Drzwi kościoła rektorskiego stanęły otworem - i to w sensie dosłownym. Ze środka już od rana dochodziły gromkie śpiewy. Nikt nie siedział w ławkach - taneczny korowód wyszedł nawet na ulicę. Obok radosnej zabawy był czas na wzajemne poznanie oraz przybliżenie życia obu wspólnot seminaryjnych - duchackiej i diecezjalnej. Zainteresowanie było duże - pojawiło się nawet kilka dziewcząt…
Jest więcej chętnych, aniżeli oczekiwałem - mówi rektor ks. dr Wojciech Szukalski. - To dla mnie znak owocowania śmierci Jana Pawła II. W momencie jego wyboru wielu liczyło, że też zostanie papieżami - teraz wielu liczy na to, że zostanie świętymi…
Na skrzydłach radości…
Ci, którzy przyszli na "drzwi otwarte", mogli się przekonać, że klerycy czarny to mają habit lub sutannę - nie humor! - Sądzę, że dla młodego człowieka jednym z istotnych wymiarów życia jest radość. Jeżeli płynie ona z czystego serca, to staje się skrzydłami, które nas unoszą, pozwalają nam lepiej żyć - podkreślił ks. Szukalski.
Sobotnie spotkanie było także okazją do wspomnień. - Korzystałem kilka razy z rekolekcji powołaniowych prowadzonych przez zgromadzenie. Pamiętam zwłaszcza te ostatnie - w 1980 roku. Miałem wówczas wątpliwości, czy wstąpić do seminarium diecezjalnego w Gnieźnie czy do misyjnego w Bydgoszczy. Wybrałem jednak to drugie - przyznaje ojciec Marek Karczewski CSSp.
W Seminarium Zgromadzenia Ducha Świętego formacja trwa siedem lat. Nie ma egzaminów wstępnych, a osoby, które nie mają matury, mogą zostać braćmi zakonnymi, czyli świeckimi współpracownikami. W bydgoskim domu jest jedenastu, a w nowicjacie trzech seminarzystów.
Starsi koledzy zachęcali…
Kleryk Robert Bartoszek (I rok WSD Zgromadzenia Ducha Świętego) podkreśla, że ostatnie miesiące wiele zmieniły w jego życiu. - Musiałem się nauczyć pokory i dzielenia tym, co mam - przyznaje. Marcin Curyło, kleryk III roku, podkreśla, że wspólnota duchacka to najlepsze miejsce dla tych, którzy myślą o pracy na misjach. - W seminarium spokorniałem, wyciszyłem się, chociaż humor pozostał i szalone pomysły ciągle kręcą się po głowie - dodaje z uśmiechem.
Oprócz wzrostu duchowego ważna jest formacja intelektualna. Marcin Jers (I rok WSD Diecezji Bydgoskiej) ukończył liceum matematyczno-informatyczne. W seminarium studiuje głównie nauki humanistyczne. - Dzięki temu możemy poszerzać swoje horyzonty - mówi. Jaką radę dałby młodszym kolegom? - Nie załamywać się, robić swoje i zaufać Panu Jezusowi!
Dariusz Strzelecki (IV rok WSD Diecezji Bydgoskiej) przyznaje, że "drzwi otwarte" są doskonałą formą pokazania tego, że w nowej rzeczywistości diecezji bydgoskiej seminarium naprawdę istnieje. Według niego, proces formacyjny to ciągła praca nad sobą. - Moderatorzy domu służą pomocą, ale pierwszorzędnym formatorem jest sam Duch Święty. Powołanie to wezwanie i odpowiedź człowieka. To dar - mówi.
Kandydaci mogli zwiedzić muzeum misyjne, po którym oprowadzał Sebastian Stopyra, kleryk IV roku seminarium misyjnego. Gabloty z eksponatami wzbudziły wielkie zainteresowanie. - To dowód na to, że ewangelizacja przynosi owoce. Ludzie są wdzięczni, dlatego przynoszą dary dla misjonarzy - przyznaje. Płaskorzeźby, afrykańskie habity, stuły, skrzynie, a nawet zasuszone zwierzęta… - Szczególnie upodobałem sobie wielką maskę z drzewa hebanowego, która przedstawia Afrykańczyka. Nazywamy ją "big kiss" - dodaje.
Powołanie jest zawsze inicjatywą Pana Boga - wystarczy tylko… otworzyć drzwi. Nie tylko te w seminariach…