Potrzebujemy małych i większych nadziei, które dzień po dniu podtrzymują nas w drodze. Jednak, bez większej nadziei, która musi przewyższać pozostałe, są one niewystarczające. Tą wielką nadzieją może być jedynie Bóg, który ogarnia wszechświat i który może nam zaproponować i dać to, czego sami nie możemy osiągnąć. Właśnie otrzymanie daru należy do nadziei. Bóg jest fundamentem – nie jakikolwiek bóg, ale ten Bóg, który ma ludzkie oblicze i umiłował nas aż do końca: każdą jednostkę i ludzkość w całości. Jego królestwo to nie wyimaginowane zaświaty, umiejscowione w przyszłości, która nigdy nie nadejdzie; Jego królestwo jest obecne tam, gdzie On jest kochany i dokąd Jego miłość dociera. Tylko Jego miłość daje nam możliwość trwania w umiarkowaniu, dzień po dniu, bez utraty zapału, który daje nadzieja w świecie ze swej natury niedoskonałym. Równocześnie Jego miłość jest dla nas gwarancją, że istnieje to, co jedynie mgliście przeczuwamy, a czego mimo wszystko wewnętrznie oczekujemy: życie, które prawdziwie jest życiem” – pisze Benedykt XVI w encyklice o nadziei Spe salvi.
Zaczynam od tego długiego cytatu, ponieważ dobrze łączy on to, co przed nami, i to, co postanowiliśmy dać naszym Czytelnikom w tym poszerzonym, świątecznym numerze „Przewodnika Katolickiego”. Skoro wchodzimy w okres rozważania tajemnic wcielenia i narodzenia Syna Bożego, trudno, by w naszym tygodniku nie znalazło się całe spektrum tematów, które – choć na pozór bardzo różnorodne – łączą właśnie te tajemnice. Jednocześnie wchodzimy w te święta w szczególny czas łaski – Rok Jubileuszowy, którego głównym motywem będzie nadzieja.
„Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło. Pomnożyłeś radość, zwiększyłeś wesele” – brzmi początek dziewiątego rozdziału Księgi Izajasza. I dalej prorok kontynuuje: „Albowiem Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza. Nazwano Go imieniem: Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju. Wielkie będzie Jego panowanie w pokoju bez granic na tronie Dawida i nad Jego królestwem, które On utwierdzi i umocni prawem i sprawiedliwością, odtąd i na wieki. Zazdrosna miłość Pana Zastępów tego dokona”. Izrael w czasach powstania Księgi Izajasza jest od dawna podzielony na dwa walczące ze sobą królestwa. Zapowiedź pokoju, jedności brzmi jak tyleż wyczekiwana, co wydająca się nie do spełnienia nadzieja. Minie trochę czasu i proroctwo zacznie realizować się w historii. Ale proroctwo to realizuje się w znaczeniu duchowym także dzisiaj. Za każdym razem, gdy jest nam czytane.
Wrócę do przytoczonego cytatu z encykliki o nadziei. Królestwo Jezusa realizuje się tam, gdzie On jest kochany i dokąd Jego miłość dociera. To jest nasze zadanie. Tych, którzy wierzą, że On jest nie tylko postacią historyczną, ale Kimś, kto faktycznie pozostaje z nami obecny w każdym czasie i w każdym wydarzeniu. Ta pewność, wynikająca z wiary, otwiera nas na nadzieję, której ostatecznego wypełnienia spodziewamy się w Bogu, w zjednoczeniu z Nim. Co przecież już może dokonywać się tu i teraz, choć w pełni dokona się w przyszłym świecie.
Przez cykl adwentowych tekstów na kanwie encykliki Franciszka Dilexit nos starałem się poprowadzić Czytelnika do zasadniczej konkluzji, jaka – wydaje się – płynie z tego papieskiego tekstu. I jest – bynajmniej nieprzypadkowo – zbieżna z myślą Benedykta XVI z tekstu o nadziei. Franciszek w dokumencie poświęconym Sercu Jezusa pisze: „Cóż to byłby za kult dla Chrystusa, gdybyśmy zadowalali się wyłącznie osobistą relacją, bez potrzeby pomagania innym, by mniej cierpieli i lepiej żyli? Czy będzie się podobało Sercu, które tak bardzo umiłowało, jeśli zatrzymamy się na osobistym doświadczeniu religijnym, bez żadnego skutku w relacjach braterskich i społecznych?”. I znów, encyklika o miłości Deus caritas est Benedykta XVI zawiera w drugiej części omówienie praktycznej realizacji owej caritas.
Rozważanie tajemnic życia Jezusa nie powinno być filozoficzną refleksją o życiu albo wewnętrznym dyskursem o abstrakcyjnych prawdach. Tu chodzi o życie w jego konkrecie codzienności. Wydaje się to dość oczywiste, ale może jednak umykać w nabożnych praktykach albo zwyczajnej religijnej rutynie.
Tuż przed świętami miałem okazję uczestniczyć w rekolekcjach prowadzonych przez Radosława Więcławka OP. Zaintrygował mnie temat: (Nie)spełnione obietnice. Wciąż nurtuje mnie postawione pytanie: Spełnienia jakich obietnic Boga spodziewasz się w swoim życiu? Pytanie wcale nie takie oczywiste. Może warto je sobie postawić, spoglądając na wypełnienie się w Dzieciątku obietnicy, zapowiedzianej u zarania dziejów, gdy ludzie po grzechu musieli opuścić raj. Bóg jest wierny swemu słowu i dotrzymuje obietnic. W tym nasza nadzieja!