Jezusa jako Pana i Zbawiciela. To właśnie w kolędach pierwszy raz nazywamy Jezusa Zbawicielem i przypominamy powód, dla którego przyjął On ludzkie ciało i zstąpił z nieba. Tym powodem jest uratowanie nas od mocy grzechu, zwycięstwo nad złem i ocalenie ludzkości od śmierci – konsekwencji grzechu. To niesie za sobą zapowiedź tego, jak owo zbawienie ma się dokonać, jak śpiewamy w innej pieśni: „a proroctwo

Jego zgonu już się w świecie szerzy”.
„Zdrow bądź, Panie, ot Panny
Jenżś się narodził za ny.
Zdrow bądź, Jesu Kryste, krolu,
Racz przyjęci naszę chwałę”.


Po raz kolejny podmiot podkreśla podwójną i równoważną naturę Jezusa, jako człowieka narodzonego z dziewicy, ale też jako Pana i władcę, zasługującego na hołd od całego stworzenia. Ten z kolei motyw hołdu może być dla nas częściowo nieczytelny, a odnosi się do rzeczywistości przejmowania panowania przez nowego władcę. W czasie koronacji nowego króla, czy też złożenia mu hołdu przed podbitych, na jego ręce składano homagium. Było to zazwyczaj dosłownie włożenie swoich złożonych dłoni w dłonie zbawcy, co oznaczało oddanie, powierzenie pełnej opieki nad sobą i całym swoim życiem. To właśnie homagium nastąpiło w żłobie w grocie betlejemskiej, oddał je cały wszechświat, aniołowie i gwiazdy, pasterze i zwierzęta, a wreszcie Trzech Mędrców, symbolicznie oddających Dzieciątku panowanie nad całym światem.

„Racz daci dobre skonanie
Prze twej matki zasłużenie,
Abychom cię wżdy chwalili,
Z tobą wiecznie krolowali. Amen”.


Oddanie hołdu Jezusowi prowadzi do konkretnego wymiaru tego wydarzenia – zbudowania wspólnoty wierzących. Dość powiedzieć, że w jednym z najpopularniejszych średniowiecznych hymnów Adeste fideles, popularnym zresztą i dziś, śpiewamy, by wierni przybyli do Betlejem, aby zobaczyć Anielskiego Króla. Jan Szczekna pisze o wiecznym królowaniu w liczbie mnogiej, akcentując dobitnie, że narodziny Jezusa przyniosły równość wobec Prawa, równość wszystkich względem majestatu Boga, która łączy nas w jedno ciało – Kościół. Żłóbek stał się ołtarzem, na którym pojawił się prawdziwy Chrystus, krzyż stał się ołtarzem ofiary. „I my czekamy na Ciebie Pana, a skoro przyjdziesz na głos kapłana, padniemy na twarz przed Tobą, wierząc, żeś jest pod osłoną Chleba i Wina”. Dzięki temu prawda i fenomen Bożego Narodzenia powtarza się każdego dnia w czasie Eucharystii, która buduje wspólnotę między nami: między Bogiem i człowiekiem, i między ludźmi. 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki