Dopiero późniejsza działalność urodzonego w Betlejem chłopca stała się na tyle wyrazista, że siłą rzeczy od czasu do czasu ktoś się do niej odwołał. Nie były to głosy wyznawców Jezusa. Nie były to głosy Jego przyjaciół czy zwolenników. Wręcz przeciwnie: pisali ci, którzy patrzyli na chrześcijan nieco z góry albo wręcz bardzo krytycznie. Skoro jednak pisali, to jedno jest pewne: Jezus z Nazaretu istniał naprawdę. Ci, którzy byli Jego wrogami, paradoksalnie stali się wiarygodnymi świadkami Jego obecności na ziemi.
Mądry król
Zacznijmy najpierw od pochodzącego z Syrii stoika i (raczej) poganina o imieniu Mara, syna Sarapiona. Wiadomo o nim niewiele. Pochodził z Samosaty nad Eufratem, czyli z terenów dzisiejszej Turcji. Po tym, jak miasto zostało zniszczone przez Rzymian, a jego mieszkańcy wygnani, sam Mara trafił do więzienia, prawdopodobnie w Mezopotamii. To właśnie stamtąd, najprawdopodobniej krótko po 73 roku, napisał list do swojego syna. Opisał w nim zniszczenie miasta i straszny ucisk, jakiego doświadczyli mieszkający z nim ludzie. Ale też poświęcił sporo miejsca na filozoficzne rozważania o tym, jak człowiek może radzić sobie z trudnościami i jak przez te trudności dążyć do mądrości. Jest również przekonany, że tam, gdzie mądrzy ludzie są uciskani, ostatecznie to oni zwyciężają, bo zło prędzej czy później zostaje ukarane. Właśnie w tym kontekście przywołuje trzy postaci – na dowód tego, że ci, którzy niszczyli mądrych i dobrych, sami zostali zniszczeni. Pisze: „jakiej korzyści doznali Ateńczycy z tego, że zabili Sokratesa, co zostało im odpłacone klęską głodu i zarazą? Albo mieszkańcy wyspy Samos, spaliwszy Pitagorasa, za co ich cały kraj w jednej chwili został przykryty piaskiem? Albo Żydzi z zamordowania ich mądrego króla, za co wkrótce zostali pozbawieni królestwa? Albowiem słusznie pomścił Bóg każdego z tych mędrców: Ateńczycy pomarli z głodu, mieszkańców Samos pochłonęło morze, Żydzi – pozabijani lub wygnani ze swojego królestwa – żyją w rozproszeniu. A jednak dzięki Platonowi nie umarł Sokrates, dzięki statule Hery – Pitagoras, dzięki nowym prawom, które dał – mądry król”.
Znany ze słyszenia
Choć w liście Mary nie pada imię Jezusa, uważa się, że to jedno z najstarszych niechrześcijańskich źródeł historycznych, które Jezusa dotyczą. Mamy wspomnianych ludzi, którzy nadal w czasach współczesnych Marze żyją według praw „mądrego króla”. Z innych źródeł wiemy, że chrześcijaństwo w Syrii, skąd pochodził Mara, było już całkiem dobrze zakorzenione, Mara mógł więc chrześcijan spotkać osobiście. W Syrii też powstawała Ewangelia wg św. Mateusza, która o Jezusie pisze, używając tych samych pojęć, do których odwołuje się Mara: nazywa Jezusa „królem”, a Żydów uważa za winnych Jego śmierci.
Choć nie mamy tu do czynienia ze świadkiem życia Jezusa ani z człowiekiem wyznającym wiarę w Jego zmartwychwstanie, to z pewnością Mara bar Sarapion jest świadkiem świata, w którym postać Jezusa była jeszcze doskonale pamiętana. Jego list zachowany jest obecnie w rękopisie z VI wieku i znajduje się w Bibliotece Brytyjskiej.
Wróg o Janie
Dużo mniej przyjazny chrześcijanom niż stoik Mara był żydowski historyk Józef Flawiusz.
Urodził się w Jerozolimie w 37 roku i pochodził z rodu kapłańskiego. Przez trzy lata przebywał w Rzymie, a do Jerozolimy wrócił, kiedy wybuchło tam powstanie żydowskie.
Przyłączył się do powstania, dostał do niewoli, a po dwóch latach uwolnił go Wespazjan, który nadał Flawiuszowi obywatelstwo rzymskie. Wśród wielu jego dzieł najbardziej znane są Dawne dzieje Izraela i Wojna żydowska. W Dawnych dziejach Izraela jako historyk wspomina Jana Chrzciciela. Przyznaje, że „był to mąż zacny”, którego Herod rozkazał zabić, że nawoływał Żydów do cnotliwego życia, potwierdza również, że chrzcił ludzi.
Pobożny retusz
Wzmianka Flawiusza o Jezusie jest o tyle problematyczna, że treści w niej zawarte nijak do Flawiusza nie pasują. W najstarszych zachowanych rękopisach Flawiusz, którego przyjacielem chrześcijan nazwać nie można – wyznaje wiarę z boskość Jezusa. Jest tam nawet deklaracja: „On był Mesjaszem”. Tymczasem chociażby Orygenes w swoich pismach zarzucał Flawiuszowi, że nie wierzy w mesjańską godność Jezusa.
To w oczywisty sposób wywołało długie spory historyków, na ile tak zwane testimonium Flavianum może być traktowane jako historyczne źródło, a na ile jest po prostu chrześcijańskim fałszerstwem. Dziś przyjmuje się, że wzmianka Flawiusza o Jezusie jest autentyczna, ale poddana chrześcijańskiemu retuszowi przez pobożnego, starożytnego pisarza chrześcijańskiego. Pierwotny tekst mógł brzmieć następująco: „W tym czasie stał się przyczyną nowych zaburzeń niejaki Jezus, człowiek mądry, jeżeli w ogóle można go nazwać człowiekiem. Czynił bowiem rzeczy niezwykłe i był nauczycielem ludzi, którzy z radością przyjmują prawdę. Zjednał sobie wielu Żydów, jak też i Greków. Uchodził on za mesjasza, ale nim nie był. A gdy wskutek doniesienia najznakomitszych u nas mężów Piłat skazał go na śmierć krzyżową, jego dawni miłujący go uczniowie nie przestali o nim głosić, że trzeciego dnia ukazał im się znów jako żywy, co o nim, jak i wiele innych zdumiewających rzeczy przepowiedzieli boscy prorocy. I odtąd, aż po dzisiaj, istnieje plemię chrześcijan, którzy od niego otrzymali tę nazwę”.
W tej wersji tekstu wyraźnie już widać narrację, przyjętą w judaizmie na temat Jezusa. Jednocześnie Flawiusz, choć kwestionować może mesjaństwo Jezusa, w żaden sposób nie podważa Jego istnienia. Gdyby Jezus był tylko postacią wymyśloną, narracja historyka wyglądałaby zgoła inaczej.
Talmud
Źródłem historycznie ważnym jest dla nas także Talmud, choć z oczywistych względów musi on być czytany krytycznie: przedstawia bowiem perspektywę żydowską, na dodatek spisywaną pod wpływem bardzo intensywnych sporów z rodzącym się chrześcijaństwem. Jeśli jednak szukamy dowodów na historyczność Jezusa, odwołanie się do niego jest jak najbardziej zasadne. Łatwo sobie bowiem wyobrazić, że gdyby Jezus nie istniał lub gdyby Ewangelie podawały zmyślone informacje na temat Jego życia, to właśnie Talmud, jako źródło wrogie Jezusowi, pierwszy by wszelkiego rodzaju błędy w chrześcijańskiej narracji wyłapywał i podkreślał. Tymczasem, mimo wyraźnej opozycji wobec chrześcijaństwa, znajdujemy w nim potwierdzenie historii Jezusa.
Najstarszą wzmianką o Jezusie jest ta, pochodząca z przełomu I i II wieku. „W wigilię Paschy został powieszony Jezus. Czterdzieści dni wcześniej herold głosił: On zostanie wyprowadzony na ukamienowanie, ponieważ zajmował się magią i zwiódł Izraela na bezdroża. Jeżeli kto ma coś na jego obronę, niech wystąpi i to powie. Ponieważ nic nie powiedziano na jego obronę, dlatego został powieszony w wigilię Paschy”.
W tym fragmencie mamy potwierdzoną narrację z Ewangelii św. Jana o śmierci Jezusa w przeddzień Paschy (a nie w sam dzień Paschy). Mamy również obronę Żydów przed krążącymi wśród chrześcijan oskarżeniami o nielegalność procesu Jezusa – stąd pojawia się wzmianka o heroldzie. Rzekoma „magia” jest potwierdzeniem nadzwyczajności, które działy się za sprawą Jezusa. „Zwiedzenie Izraela na bezdroża” to widziane oczami Żydów nawrócenia i chrześcijańskie porzucenie szabatu, obrzezania, przepisów dotyczących czystości rytualnej. Choć to wszystko spotyka się z negatywną oceną autorów Talmudu, nigdzie nie pojawia się argument o tym, że Jezus był czystą fantazją.
Wierzymy w Jezusa Chrystusa, Wcielone Słowo Boże. Jednak nawet ci, którzy tej wiary nie mają, nie mogą już dziś odrzucić historycznego faktu istnienia Jezusa z Nazaretu. Ten, który urodził się w Betlejem, zapisał się nie tylko w wierze chrześcijan, ale również na kartach historii.