Najsłynniejszym sukcesem papieskiej dyplomacji ostatnich dekad ma być upadek Sowietów. Fundamentalne znaczenie w tej kwestii miało dostrzeżenie antropologicznego błędu, na którym oparte było to państwo. A nie byłoby tego bez Jana Pawła II i odwrotu od dotychczasowej watykańskiej Ostpolitik. Może dlatego wiele osób pyta dzisiaj, czemu nie widać działań Watykanu na rzecz pokonania reżimów Władimira Putina czy Xî Jimpinga. A jednak służba dyplomatyczna Stolicy Apostolskiej, choć popełnia błędy, tak kiedyś, jak i dziś, pozostaje wyjątkową siłą w stosunkach międzynarodowych.
Papieże wzywają przede wszystkim do budowania pokoju w świecie na bazie ewangelicznego dobra. Na platformie międzynarodowej mówią o tym co najmniej od początku XX wieku. Jest to jednak inny pokój niż ten, do którego się przyzwyczailiśmy. Papież Benedykt XV próbował – i nie udało mu się – doprowadzić do wynegocjowanego zakończenia pierwszej wojny światowej. Pół wieku później św. Paweł VI udał się do siedziby Organizacji Narodów Zjednoczonych i wypowiedział słynne słowa: „Nigdy więcej wojny”, a jednak konflikty zbrojne dalej wybuchają.
Pełna treść artykułu w Przewodniku Katolickim 5/2025, na stronie dostępna od 27.02.2025