Logo Przewdonik Katolicki

Jacek Kaczmarski oskarżony

Piotr Zaremba
fot. Magdalena Bartkiewicz

Na razie Fundacja imienia Jacka Kaczmarskiego zarzuciła Patrycji Volny szereg nieprawd w tym wywiadzie. To akurat jest spór o fakty, które zweryfikować można.

Usiadłem przed świętami do książki Niewygodna. Autorką jest aktorka Patrycja Volny. Znalazły się w niej różne wątki, narratorka opisuje swoją edukację w łódzkiej szkole filmowej, wraz z przypadkami mobbingu. Ale rozgłos tego tytułu wziął się z innego powodu. To córka sławnego piosenkarza, albo jak kto woli – pieśniarza, Jacka Kaczmarskiego. Urodziła się w Australii, do której artysta wyemigrował w niezbyt dla siebie szczęśliwym okresie życia. Teraz córka oskarża go o złe traktowanie – swojej matki i siebie. 
Dopiero co pisałem tu o grzebaniu w życiorysie Marii Konopnickiej po to, aby osiągnąć zamierzoną tezę obyczajową: była lesbijką. Teraz mamy kolejną pozycję żywiącą się detalami życia prywatnego. Oczywiście jest różnica. Biografka Konopnickiej nie znała swojej bohaterki, prowadzi coś w rodzaju dochodzenia opartego na źródłach. Patrycja Volny czyni temat ze swojego życia.
Przyznam, że mam opory, kiedy myślę o samym wywlekaniu na wierzch intymności. Sam mógłbym znaleźć w swoim życiu coś, co obciąży moich rodziców, ale nie czuję takiej potrzeby, nawet mnie to brzydzi. Oczywiście można zakładać, że pani Patrycja doznała jakichś zasadniczych krzywd i musi wykrzyczeć swoją prawdę. Ale inną różnicą między mną a nią jest ta, że jej ojciec to sława, dla wielu Polaków człowiek ważny do dziś. Obnażenie kogoś takiego to murowana szansa na rozgłos.
Jeszcze zanim pojawiła się książka, jej autorka udzieliła wywiadu „Wysokim obcasom”. Ten feministyczny dodatek „Gazety Wyborczej” gromadzi od lat wszelkie argumenty przeciw instytucji rodziny. Jeśli zaś można uderzyć w ojca alkoholika, staje się to częścią wojny z „patriarchatem”. Mimo że ojciec pani Patrycji miał poglądy lewicowe, jest wymarzonym negatywnym bohaterem.
W efekcie ona sama idzie tak daleko, że sugeruje, iż ojciec ją molestował. Ciekawe, jak to ujmie w książce. Jej wywody zapewniają ostentacyjne poparcie lewicowo-feministycznych dziennikarek i celebrytek. Ale nie tylko. Tomasz Terlikowski, katolik zaprawiony w bojach z nierzadko prawdziwymi grzechami seksualnymi duchownych, każdego, kto się przedstawia jako ofiara, kwalifikuje od razu jako ofiarę. Pytanie, ile wie o tej historii. I czy w ogóle opowieść o życiu rodzinnym w czterech ścianach daje się po latach bezbłędnie zweryfikować.
Na razie Fundacja imienia Jacka Kaczmarskiego zarzuciła Patrycji Volny szereg nieprawd w tym wywiadzie. To akurat jest spór o fakty, które zweryfikować można. Patrycja Volny twierdzi, że ojciec pominął ją w pierwszej wersji testamentu albo nie łożył na nią alimentów w Australii. Było ponoć inaczej. Czy ktoś, kto mija się z prawdą w jednych kwestiach, może być wiarygodny w innych? W teorii tak. Ale zaufanie takiego czytelnika jak ja ulega nadwątleniu.
W internecie istne szaleństwo. Pełna gama postaw. Od podważania nie tylko zaufania do Jacka Kaczmarskiego, ale i do jego twórczości, którą trzeba wyrzucić na śmietnik. Do apriorycznego uznania autorki książki za mitomankę, ewentualnie osobę chcącą zbić kapitał na oszczerstwach.
Jest oczywiście także wiele postaw pośrednich. Ja nie będę ukrywał, że twórczość Kaczmarskiego była i nadal jest dla mnie bardzo ważna. Wciąż słucham jego piosenek, bynajmniej nie tylko z powodu antykomunistycznych przesłań wielu z nich. Był wielkim poetą. Ale ograniczę się do konkluzji: nie wiem, jak było.
Pewien internauta napisał: „Co ojciec musiał zrobić córce, że zdecydowała się go oskarżyć”. Rzecz w tym, że owszem, mógł zrobić straszne rzeczy. Ale wiara, że córka z pewnością nie poważyłaby się na fałszywe oskarżenia, to przejaw – delikatnie mówiąc – ograniczonej wyobraźni.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki