Logo Przewdonik Katolicki

Światło i ciemność

Elżbieta Wiater
fot. Maria Korneeva/Getty Images

Opis stworzenia świata to pierwsze czytanie Wigilii Paschalnej, więc słyszałam je wielokrotnie, ale dopiero komentarz prof. N.T. Wrighta uświadomił mi, że światłość jest pierwszym elementem, który Bóg powołuje do istnienia swoim słowem.

Dla przypomnienia wspomniany fragment: „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. A ziemia była bezmiarem i bezładem wód i Duch Boży unosił się nad wodami. Wtedy Bóg rzekł: «Niech stanie się światłość! [or]». I stała się światłość” (Rdz 1, 1–3). Tekst o tyle zadziwiający, że ciała świecące na niebie zostaną stworzone dopiero czwartego dnia (zob. Rdz 1, 14). To sugestia, że Biblia hebrajska nie utożsamia światłości z tym, co pośredniczy w jej udzielaniu się, i jak twierdzą badacze kultur starożytnych, jest to koncepcja oryginalna, której nie ma w innych pismach z tamtej epoki i kręgu kulturowego. Oznacza to także, że światłość jest stworzeniem, a więc dla człowieka Biblii nie jest tożsama z Bogiem, odmiennie niż dla Greków i religii misteryjnych z przełomu er, ale do wagi tego stwierdzenia jeszcze wrócę.

Boży „algorytm” stwórczy
Zatrzymuję się tak długo nad pierwszymi zdaniami Księgi Rodzaju także dlatego, że opisują one pewien schemat działania Boga, który to „algorytm” będzie wciąż powracał w historii zbawienia. Wpisuje się w niego, jakże by inaczej, narodzenie Chrystusa, zanim jednak do niego dojdziemy, wróćmy do początków istnienia świata. Bóg stwarza przez rozdzielanie; najpierw oddziela to, co duchowe (niebo), od tego, co materialne (ziemia) – interpretacji tego znaczenia tych elementów może być więcej, ale ta jest mi szczególnie bliska. Ziemia jest mrocznym chaosem, nad którym unosi się Boże Tchnienie, więc Stwórca wypowiada słowo, które oddziela światłość od mroku. To słowo rodzi także czas, bo wprowadza następowanie po sobie okresów ciemności i światła, nocy i dnia. Stworzenie przed wszystkimi innymi rzeczami światłości zaś wskazuje, że jej obecność jest warunkiem podstawowym kontynuacji dzieła stworzenia. Dalej w Piśmie Świętym znajdziemy fragmenty, które mówią, jak to się dokonuje. Światło po prostu wydobywa z ciemności to, co w niej istnieje, ale ukryte. Pozwala uporządkować chaos, bo umożliwia nazwanie (a więc porządkuje dzięki słowu) tego, co go stanowi. 

Oswajanie chaosu
Skoro On to uczynił, On nad tym panuje, więc chaos nie jest siłą przeciwną Stwórcy, Jego równorzędnym rywalem, ale niesie w sobie potencjał nowego istnienia, który trzeba wydobyć. Jednak aby to ostatnie mogło zacząć funkcjonować, czy też, jak powiedzieliby starzy dobrzy scholastycy: zaktualizowało swój potencjał, konieczny jest Logos, tu rozumiany jako zasada porządkowania, prawo, konkretna wizja, czyt. nazwanie pełni rzeczywistości. A pierwszym przejawem Jego obecności i działania jest światłość, dlatego w Piśmie będzie z nią wiązane także Tora, czyli Prawo. Bóg po tym, jak wyprowadził swój lud z niewoli, idąc zresztą na jego czele w świetlistej kolumnie ognia, następnie wiąże się z nim przymierzem, które polega na daniu przykazań, czyli nazwaniu, co jest dobre, a co nie. Tym samym Dziesięć Słów, bardziej znane jako Dekalog, staje się światłem pozwalającym nawigować w świecie tak, by żyć zgodnie z wolą Boga. Dobrze to oddaje jedno z żydowskich tłumaczeń Księgi Przysłów: „Lampą jest przykazanie, światłem – Tora” (Prz 6, 23). Nie sztuka bowiem nazywać, trzeba to jeszcze uczynić, dając „odpowiednie rzeczy słowo”, że tak przywołam wspaniałą frazę Cypriana K. Norwida. Tylko takie nazwanie pozwala wydobyć pełnię potencjału z tego, co jest nazywane, co nie tylko przynosi błogosławieństwo Stwórcy, ale też pozwala lepiej funkcjonować w świecie i więcej z niego czerpać.
Myśl, jak ważne jest właściwe widzenie, czy w ogóle jego możliwość, tak mocno była obecna w mentalności Izraelitów, że było ono utożsamiane z pełnią życia, istnienia (zob. Ps 49, 19). Jeśli więc ktoś urodził się niewidomy, był nie tylko niepełnosprawny – on nie do końca się narodził, wręcz nie do końca zaistniał. Kiedy więc Jezus uzdrawia niewidomego od urodzenia (zob. J 9), tak naprawdę doprowadza do końca akt stwórczy jego istnienia, dlatego zresztą używa gliny (odwołanie do drugiego opisu stworzenia człowieka), słowa i każe mu się obmyć (wskazanie na przyszłą wagę chrztu). To właśnie powód, dla którego ewangelista poświęca temu wydarzeniu cały rozdział, a także powód wzburzenia faryzeuszy i deklaracji wiary uzdrowionego. W jego przypadku, tak można się domyślać, to nie była tylko kwestia wdzięczności za zyskanie możliwości widzenia, on dostrzegł wspomniane powiązanie słowa, gestu i zobaczenia światła oraz zrozumiał, że tylko Stwórca mógł uczynić coś takiego, więc nic dziwnego, iż na koniec oddaje Chrystusowi pokłon.

Prolog
Motyw Mesjasza jako światła/światłości jest zresztą jednym z głównych w Ewangelii Janowej. Już prolog, nawiązujący budową i treścią do Rdz 1, mówi o świetle i, naśladując swój starotestamentalny wzorzec, czyni to zaraz po początkowych wersach: „W Nim [Słowie] było życie [zoe], a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła” (J 1, 4–5). Ważny jest tutaj dobór pojęcia na określenie życia – Jan używa słowa zoe, a nie bios, czyli nie ma na myśli biologicznej egzystencji, tylko moc dawania życia, ożywiania. Wraca więc znów wątek słowa (Logos), które daje życie (zoe), a to z kolei jest światłością (fos) ludzi. To, po pierwsze, jest wskazanie na potęgę życia, które pozostaje niezwyciężone w swoim rozwoju i wzroście mimo ciemności, w której jest zanurzone. Po drugie, że w chaosie i ciemności jest obecne dobro, które Bóg chce ocalić. Po trzecie, znów mowa jest o stwarzaniu w ciemności, które dokonuje się dzięki słowu. Prolog zapowiada więc, w bardzo skondensowanej formie, czego dokona Słowo – w ciemności świata ukaże potęgę mocy stwórczej Boga, dokonując odnowienia dzieła stwórczego, przede wszystkim stworzenia człowieka, na nowo wydobywając go na światło Bożej łaski. 
Napisałam wcześniej, że Bóg nie jest tożsamy ze światłością, a u Jana Jezus mówi wprost, że jest światłością świata (zob. J 8, 12), czy więc Biblia sama sobie nie przeczy? Bynajmniej – Mesjasz to Bóg wcielony i właśnie Jego człowieczeństwo, począwszy od konkretnej cielesności po głoszenie słowa i podejmowane działania, jest światłością, która wydobywa to, co w do tej pory było ukryte w mroku. Przez to też dokonuje krisis, czyli podziału/sądu, bo jak powiedział sam Jezus: „Potępienie polega na tym, że światłość przyszła na świat, lecz ludzie umiłowali ciemność bardziej niż światłość, bo ich uczynki były złe” (J 3, 19). Dlatego jednym z tak istotnych cudów, czyli de facto znaków potwierdzających, Kto posłał Jezusa, było przywracanie wzroku. Nie bez powodu też na pytanie faryzeuszy: „Czy i my jesteśmy niewidomi?” Chrystus odpowiedział: „Gdybyście byli niewidomi, nie mielibyście grzechu, ale ponieważ mówicie: «Widzimy», grzech wasz trwa nadal” (J 9, 40–41). Odwrócenie się od światłości, wybór pozostawania w mroku, to niezgoda na bycie stworzonym na nowo. Odwrócenie porządku z pierwszych wersów opisu stworzenia.
Janowy prolog zastępuje Ewangelie dzieciństwa, które znajdziemy u Mateusza i Łukasza. Między innymi dlatego jest to Ewangelia czytana w oktawie Bożego Narodzenia. Dwaj synoptycy opisują zstąpienie Logosu w ciemność matczynego łona, w którym On się rozwija, by zajaśnieć w noc Narodzenia, Jan oddaje kosmiczny charakter tego, co biologiczne. Pięknie się dopełniają, ukazując przez to sakramentalność człowieczeństwa, a więc zdolność wyrażania tym, co materialne/cielesne, tego, co nieskończone i wieczne. Podkreśla tę zdolność św. Paweł, kiedy w Liście do Efezjan opisuje swoich adresatów mianem „światłości w Panu” (Ef 5, 8), a Filipianom pisze: „Jawicie się jako źródła światła w świecie” (Flp 2, 15). Nic dziwnego, że w II wieku św. Justyn Męczennik napisze, że chrzest to fotismos – oświecenie, ale też napełnienie światłem. Ono wydobywa nas z mroku i jednocześnie, im pełniej zostaniemy nim prześwietleni, tym doskonalej staniemy się tym, kim mamy być.

Znaki mają znaczenie
Msze rozpoczynające dwie najważniejsze uroczystości chrześcijaństwa rozpoczynają się w nocy: Msza pasterska z Bożego Narodzenia i Wigilia Paschalna. Oczywiście nie jest to przypadek, a przejaw wierności słowu Bożemu. Kościół zwołuje swoje dzieci (uwielbiam tę frazę z modlitw tej drugiej Wigilii) wtedy, kiedy świat coraz bardziej pogrąża się w mroku, aby oczekiwały na nadejście Światła. Na Jego zrodzenie się z Maryi, a potem Jego zmartwychwstanie. To oczekiwanie polega na słuchaniu słowa i sprawowaniu liturgii Ciała i Krwi, zaś liturgia ta uobecnia to, że Jezus urodził się w nocy i w nocy zmartwychwstał. Wraca tu więc algorytm Bożego działania, o którym pisałam na początku: nad ciemnością i chaosem zostaje wypowiedziane Słowo, które stwarza świat, napełniając go światłem, tym razem na nowo. 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki