Logo Przewdonik Katolicki

Niebo na ziemi

bp Damian Muskus OFM
il. A. Robakowska

Znaleźli Maryję, Józefa oraz leżące w żłobie Niemowlę - Łk 2, 15–20

Przyjście Boga na świat poruszyło i niebo, i ziemię. Tam, gdzie jest On, te dwie rzeczywistości przybliżają się do siebie, a nawet przenikają w niepojęty sposób. Pasterze oniemieli ze zdumienia i przerażenia, gdy ciemności zwyczajnej jak wiele innych nocy rozproszyła nieziemska światłość i usłyszeli pieśń zastępów anielskich. Trudno się im dziwić. Zdążyliśmy się oswoić z tą sceną, co roku śpiewamy o niej w kolędach i słuchamy w kościołach, dla tych prostych ludzi jednak musiała być ona wstrząsającym doświadczeniem.
Mimo to najważniejsze było wciąż przed nimi. Mądrość pasterzy polegała na tym, że nie poprzestali na anielskim objawieniu, nie zatrzymali się na kontemplacji piękna tajemnicy, która została im ogłoszona. Zapewne gdyby nie wyruszyli tej nocy, by sprawdzić, co naprawdę wydarzyło się w betlejemskiej grocie, z czasem mogliby uznać, że ulegli zbiorowej iluzji, że był to tylko sen. Najważniejsze wszak wydarzyło się, gdy aniołowie odeszli, a pasterze natychmiast podążyli na spotkanie z Bogiem. Niezwykłość cudu weryfikuje się przecież w codzienności przez doświadczenie i ludzkie „sprawdzam”. W przeciwnym razie zatrzymujemy się na powierzchni pięknych doznań, zamiast wyruszyć w głąb, by poznawać, przeżywać i odkrywać Bożą obecność pośród zwyczajnych spraw, w naszych codziennych, zgrzebnych, mało efektownych „żłóbkach”. Nie wystarczą chwile choćby najpiękniejszych anielskich adoracji. Wcielonego Boga rozpoznajemy w codziennym życiu, gdy na własne oczy możemy przekonać się o tym, że jest wśród nas, że możemy Go dotknąć, że jest namacalnie żywy jak maleńkie Dziecko w Betlejem.
Na tej drodze zdumiewającego spotkania z Bogiem w ciele Niemowlęcia pasterze zrobili kolejny krok, gdy podzielili się ze wszystkimi objawieniem anielskim. Nie myśleli o tym, że zostaną wyśmiani? Nie obawiali się, że nikt im nie uwierzy? W zdumiewającej tajemnicy Bożego Narodzenia odkryli źródło siły i odwagi nie tylko do tego, by dzielić radość Rodziny, ale by wrócić do swoich i głosić im, że niebo przybliżyło się do ziemi i Wszechmocny jest wśród nas. Takie są owoce każdej adoracji. W spotkaniu z Najwyższym twarzą w twarz nabieramy mocy potrzebnej, by się Nim dzielić z innymi, czerpiąc pokrzepiającą nadzieję płynącą z prostej, choć zarazem tak niepojętej prawdy, że Bóg jest między nami.
Spójrzmy jeszcze na Maryję. Jak każda kobieta po urodzeniu dziecka była pewnie zmęczona i oszołomiona tym, co się dzieje wokół Niej i Jej Syna. Czy była zaskoczona tym, w jaki sposób Bóg realizował swój plan? Czy miała do Niego żal, że nie zapewnił Rodzinie odpowiednich warunków, by Dziecko mogło przyjść na świat w bezpiecznym, przytulnym otoczeniu? Czy drżała o zdrowie maleńkiego Boga w ludzkim ciele, bezradnego, zdanego na łaskę i niełaskę kaprysów natury i obcych ludzi? Łukasz pisze tylko: „zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu”. Pomimo trudów tej nocy, pomimo macierzyńskiego skupienia na dobru i bezpieczeństwie Noworodka, Maryja potrafiła odnaleźć w swoim sercu miejsce na medytację.
Tego Wam, drogie Czytelniczki i drodzy Czytelnicy, życzę na czas Bożego Narodzenia: byście na wzór Maryi potrafili zachowywać i rozważać w swoim sercu nieogarnione tajemnice Bożej obecności wśród nas. Życzę Wam nieustającego zdumienia i radości, która jak anielskie światło rozprasza ciemności naszych trudów i trosk. Życzę Wam odwagi podążania za prawdą, że Bóg jest między nami. Życzę Wam wytrwałości w rozpoznawaniu Bożej obecności pośród codziennych obowiązków, zmagań i ludzkich spraw. Pełnych radości, pokoju i dobra świąt Bożego Narodzenia.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki