Logo Przewdonik Katolicki

Zwiastowanie nadziei

Monika Białkowska
Zwiastowanie, Lyuba Yatskiv | fot. Iconart gallery

Zwiastowanie było wydarzeniem przełomowym w długiej historii relacji człowieka z Bogiem. Wierzymy, że dzięki „tak” Maryi Bóg mógł uratować człowieka przed losem, na który on sam się skazał, odrzucając Boże prawa. To krótkie „tak”, „fiat” Maryi nie przestaje również być dla nas lekcją.

W zasadzie trudno jest określić moment, w którym uroczystość Zwiastowania pojawiła się w Kościele. Można powiedzieć, że była w nim „od zawsze”. Nie było albo nie znamy jednego dekretu, którym byłaby ustanowiona. Pewnym jest, że Kościół na Wschodzie świętował ten dzień już w V w., a Kościół na Zachodzie od czasów papieża Grzegorza Wielkiego, od początków VI w. Wiadomo też, że od samego początku święto to miało wysoką rangę pośród innych wspomnień liturgicznych.
Jednak zanim jeszcze uroczystość została w Kościele wprowadzona do liturgii, znana była i czczona tajemnica spotkania Maryi z archaniołem Gabrielem, który przekazał Jej wiadomość o tym, że zostanie Matką Zbawiciela. Pierwsza bazylika Zwiastowania Pańskiego powstała w Nazarecie w IV w., zatem niemal natychmiast, kiedy tylko stało się to możliwe: po edykcie cesarza Konstantyna i poszukiwaniach świętych miejsc, prowadzonych przez jego matkę, św. Helenę. Bazylikę wybudował Józef z Tyberiady, bogaty Żyd nawrócony na chrześcijaństwo, a jej opis zachował się w świadectwie pielgrzyma z 570 r., niejakiego Antoniego z Piacenzy. Bazylika ta stała w miejscu, w którym zgodnie z przekazywaną tradycją stać miał dom Świętej Rodziny. Drugą, większą i okazalszą bazylikę w tym samym miejscu postawili krzyżowcy – ale to właśnie ta pierwsza była świadectwem o bardzo wczesnym kulcie tajemnicy zwiastowania.

Najpierw Jezus
Świadectwem wczesnego świętowania zwiastowania jest nie tylko architektura, ale również homilia, wygłoszona przez biskupa Efezu Abrahama w Konstantynopolu między 530 a 550 r. Jej tekst niestety nie zachował się w całości, ale dostępne są fragmenty, przekazywane przez późniejsze źródła. Wiadomo, że biskup Abraham podkreślał szczególną rolę Maryi w historii zbawienia i wykazywał, w jaki sposób w zwiastowaniu wypełnione zostały starotestamentalne proroctwa.
Początkowo w wydarzeniu zwiastowania zwracano uwagę na samego Jezusa: traktowano je jako pierwszy akt Jego przyjścia na ziemię, podkreślano samą tajemnicę Wcielenia, czyli Boga stającego się człowiekiem. Ta treść nadal pozostaje aktualna i centralna dla historii zbawienia. Jednak z czasem pobożność ludowa zaczęła podkreślać również postać Maryi, ostatecznie to z Niej właśnie czyniąc bohaterkę uroczystości Zwiastowania. To do Maryi kierowane były słowa św. Elżbiety, które Kościół do XVI w. odmawiał jako modlitwę: do czasu, kiedy papież Pius V oficjalnie wprowadził drugą część, tworząc znaną wszystkim modlitwę „Zdrowaś Maryjo”. Średniowiecza sięgają korzenie modlitwy „Anioł Pański”, do której wzywały trzy razy dziennie dzwony i która również stała się modlitwą maryjną.
W sztuce najstarsze świadectwo dotyczące kultu tajemnicy zwiastowania zachowało się w katakumbach Pryscylli w Rzymie i pochodzi z II w. Przedstawia Maryję siedzącą na krześle i stojącego przed nią młodzieńca w tunice i paliuszu. Anioł nie ma skrzydeł, ale gestykuluje w sposób sugerujący rozmowę. Podobnie zwiastowanie przedstawione zostało nieco później w katakumbach Świętych Marcelina i Piotra.

Zwiastowanie życia
W ostatnich czasach uroczystość Zwiastowania zaczęliśmy w Kościele traktować przede wszystkim jako tajemnicę dotyczącą nowego życia. To właśnie 25 marca obchodzimy Dzień Świętości Życia, ustanowiony w odpowiedzi na wezwanie z encykliki Jana Pawła II Evangelium vitae. Dzień ten ma budzić w naszych sumieniach wrażliwość na wartość ludzkiego życia w każdym jego momencie. Tego też dnia w wielu kościołach katolicy podejmują zobowiązanie duchowej adopcji dziecka poczętego, przez kolejnych dziewięć miesięcy modląc się za nowe życie. Skojarzenie jest dość proste: tego dnia Maryja zaczęła być w stanie błogosławionym i przygotowywać się do roli matki, więc i mówienie o macierzyństwie i jego początkach jest tu zupełnie naturalne.
Jeśli jednak spojrzeć głębiej w teologię tego dnia, można dostrzec, że niesie on ze sobą o wiele więcej treści i prawd, niż samo to, że Maryja stała się matką nowego – niezwykłego! – życia.

Zwiastowanie Wcielenia
Zwiastowanie jest opowieścią o Wcieleniu Boga. Ta prawda, podstawowa dla chrześcijaństwa, sprowadzona jest zbyt często do samego tylko, nieco ckliwego na dodatek Bożego Narodzenia. Tymczasem jest to prawda o Bogu, który mógł pozostać samowystarczalny, chciał jednak człowieka, potrzebował go. To prawda o Bogu, który stał się człowiekiem i od tego momentu nic, co ludzkie, nie jest Mu obce, nie jest nieczyste, obrzydliwe, małe. Człowiek w swoim ciele i w swojej słabości został przyjęty z miłością jak największy skarb i Bóg nie chce od niego niczego więcej, jak tylko uwolnienia go od grzechu. Na dodatek Bóg chce tego tak bardzo, że sam idzie na śmierć, żeby człowieka od grzechu uwolnić: żeby być z człowiekiem złączonym już na zawsze. Ta prawda o Wcieleniu nie skończyła się i nigdy się nie skończy: Bóg przyjął człowieczeństwo w sposób nieodwołalny. Kenoza, uniżenie, skończyła się wprawdzie w momencie śmierci Jezusa, ale On nadal pozostaje Bogiem i Człowiekiem, jego Wcielenie trwa.
Zwiastowanie jako początek historii Wcielenia Jezusa niesie nam nadzieję na to, że jesteśmy przez Boga chciani i przyjęci, że Bóg nie zawaha się, żeby zrobić ku nam każdy kolejny krok.

Zwiastowanie relacji
Zwiastowanie jest prawdą o tym, że Bóg chce być w relacji. Teologowie mogą prowadzić długie spory na temat tego, czy możliwe byłoby zbawienie człowieka, gdyby Maryja nie powiedziała swojego „tak”. Dla nas jednak istotne jest to, że Bóg nie chciał człowieka zbawiać sam – nie chciał go zbawiać wbrew jego woli (nawet gdyby to było możliwe) – nie chciał zbawiać człowieka podstępem czy prowadząc go ku zbawieniu nieco bezwolnie, jak małe dziecko. Bóg chce być z człowiekiem w relacji, dlatego nie szuka sobie sługi, ale współpracownika. Pyta Maryję, czy razem z Nim podejmie się dzieła, którego końca Ona sama jeszcze nie rozumie. Bóg szuka rozumnej i wolnej odpowiedzi, godnej istoty, którą stworzył na swój obraz i podobieństwo. Jednocześnie ryzykuje: relacja z człowiekiem jest dla Boga tak ważna, że jest On gotów zaryzykować odmowę i odrzucenie. Ale pragnie być Bogiem w relacji – dzielić się miłością nie tylko wewnątrz Trójcy, ale i z każdym człowiekiem.
To kolejny moment, w którym szukać możemy dla siebie nadziei: prawda, że nie jesteśmy poddanymi, wykonawcami Bożych poleceń, ustawionymi na torze przeszkód z przykazaniami i poddani kontroli, zdamy czy nie zdamy. Nasze życie jest nieustanną współpracą z Bożym planem, tak samo, jak życie Maryi.

Zwiastowanie odwagi
Zwiastowanie jest również opowieścią o ludzkiej odwadze. Trudno nawet sobie wyobrazić nierealność sytuacji, w której po ludzku znalazła się Maryja. Młodziutka dziewczyna, której nigdy nie dotknął mężczyzna, otoczona wokół (jeśli wierzyć apokryfom) podobnymi sobie dziewczętami, dowiaduje się, że ma urodzić dziecko. Stoi przed ogromną zmianą życia. Stoi przed wyzwaniem macierzyństwa. Na dodatek musi o wszystkim powiedzieć narzeczonemu i otoczeniu. Jest świadoma, że ich reakcją będzie odrzucenie, że w taką prawdę jak „niepokalane poczęcie” nikt jej nie uwierzy. Więcej: wie, że grozi jej śmierć, że może zostać ukamienowana za cudzołóstwo.
A Ona jednak to udźwignęła. Nie uciekła, nie odmówiła. Musiała się bać. Była świadoma konsekwencji, a jednak powiedziała „tak”. Czy było to możliwe bez błogosławieństwa Boga? Czy byłoby możliwe, gdyby Bóg Jej do tego wcześniej nie przygotował, uwalniając Maryję wcześniej od grzechu pierworodnego? To znów pytania, które rozważać mogą teologowie. Dla nas odwaga Maryi jest źródłem nadziei na to, że z Bogiem stać nas na każde „tak” – że z Bogiem żadne wyzwanie nie jest zbyt trudne – że z Bogiem dokonywać możemy rzeczy tak wielkich, które po ludzku bywają niewyobrażalne. Pod warunkiem, że jesteśmy w tym razem: Bóg i my.

Zwiastowanie wierności
Zwiastowanie jest również opowieścią o odpowiedzialności. Tu na horyzoncie pojawia nam się postać cichego, milczącego Józefa. Dla niego wydarzenie zwiastowania nie było ani trochę łatwiejsze niż dla Maryi. Być może było nawet trudniejsze. Ona spotkała anioła. Ona znała prawdę. Ona wiedziała, co się wydarzyło. On mógł jej tylko zaufać, mógł tylko uwierzyć. Czy zrobił to bez wahania? Wiemy, że nie, że też potrzebował wsparcia od Boga. Czy zrobił to raz na zawsze i nigdy już nie miał pytań? Ewangelie nic o tym nie wspominają. Ale miał przecież prawo czuć się zdradzony i oszukany. Mógł zwątpić i rozważać, czy powinien ufać tej młodej kobiecie. Mógł ją oddalić i samemu odejść, i układać sobie życie inaczej, nie zajmując się do końca swoich lat cudzym dzieckiem.
Józef wybrał odpowiedzialność. Jeśli raz zdecydował się poślubić Maryję, chciał ponieść wszystkie tego konsekwencje. Zdecydował się trwać przy Niej i przy dziecku, cokolwiek się wydarzy. Uciekał razem z nimi, stworzył dla nich dom, wychowywał małego chłopca i nie dociekał, nie pytał, nie wątpił. Uznał, że tak trzeba – i tak żył. Ten, który wybrał odpowiedzialność i być może myślał nawet, że nie robi nic wielkiego, w rzeczywistości ocalił historię zbawienia. Gdyby nie on, Maryja mogłaby umrzeć obrzucona kamieniami przez pobożny lud. Gdyby nie on, Herod mógłby zabić Jezusa. Gdyby nie on, Maryja i Jezus mogli umrzeć z głodu. To również buduje naszą nadzieję tam, gdzie wydaje nam się, że żyjemy zwyczajnie i nie przenosimy żadnych gór. Nasza codzienna praca, odpowiedzialność i wierność w małych rzeczach, w Bożym planie mogą ratować czyjś świat.

Zwiastowanie cudów
Zwiastowanie jest w końcu również prawdą o cudach, które mogą się dziać, jeśli człowiek zgodzi się w nie uwierzyć. Jest prawdą o tym, że Bóg realnie może działać w ludzkim życiu i że chce w nim działać, robiąc rzeczy niezwyczajne. Wszedł w życie Maryi, żeby zbawić ludzkość, i wchodzi w życie każdego z nas, żeby nam również przynieść zbawienie. Nawet jeśli nie dzieje się to spektakularnie – nawet jeśli nie łamie to praw ludzkiej natury – Bóg chce działać. To my sami zbyt często ograniczamy siebie i ograniczamy Boga, nie prosząc Go albo prosząc o rzeczy małe. To my stawiamy Bogu granice uznając, że cuda są niemożliwe. To my stawiamy granice, odmawiając Bogu pójścia tam, gdzie nas zaprasza. To my zamykamy oczy, nie dostrzegając, że Bóg cuda dla nas robi każdego dnia.
Zwiastowanie pokazuje, że wolno nam mieć nadzieję na wszystko – na radość i szczęście, które kiedyś nie będą miały granic i nie będą miały końca. Wystarczy tylko, choć to niełatwe, powiedzieć Mu „fiat”.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki