Logo Przewdonik Katolicki

20 czerwca - 25 czerwca

Ks. Mariusz Pohl
Fot.

Poniedziałek, 20 czerwca Rdz 12,1-9; Mt 7,1-5 "Czemu to widzisz drzazgę" Nie da się żyć, nie wydając sądów, nie oceniając i nie wartościując, bo właśnie w ten sposób uczymy się rozeznawać dobro i zło. Ale "sądzić", "oceniać" to nie znaczy "osądzać", "potępiać". A tym bardziej nie może to oznaczać wybielania siebie i maskowania swoich nieprawości, poprzez rzucanie...

Poniedziałek, 20 czerwca
Rdz 12,1-9; Mt 7,1-5



"Czemu to widzisz drzazgę"

Nie da się żyć, nie wydając sądów, nie oceniając i nie wartościując, bo właśnie w ten sposób uczymy się rozeznawać dobro i zło. Ale "sądzić", "oceniać" to nie znaczy "osądzać", "potępiać". A tym bardziej nie może to oznaczać wybielania siebie i maskowania swoich nieprawości, poprzez rzucanie głośnych i wyolbrzymionych oskarżeń pod adresem bliźnich.
Zamiast więc piętnować innych, poświęćmy raczej trochę czasu i uwagi temu, na co mamy faktyczny wpływ: naprawie siebie samego. A jeśli już chcesz pomóc bliźniemu, rób to z autentyczną troską, a nie pogardą i obłudą.

Wtorek, 21 czerwca
św. Alojzego Gonzagi
Rdz 13,2.5-18; Mt 6,12-14



"Nie dawajcie psom tego, co święte"

Trzeba być ostrożnym w manifestowaniu swej pobożności i bardzo krytycznie badać swoje motywacje "zdobywania dusz" dla Chrystusa. Nieraz bowiem bardziej zależy nam na tanim wyrobieniu sobie wizerunku "pobożnego katolika" i "pozyskaniu współwyznawcy", niż na rzeczywistym świadczeniu o wierze.
A ludzie łatwo się na tym poznają i odrzucą - nie tylko nas, ale i Chrystusa. Dlatego na początek dajmy konsekwentne świadectwo cichej, niepozornej sprawiedliwości, uczciwości i dobroci, a wtedy inni sami zapytają nas, skąd my to mamy i nasze perły nie pójdą w błoto.

Środa, 22 czerwca
Rdz 15,1-12.17-18; Mt 7,15-20



"Poznacie ich po ich owocach"

Trzeba być bardzo krytycznym, by odróżnić autentyczne świadectwo wiary i naukę Ewangelii od taniej propagandy, autoreklamy, emocjonalnego szantażu, wyłudzania lojalności - i pieniędzy. I trzeba odróżniać owoce od kwiatów.
Nieraz bowiem to, co bierzemy za dojrzały owoc, jest zaledwie kwiatem, a kwiaty z natury są bardzo atrakcyjne i nęcące. I nie zawsze wiadomo, jaki owoc z takiego kwiatu wyrośnie: pozory mogą nas nieraz bardzo mylić. A co dopiero, gdy już sam kwiat zatruwa nas jadem niechęci, zawiści, lęku i ślepego przywiązania.

Czwartek, 23 czerwca
Rdz 16,1-12; Mt 7,21-29



"Dom swój zbudował na skale"

Słowa, gesty, umizgi są bardzo tanie i przychodzą nam łatwo, gdy spodziewamy się doraźnej gratyfikacji. Nieraz dla szybkiego efektu jesteśmy skłonni iść na łatwiznę.
Taktyka ta jest korzystna - ale tylko do czasu. Gdy wszystko układa się jako tako, potrafimy funkcjonować całkiem nieźle. Ale w chwilach kryzysu, w sytuacjach awaryjnych i trudnych, szybko wychodzi na jaw, ile warte jest nasze życie, dokonania, zasady, charakter, wiara. Dlatego lepiej wstrzymać się z przedwczesnymi ocenami, a samemu inwestować w siebie tak, by trud nie poszedł na marne.

Piątek, 24 czerwca
Narodzenie św. Jana Chrzciciela
Iz 49,1-6; Dz 13,22-26; Łk 1,57-66.80



"Jan będzie mu na imię"

Poczęcie i narodziny Jana Chrzciciela były dziełem Boga, a nie tylko szczęśliwym zbiegiem okoliczności czy zasługą rodziców. I właśnie to Boże działanie chcieli wysławić rodzice poprzez nadane dziecku imię. Jan znaczy bowiem po hebrajsku: "Jahwe jest łaskawy".
Ludzie mają tendencję, by zasługi przypisywać sobie i swoje dokonania utrwalać w pomnikach i kronikach. Zachariaszowie oddali chwałę Bogu i zaświadczyli, że narodziny te mają swoje znaczenie w planach Bożych. Wywołało to wielką radość, ale i respekt ze strony wszystkich, którzy byli tego świadkami.

Sobota, 25 czerwca
Rdz 18,1-15; Mt 8,5-17



"Ale powiedz tylko słowo"

Gdy czeka nas jakieś nieprawdopodobnie trudne i odpowiedzialne zadanie, wiemy, jak wiele zależy od dopracowania szczegółów, dopilnowania, by wszystko było wykonane jak należy, od początku do końca. Kiedy więc setnik zdołał uzyskać zapewnienie pomocy, a potem nieoczekiwanie poprosił Jezusa, by jednak nie przychodził osobiście do jego domu, lecz dokonał cudu na odległość, był to chyba najbardziej ryzykowny i lekkomyślny krok życia, kuszenie losu. Ale jego wiara nie była wiarą w los ani w swoje szczęście czy wpływy, lecz w Boga, który jest naprawdę wszechmocny.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki