Logo Przewdonik Katolicki

To jest mój dom

Jadwiga Nowakowska
Fot.

Z ks. Krzysztofem Kowalem z Kamczatki, proboszczem parafii pw. św. Tereski od Dzieciątka Jezus - Doktora Kościoła w Pietropawłowsku Kamczackim, rozmawia Jadwiga Nowakowska, dziennikarka TVP Dlaczego wybrał Ksiądz Kamczatkę? - Wybrałem Syberię. Kamczatka wchodzi w skład Syberii, a dokładnie w skład diecezji irkuckiej. Jest to ostatnia parafia Syberii, ostatnia parafia świata, patrząc...

Z ks. Krzysztofem Kowalem z Kamczatki, proboszczem parafii pw. św. Tereski od Dzieciątka Jezus - Doktora Kościoła w Pietropawłowsku Kamczackim, rozmawia Jadwiga Nowakowska, dziennikarka TVP



Dlaczego wybrał Ksiądz Kamczatkę?
- Wybrałem Syberię. Kamczatka wchodzi w skład Syberii, a dokładnie w skład diecezji irkuckiej. Jest to ostatnia parafia Syberii, ostatnia parafia świata, patrząc na wschód. Myślę, że biskup Mazur dobrze nas przygotował do samodzielnej pracy, do zaczynania wszystkiego od początku, czyli tworzenia nie tylko fundamentów, ale też wspólnoty, która się rodzi, rośnie jak małe dziecko. Tworzenie parafii św. Teresy daje mi właśnie taką możliwość - kształtowania i patrzenia jak rośnie dziecko. Trudno jest porównać pracę w Polsce z tutejszymi realiami posługiwania. Warunki są zupełnie inne. Wszystko trzeba budować perspektywicznie, bardzo roztropnie. Tu, na Kamczatce, nie jest potrzebny wielki kościół na 1000 osób. Tu potrzebny jest cichy kościółek, spokojny, rozmodlony, z cegiełek modlitewno-złotówkowych. Myślę i wierzę, że to się uda. Zresztą Pan Bóg nigdy nie odmawia temu, kto ufa.

Gdy Ksiądz przyjechał na Kamczatkę, to katolicy mieli maleńkie mieszkanie w bloku, gdzie spotykali się i modlili. Gdy byłam tu u Polaków i chciałam pójść do tego ich "kościoła" z kamerą, to skutecznie mnie zniechęcili. Obawiali się, że może to być źle przyjęte przez Rosjan, mieszkańców bloku. Narzekali też, że sąsiadom przeszkadza niedzielne śpiewanie w czasie nabożeństwa...
- Podczas dwuletniego pobytu o. Martin ze Słowacji dał podwaliny parafii na Kamczatce. Nie udało mu się jednak wybudować świątyni. Żeby uzyskać pozwolenie na otrzymanie ziemi, a później na budowę kościoła, trzeba ogromnej cierpliwości. Cieszę się, że tuż przed Wielkanocą otrzymałem takie pozwolenie. Zrobił to nowo wybrany gubernator. Do tego stopnia przychylny, że sam zwrócił się z pytaniem, czy nie chciałbym otrzymać ziemi pod budowę kościoła. Cud? Właśnie - 31 maja - poinformowano mnie, że otrzymaliśmy ziemię pod budowę. Wiąże się to oczywiście z nowymi obowiązkami i licznymi trudnościami, ale jestem bardzo uradowany.

Co konkretnie udało się Księdzu już załatwić?
- W tej chwili kupiliśmy stary, drewniany domek w centrum miasta i wyremontujemy go. Tam, w dwóch połączonych pokoikach, zbiera się cała nasza wspólnota. Właśnie naprzeciw tego domku otrzymaliśmy działkę budowlaną, o którą poprosiliśmy władzę. Budowa kościoła zajmie około czterech lat. Chciałbym się zmieścić w tym czasie, bo tyle trwa kadencja przychylnego wam gubernatora. To zapewnia pewną stabilność. Nie sztuką jest zacząć, ale zakończyć. Tak jak w przypowieści Chrystusowej o winnicy, gdy ktoś "założył fundament, a nie zdołał wykończyć" (Łk 14,28-30).

