Logo Przewdonik Katolicki

"Jeśli bezbożny porzuci swoją bezbożność..."

Bp Krzysztof Zadarko biskup pomocniczy diecezji ko
Fot.

Nie przeszkadza mi chichot satanisty i jego zauszników w tym, by dalej wierzyć w zwycięstwo miłości Boga i Jego słowa nad głupotą i bluźnierstwem. Naiwnością byłoby oczekiwać, że głupi przyzna się do błędu, a zbuntowany skłoni głowę przed Bogiem i klęknie przed ołtarzem. A jednak dzisiejsza przypowieść z Ewangelii nie wyklucza, że taka naiwna wiara może przynieść owoce.

 

To jest spojrzenie Boga, dalsze i głębsze niż człowieka. Celnicy i nierządnice żyją i dziś. Jedni z niemocy i słabości, bo nie potrafią sobie inaczej poradzić w życiu, inni z wyrachowania – kpią z uczciwości, moralności, w końcu z wiary w Boga. Ani krzyż, ani Pismo Święte, ani sakramenty, tym bardziej pobożne wezwania na nich nie działają. Czy to znaczy, że nie ma sensu potępiać prostytucji, bo przez to reklamuje się prostytutki? Piętnować kradzieży, bo promuje się złodziei? Mówić o politykach i ich gorszących kłotniach, bo robi się im darmową kampanię wyborczą? Problem jest odwieczny. Zmagali się z nim filozofowie, mędrcy, prorocy, bo trzeba odpowiedzieć na pytania niewinnych i sprawiedliwych: dlaczego zwyciężają ludzie źli, nieliczący się z zasadami życia moralnego i z Prawem Boga? I dlaczego się im ciągle powodzi, są popularni, wciąż promowani i w końcu uznawani za autorytet? Ostatnio mamy wysyp bluźnierców, szyderców, prowokatorów. Nie tylko w Warszawie, bo i w Madrycie, Londynie czy Berlinie. Celem kpin i ironii stały się Kościół, papież, prawdy wiary i zasady życia chrześcijańskiego. A najwyższe autorytety w państwie rozbawione razem z nimi wydają żenujące sądy, że oto mamy do czynienia z dziełami sztuki. Publiczna telewizja dla zysków i poklasku decyduje się łamać prawo, które oczekuje od niej, by stawała na najwyższej półce w poszukiwaniu piękna i wartości. I już nikt nie musi się liczyć z kanonami piękna, dobra i prawdy – ich nie ma. Były kiedyś. O świętości lepiej nawet nie dyskutować. Panuje święty porządek nieporządku. Tylko ten ciągle zacofany polski Kościół znowu się gorszy. Nikomu z nas nie zależy na „uśmierceniu“ bezbożnych. Nie tak chce Bóg. Ezechiel przeżywał okropne czasy utraty moralnej wrażliwości przez całe grupy społeczne, w tym polityczne elity, przywódców świeckich i religijnych. Na wygnaniu, w upokorzeniu przez pogańskie państwo i kult bożków. Wielki prorok, dzieląc los rodaków, uświadamia sobie, że to grzechy wcześniejszych pokoleń są zalążkiem narodowej tragedii, wpędziły wszystkich w rozpacz, brak perspektyw i nadziei. Tylko powrót do dobra, odnowa moralna, zdecydowane odejście od zła i nawrócenie otwierają drogę do życia. Nawrócenie ocala. Największym nieszczęściem człowieka jest nie to, że zgrzeszy, lecz że mógłby się nawrócić, a tego nie czyni. To jest też ból proroka, biskupa, księdza, chrześcijanina, każdego – człowieka przez duże „c“. Trudno zrozumieć, że Bóg nigdy nie mści się na grzesznikach, złoczyńcach, oszustach i zdemoralizowanych, bo przecież jest sprawiedliwy. On nie chce ich śmierci. Czeka aż wrócą do życia, bo co to za życie, gdy się pogardza Bożą prawdą? Czy On jest aż tak naiwny? A jednak! Właśnie dlatego ogołocił samego siebie i przyjął postać sługi. Widocznie nie ma innej drogi uratowania człowieka.

Nasz sługa jest w tym tygodniu w Niemczech. Głosi Ewangelię, że tam gdzie jest Bóg – jest i przyszłość. Głosi z mocą i mądrością, aby wszelki język wyznał, że Chrystus jest Panem ku chwale Boga Ojca, by przed Nim zgięło się każde kolano... Może bezbożni porzucą swoją bezbożność?

 


 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki