W jaki sposób przekonać młodych ludzi, że stare i niezmienne też może być fascynujące?
Pomyślałam o tym po jednej z katechez, kiedy wspólnie z moimi uczniami czytaliśmy przemówienie papieża Benedykta XVI z wieczornego czuwania na Cuatro Vientos. Jacek z uwagą śledził tekst, wreszcie zapytany o wrażenia, powiedział z pewnym zawodem czy rozczarowaniem w głosie: „No tak, siostro, to ważne rzeczy, ale to już było, tu nie ma nic nowego”.
W pierwszej chwili nasunęła mi się tylko jedna odpowiedź: „A czego się spodziewałeś?”. Pomyślałam, że z jednej strony to dobrze, bo przecież Kościół nie może głosić niczego „nowego”, co byłoby jakąś tanią sensacją czy chwytliwym newsem, ma głosić Chrystusa, a Ten jest przecież niezmienny. Z drugiej jednak strony to nie do końca jest prawda. Dobra Nowina jest zawsze w jakiś sposób nowa, świeża, atrakcyjna.
A to przez Ducha Świętego, który pozwala ludziom – różnych czasów i miejsc – „poznać i uwierzyć miłości, jaką Bóg ma ku nam”. Ten, kto przyjmuje tę prawdę, jakby „przepuszcza” ją przez siebie, dzieli się nią z innymi i wtedy może ona przez jego życie zajaśnieć jakimś nowym blaskiem, bardziej zrozumiałym dla jemu współczesnych.
Papież pisze: „wiara bowiem nie jest prostą akceptacją pewnych oderwanych prawd, ale głęboką więzią z Chrystusem” – wskazuje w ten sposób, że wiara jest czymś twórczym. Oczywiście, że prowadzi do odkrycia pewnych prawd, zasad – i te są niezmienne. Sedno jednak stanowi żywa więź z Chrystusem, którego miłość jest nieskończona i zawsze nowa, jak nowy i inny jest ten, który na tę miłość odpowiada.
To, co ma do zaproponowania Kościół współczesnemu człowiekowi – to nic nowego. To prawda o niezmiennym pragnieniu Boga, by człowiek miał udział w Jego dobru i szczęściu. Kiedy jednak konkretny człowiek nie przygląda się temu tylko z boku, ale odpowiada na pragnienie Boga, wszystko w jego życiu staje się nowe i fascynujące.