Rosja jest krajem prawosławnym. Czy w takim razie Rosjanie potrzebują rzymskokatolickiego odcienia chrześcijaństwa i polskiego księdza? Czy potrzebuje go Kamczatka?
- Rosja będzie krajem prawosławnym, bo taka jest jej historia. Tak jak Polska jest katolicka, tak Rosja jest prawosławna. Ale przecież w Polsce znajduje się pięć diecezji prawosławnych i nikomu to nie przeszkadza. Człowiek, który usłyszy o Chrystusie, może przyjąć chrześcijaństwo. 70 lat ateizmu całkowicie zniszczyło wiarę człowieka rosyjskiego, nastawionego bardziej duchowo do życia niż Europejczyk. Zrobię co w mojej mocy, żeby pomóc księżom prawosławnym w odbudowywaniu Kościoła. Są ogromne możliwości współpracy, np. pomoc narkomanom, młodzieży, alkoholikom. Trzeba pomagać człowiekowi, a to nie jest kwestia wyznania. Jeśli chcesz być katolikiem, proszę bardzo. Ale nigdy tak: ja ci pomogę, gdy będziesz katolikiem. Świątyni katolickiej na Kamczatce nie ma i jak wynika z moich wiadomości historycznych nigdy jej było, ale potrzeba jest ogromna. (Najbliższy kościół jest w odległości 3 tys. km we Władywostoku i Magadanie). Są namiastki wspólnoty, która istniała przed 1917 rokiem. Gdy w Rosji ludzie zbierają się na modlitwę w mieszkaniu, zaraz rodzi się podejrzenie, że to jakaś sekta. Tworzy się zła atmosfera. Katolicy, którzy tam są, potrzebują miejsca, gdzie mogliby się modlić. Z drugiej strony Rosjanie są niezwykle wrażliwi na piękno, dlatego chcę zbudować kościół, który wpasuje się w architekturę miasta i sam w sobie będzie swoistym dziełem sztuki. Chciałbym też, aby kościół miał profesjonalne, dobre organy. Tam jest ogromne dużo ludzi - obserwowałem to zwłaszcza w Irkucku - którzy czekają z utęsknieniem na dźwięk organów. W cerkwiach prawosławnych liturgii towarzyszy wyłącznie śpiew a cappella, chóralny, solowy.
Teraz na Kamczatce największa wspólnota katolicka jest w Pietropawłowsku Kamczackim - stolicy regionu, mieście liczącym 250 tys. mieszkańców. Tutaj pragniemy zbudować kościół, prawie w samym centrum, niedaleko placu i pomnika Lenina, przy ulicy Gagarina, z pięknym widokiem na Zatokę Awaczyńską. Sama parafia jest znacznie większa. Zajmuje obszar 3,5 razy większy niż Polska! A wspólnota na razie liczy tylko 45 osób. Jednak cały czas ktoś do nas dołącza. Ostatnio przyszedł do mnie 65-letni mężczyzna i opowiadał, że jest ochrzczony. Dowiedział się z gazety, że jest ksiądz. Gdyby był znak kościoła, konkretny budynek wyróżniający się swoją architekturą, na pewno ludzie łatwiej by go mogli znaleźć, byłoby gdzie się modlić się.

Gdzie oprócz Pietropawłowska są katolicy, do których Ksiądz jeździ?
- Są np. w Kluczach, 650 km stąd, co jak na warunki rosyjskie oznacza "bardzo blisko". Jeżdżę tam przynajmniej raz w miesiącu. Droga jest trudna do pokonania, bo tylko na odcinku 100 km jest asfalt. Pozostała część to "szutrowo-kamienista nierówność: Równiej staje się w zimie, jak przysypie śnieg. Jadę tam minimum 12 godzin. Póki co, nie mam odpowiedniego samochodu terenowego, jedynego, który mógłby tam dojechać. Muszę tam jeździć, bo nie mogę zawieść moich parafian. Wiem, że gdy ja nie będę przyjeżdżał, oni sami dojadą jakoś do Pietropawłowska, ale to dla nich wyprawa. Biorą wtedy urlop, a mogą sobie pozwolić na taką podróż tylko raz w roku.

Spotyka Ksiądz Polaków, tych wywiedzionych przez Sowietów w czasie wojny czy potomków zesłańców. Znana jest na Kamczatce rola Polaków, jaką odegrali w odkrywaniu, opisywaniu i cywilizowaniu tego nieznanego kraju. Myślę tu o Maurycym Beniowskim, brygadierze Kopciu, gen. Kozyriewskim czy Dybowskim...
- Polacy wrośli w rosyjskie środowisko. O tych znanych naukowcach i badaczach mówi się tutaj dużo. Żyją też ludzie, którzy mają świadomość polskich korzeni. Pracują, mają rodziny, dzieci. Wyraźnie pozostaje w nich pamięć polskiego wychowania, babci, która mówiła po polsku, modliła się. Jedną z takich osób w Pietropawłowsku jest Walery Skibicki, który z godnością podkreśla, że jest Polakiem, uczy się języka, przychodzi do kościoła. Stanowi ogromną podporę dla mnie, księdza, samotnie żyjącego na końcu świata. Są też inni Polacy, bardziej lub mniej zaangażowani w Kościół, tak jak i w Polsce.

Kamczatka zrobiła na mnie ogromne wrażenie. To jedno z najpiękniejszych miejsc na ziemi. Czterdzieści czynnych wulkanów, gejzery wyrzucające na kilka metrów gorącą wodę, niedźwiedzie, które swobodnie chodzą po lasach i górach. Wokół ocean i morze. Wszystko naturalne, niezniszczone przez cywilizację.
- Traktuję Kamczatkę jako mój dom. Do Polski przyjeżdżam już tylko "w gości". Ziemia wulkanów i gejzerów jest przepiękna, choć czasami bardzo ciężko się tu żyje. Pomalutku przyzwyczajam się do wielkich ilości śniegu. Przez całą zimę mogłem wychodzić z domu nie przez drzwi wejściowe, ale przez okno na I piętrze. Na Kamczatce to normalne. Gdy odkopywałem dojście do naszego domku-kapliczki, śnieg trzeba było wyrzucić na wysokość 4 metrów! Ale cóż, zima trwa tutaj "tylko" dziewięć miesięcy, a "patom lieto i lieto". Niedawno wybuchł największy na półwyspie wulkan - Kluczewska Sopka, przepiękny widok, zachwyca tak w nocy, jak i w dzień. Czy jest niebezpiecznie - tak, ale trzeba wiedzieć, w jakiej odległości i kiedy można, obserwować.

Co jest teraz dla Księdza najważniejsze? Jakie są Księdza największe potrzeby?
- Ludzie pytają mnie najpierw jak się nazywam, a potem jak długo u nich zostanę. Od tej drugiej odpowiedzi zależy ich otwarcie i stosunek do człowieka. Mówię otwarcie, że będą pracował u nich od 5 do 10 lat, a potem pojadę do Chin. Wspólnota rośnie, nie wiem, kto ją po mnie przejmie. Ogromnie brakuje kapłanów! Módlcie się o nowych, dobrych i świętych, i trochę szalonych. Ważne, aby jak najwięcej ludzi dowiedziało się o Kościele, żeby mogli przyjść i odnaleźć Boga. Bez budynku kościoła jest to prawie niewykonalne. Tak, wiem, że to są ogromne koszty. Zwłaszcza na Kamczatce, gdzie prąd jest 10 razy droższy niż gdzie indziej w Rosji, a prawie wszystkie materiały trzeba sprowadzić (cegła kosztuje 1,5 USD). Staram się zatem prosić o pomoc. Zbieram pieniądze, ale nade wszystko proszę o modlitwę.
Zawsze powtarzam, że pomoc materialna bez pomocy duchowej niewiele da. Jeśli zbuduję kościół bez modlitwy, zostanie tylko i wyłącznie budynkiem. Jeśli więc ktoś daje złotówkę, niech do niej dołączy "Zdrowaśkę". A jeśli ma dać samą złotówkę, to lepiej niech da samą "Zdrowaśkę". Za jedno i drugie Bóg wam zapłać.

Budujemy kościół na Kamczatce

Kamczatka. Koniec świata, a jednocześnie początek nowej wspólnoty zwanej parafią św. Teresy od Dzieciątka Jezus - Doktora Kościoła. 11 tys.km od Polski wśród dymiących wulkanów, głodnych niedźwiedzi i 3-metrowej wysokości śniegów "rośnie" kościół dla katolików, dzieci tych, których zesłano, którzy pojechali za chlebem z Polski, Ukrainy, Białorusi. Od roku pracuje tam ksiądz z Polski, który statystycznie ponosi klęski - jeszcze nikogo nie ochrzcił, nie udzielił ślubu, nie pochował, który nie ma świątyni, choć parafia jest trzykrotnie większa od Polski.
Są i radości - jest dwóch nowych parafian; w czwartek, 3 marca 2005 r., władze miasta Pietropawłowska Kamczackiego udzieliły pozwolenia (po 5 latach próśb) na budowę kościoła, a 31 maja przekazano ziemię pod budowę. Wierni - 45 osób - są zaangażowani, pomagają jak mogą.

Apelujemy do Czytelników "Przewodnika Katolickiego" i firm o wsparcie budowy kościoła na Kamczatce. Redakcja "Przewodnika Katolickiego" obejmuje patronat nad budową. Będziemy informować na bieżąco o postępie w pracach i wpłatach, jakie zostaną dokonane przez naszych Czytelników na ten cel. Imiona i nazwiska darczyńców oraz nazwy firm będziemy na bieżąco publikować.
Pomagajmy finansowo, wspierajmy budowę modlitwą.

Redakcja

Bank Pekao S.A. I/o w Koszalinie
Krzysztof Kowal
nr rach. 57 1240 1428 1111 0000 2250 3956 (z dopiskiem: "Przewodnik dla Kamczatki")

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki