Logo Przewdonik Katolicki

Jak rodziła się maryjna pobożność

Monika Białkowska
Malowidło w Katakumbach Pryscylli, pochodzące z III wieku | fot. Wikimedia Commons

Nawet jeśli nie rozmawiać o wielkiej teologii, trzeba zauważyć, że Matka Jezusa od początku była dla chrześcijan niezmiernie ważna: na tyle ważna,że nie mogła zostać przemilczana i zniknąć z kart historii.

Najstarsze świadectwa kultu maryjnego w chrześcijaństwie podzielić można zasadniczo na trzy typy: miejsca, słowa i obrazy.

Dom panieński
Nazaret jest pierwszym miejscem, w którym Maryja została zauważona i zapisana w historii chrześcijańskiego świata. Jej pierwszy nazaretański dom – chciałoby się powiedzieć, że „panieński”, ten, w którym wydarzyło się zwiastowanie, był budynkiem dobudowanym do groty. Dziś na tej grocie wybudowana jest bazylika Zwiastowania. Pod koniec XIII wieku ów dobudowany do groty domek został rozebrany i przeniesiony do Europy, do Loreto. Stało się to po tym, jak krzyżowcy zostali wyparci z Palestyny, a rodzina rządców o nazwisku Angelli nakazała tę rozbiórkę, żeby ocalić relikwię. Zachował się nawet dokument mówiący o tym, że Nicofer Angelli daruje w posagu swojej córce Ithamar „święte kamienie wyniesione z Domu Naszej Pani, Dziewicy, Matki Bożej”. 
Badania wskazują, że rzeczywiście nie tylko wielkość domku z Loreto odpowiada wielkością temu, który przylegał do groty w Nazarecie, ale również zachowały się na jego murach sgrafitta, odpowiadające tej samej epoce, jak inne, znalezione w Nazarecie. Dziś znajduje się w bazylice w Loreto i niezmiennie od wieków przybywają do niego pielgrzymi.

Dom rodziny
Nieco mniejszą sławą cieszy się jednak inny dom, w którym mieszkała Maryja i w którym spędziła dużą część swojego życia, wychowując swojego Syna. Chodzi oczywiście o dom św. Józefa w Nazarecie, do którego cała rodzina wróciła po śmierci Heroda, kiedy to już bezpiecznie mogli wrócić z Egiptu. Dom ten również otoczony był czcią i opieką przez pierwszych chrześcijan. Dziś znajduje się na terenie należącym do klasztoru Franciszkanów. 
Pod współczesnym, neogotyckim kościołem jest grota. Badania wykazały, że w I wieku przechowywano tam zboże, ale już z IV wieku pochodzi mozaika podłogowa. Również świadectwa pielgrzymów z VII wieku mówią o kościele w tym miejscu. Dziś zobaczyć tam można olbrzymi basen chrzcielny, do którego prowadzi siedem stopni. Ks. prof. Henryk Seweryniak na łamach „Przewodnika Katolickiego” tak mówił o tym miejscu: „Na dnie basenu jest mozaika z małym wgłębieniem. Na tej mozaice sześć kwadratów, jeden większy. Jest też czarny, bazaltowy kamień i również czarny pas w rodzaju ścieżki. Za interpretację tego basenu zabrali się teologowie franciszkańscy, doskonali. Wyjaśniają, że siedem stopni to symbol siedmiu darów Ducha Świętego albo siedem sfer nieba. Czarna ścieżka to nic innego jak mityczny Jordan, który przekraczał katechumen. Czarny kamień, na którym zapewne stawał, to skała, z której wypływała woda podczas wędrówki Izraelitów przez pustynię, a którą według św. Pawła był sam Chrystus. Sześć kwadratów na mozaice to symbol sześciu aniołów, którzy według starożytnej teologii pomagali Bogu stwarzać świat – ten większy kwadrat pośród nich to Archanioł Michał. A małe wgłębienie w basenie służyło do wybierania z niego wody. Oczywiście spory teologiczne na temat tego miejsca wciąż trwają, nie mamy tu jednoznacznych interpretacji. Przyjmuje się jednak, że to było bardzo starożytne miejsce, od początku otoczone pewnym kultem”.

Dom Józefa
Szkocki profesor Ken Dark lokalizuje jednak dom Józefa (a jednocześnie również dom Maryi i dom dzieciństwa Jezusa) w innym miejscu: na terenie klasztoru francuskich sióstr nazaretanek. Przypadkowo po zakupie terenu odkryto pod ziemią bizantyjskie sklepienia. Dark identyfikuje to miejsce właśnie jako dom Józefa. Dwupiętrowy, wykuty w skale, ze schodami i tarasem dachowym, z pomieszczeniami nie tylko mieszkalnymi, ale i magazynowymi, musiał być dziełem świetnego rzemieślnika. Cieśla w starożytności nie zajmował się jedynie wyrobem mebli drewnianych, ale przede wszystkim był architektem. Pasuje to doskonale do profesji św. Józefa, choć jednocześnie każe stawiać pytanie o jego ubóstwo. 
Miejsca te są dziś dla pielgrzymów nieoczywiste. To, że zostały zapomniane i że były od początku otoczone wielką pobożną pamięcią, łączyć się może z tym, że właśnie z Nazaretem związana była grupa chrześcijan, mocno z kolei związana z Jezusem więzami krwi: ci, którzy nazywani byli „braćmi Jezusa”. Wyznawali oni chrześcijaństwo, ale jednocześnie zachowywali żydowskie zwyczaje, a po soborze nicejskim zostali uznani za heretyków. Nic więc dziwnego, że po 325 roku przestano wspominać o nich i o miejscach, które otaczali czcią, aż w końcu poszły one w zapomnienie. 

Dom w Efezie
Jest jeszcze czwarte miejsce będące pamiątką i świadectwem o Maryi. Znajduje się kilka kilometrów od Efezu, na wzniesieniu nazywanym Wzgórzem Słowików. To dom, w którym Maryja spędziła ostatnie chwile ziemskiego życia. 
Według tradycji Maryja trafiła tu razem ze św. Janem, który tam właśnie uciekł w czasie prześladowań chrześcijan na przełomie lat trzydziestych i czterdziestych. Żyli tu niemal w ukryciu i miejsce znów zostało na wieki zapomniane – przynajmniej dla świata, bo miejscowi chrześcijanie zawsze do niego wracali. W XIX wieku powszechną pamięć o nim przywróciły wizje św. Katarzyny Emmerich. Kościół nie uznaje go oficjalnie jako domu Maryi, nie znajdując na to wystarczająco mocnych dowodów. Po pracach wykopaliskowych zleconych przez biskupa Izmiru uznano jednak, że może to być miejsce pielgrzymek. Badania wykazały bowiem, że rzeczywiście w tym miejscu w IV wieku istniał budynek, postawiony na starszych murach z I wieku. Mogło to świadczyć, że kiedyś była w tym miejscu kaplica, wzniesiona na fundamentach domu Jana i Maryi. 
O poważniejszych dowodach mówić tu nie można, można za to mówić dodatkowo o poszlakach. Pierwszą z nich jest niesłabnący i odwieczny lokalny kult tego miejsca. Drugą jest ogromne znaczenie samego Efezu w początkach chrześcijaństwa. Tradycja mówi, że właśnie tam umarł i pochowany został św. Jan. To właśnie w Efezie zwołano synod, który ogłosił Maryję „Theotokos”, Bożą Rodzicielką. Również w Efezie znajduje się najstarszy kościół poświęcony Maryi, pod wezwaniem Maryi Dziewicy. 

Jej opowieść
O słowach, które są świadectwami o samej Maryi i świadectwem o budowaniu się maryjnej pobożności chrześcijan, można pisać wiele, przechodząc od prostych antyfon poprzez teologiczne spory o to, w jaki sposób Ją nazywać, aż po stopniowe formułowanie maryjnych dogmatów i ogłoszony dopiero w 1950 roku dogmat o Jej wniebowzięciu. 
Pierwszą, specyficzną i szczególną relikwią po Maryi, ujętą w słowach, jest z pewnością Ewangelia św. Łukasza i zapisane w niej opowieści o dzieciństwie Jezusa. Ewangelista nie był przecież świadkiem zwiastowania ani narodzenia Jezusa, a jednak te wydarzenia opisuje. Zapisuje również Magnificat, pieśń Maryi po zwiastowaniu. Maryja zaś żyła jeszcze, kiedy opowieści o Jej Synu powtarzano w świecie, zanim jeszcze zostały spisane. Gdyby była w nich nieprawda, prostowałaby fakty, dopowiadała szczegóły. Być może to właśnie Jej świadectwo sprawiło, że Kościół nie przyjął i nie podawał dalej apokryficznych opowieści o cudach, jakie Jezus czynił w dzieciństwie. Kto jak kto, ale to mama pamięta zawsze najlepiej i ona wie, co się wydarzyło. 

Pierwsza modlitwa
Niewiele młodsza od Ewangelii jest chrześcijańska antyfona do Maryi, która w Kościele powtarzana była jako modlitwa już w połowie III wieku i którą powtarzamy często i dzisiaj, nie zawsze zdając sobie sprawę z jej starożytności. Jej przetłumaczony z greckiego tekst brzmi: „Pod opiekę Twojego miłosierdzia uciekamy się, o Bogarodzico. Nie odrzucaj próśb, które do Ciebie zanosimy w naszych potrzebach, lecz zachowaj nas od niebezpieczeństwa, Ty jedynie czysta i błogosławiona”. W poetyckim i dobrze nam znanym przekładzie są to słowa modlitwy Pod Twoją obronę. 
Najstarszy rękopis z tą modlitwą pochodzi z roku 250, a znaleziony został na początku XX wieku w Egipcie. Dla historyków Kościoła znalezisko to było o tyle istotne, że potwierdzało tytuł „Theotokos” – „Bożej Rodzicielki”, używany przez chrześcijan na dwieście lat przed soborem w Efezie, który ten tytuł oficjalnie zatwierdził. 
Dziś wydawać się on może zwyczajnym, tak bardzo nam się osłuchał. W tamtym czasie właśnie wokół tego tytułu toczyły się spory, dotyczące nie tylko samej Maryi, ale również Jezusa i tajemnicy Wcielenia. Wielu próbowało przekonywać, że Maryja nie jest matką Boga, a jedynie człowieka Jezusa, w którym zamieszkało Bóstwo. „Theotokos”, tytuł maryjny, stawał się więc również wyznaniem wiary w Jezusa, prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka. 

Jednak nie Samarytanka
O to, który zachowany wizerunek Maryi jest najstarszy, wciąż toczą się spory, a sytuacja zmienia się z kolejnymi odkryciami archeologów. Niektóre dzieła są kwestionowane mimo swojego starożytnego pochodzenia, bo choć przedstawiają kobietę, niekoniecznie musi być nią Maryja. Zostawmy jednak te spory i zobaczmy po prostu, jak owe pierwsze przedstawienia Maryi wyglądały. 
W Syrii, w starożytnym mieście Dura Europos, odkryta została niezwykle ważna dla chrześcijan budowla: ruiny domu chrześcijan. Dom powstał jeszcze przed edyktem mediolańskim, kiedy chrześcijanie nie budowali kościołów, a spotykali się w pomieszczeniach przypominających zwyczajne domy. Pomijając kwestię ciekawej architektury, na ścianach temu domu odkryto pełne symboli malowidła, odnoszące się do grzechu pierworodnego, sakramentu chrztu i zbawienia człowieka. Wśród tych malowideł jest również wizerunek kobiety przy studni. Przez lata uważano, że jest to spotkana przez Jezusa Samarytanka, dziś naukowcy (za Michaelem Peppardem, profesorem teologii z Uniwersytetu Fordham w Nowym Jorku) przychylają się bardziej do tezy, iż w ten właśnie sposób przedstawiona została Maryja. Za tą tezą przemawia fakt, że tradycja wschodnia, aż do XIV wieku, właśnie przy studni umiejscawiała scenę zwiastowania – w momencie, kiedy Maryja miała czerpać z niej wodę. 

Wyrocznia Baalama
Innym wizerunkiem Maryi, pochodzącym z III wieku, jest ten odnaleziony na ścianie katakumb św. Pryscylli w Rzymie. Katakumby te służyły jako cmentarz dla chrześcijan od II 
do V wieku, a ich najgłębsze warstwy i umieszczone tam kaplice są bogato zdobione naściennymi malowidłami. To właśnie tam na grobach pojawia się często symbol ryby jako znak chrześcijan. Tam również w jednej z nisz katakumbowych znajduje się przedstawienie Maryi z Dzieciątkiem, obok postaci mężczyzny, wskazującego na gwiazdę. Maryja karmi małego Jezusa, a On zwraca się w stronę patrzącego. Interpretuje się tę scenę jako proroctwo z Księgi Liczb: „I wygłosił swoje pouczenie, mówiąc: «Wyrocznia Balaama, syna Beora; wyrocznia męża, który wzrok ma przenikliwy; wyrocznia tego, który słyszy słowa Boże, który ogląda widzenie Wszechmocnego, a w wiedzy Najwyższego ma udział, który pada, a oczy mu się otwierają. Widzę go, lecz jeszcze nie teraz, dostrzegam go, ale nie z bliska: wschodzi Gwiazda z Jakuba, a z Izraela podnosi się berło. Ono to zmiażdży skronie Moabu, a także czaszki wszystkich synów Seta”. 
Malowidło to nie jest jedynym przedstawieniem Matki Bożej w katakumbach. Oprócz niego w katakumbach są również przedstawienia Maryi jako orantki (wznoszącej ręce w postawie modlitwy), w hołdzie Magów, składanym Dzieciątku Jezus (ten motyw powraca w wielu katakumbach). Powtarzającym się motywem jest również Maryja z Dzieciątkiem na kolanach, trzymająca dłonie na Jego ramionach. 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki