Logo Przewdonik Katolicki

Nagrodzona wierność

bp Damian Muskus OFM
il. A. Robakowska

Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie - Łk 2, 22–40

Starzec Symeon i prorokini Anna, którzy spotkali Świętą Rodzinę w jerozolimskiej świątyni, przypominają nam o wartościach, które dziś straciły cenę w oczach świata. A mówimy tutaj o wartościach, dzięki którym w naszych sercach i duszach nadzieja pozostaje nienaruszona, choćby przenikały je miecze boleści, których życie nie szczędzi nikomu. Te wartości to wierność, cierpliwość i posłuszeństwo.
W świątyni jerozolimskiej widzimy więc dziś osoby, które uwierzyły Bogu i choć życie mówiło im: „to się nie stanie”, w tej wierności trwały niewzruszenie, a Pan nagrodził ich wytrwałość. Jedno spotkanie sprawiło, że Symeon i Anna odeszli z tego świata jako ludzie spełnieni. Dziś wielu powiedziałoby: życie spędzone na oczekiwaniu jest udręką, zazwyczaj bezsensowną. Trzeba jednak znać swoje serce i wiedzieć, czego tak naprawdę oczekujemy. Trzeba też wybierać takie sprawy i takie osoby, dla których życie warte jest czekania. Symeon i Anna wybrali Boga. Uwierzyli Temu, który jest wierny swoim obietnicom i nie łamie danego słowa. Zdali się na Tego, który ich stworzył z miłości i z miłością towarzyszył im każdego dnia.
Byli to także ludzie nieskończenie cierpliwi. W życiu, by doczekać spełnienia, trzeba być niezwykle cierpliwym. Brzmi to niemal obrazoburczo w kulturze, która nakazuje: nie czekaj, tylko zdobywaj! To kultura, która pielęgnuje w nas przeświadczenie, że wszystko mamy na wyciągnięcie ręki, wystarczy tylko sięgnąć. Ten komunikat wzmocniony jest dodatkowym przekazem: wartość ma tylko to, co możemy dostać od razu. Cierpliwość jest przereklamowana. Owszem, cierpliwość, w której nie ma miłości, jest tylko nierozumnym uporem, skostnieniem i zamknięciem na to, co nowe. Mądra miłość jednak odrzuca pośpiech, bo on jest złym doradcą. Sędziwy wiek dwojga proroków jerozolimskich wskazuje na jedno: nieskończona jest miara cierpliwości, gdy ufamy, że dana nam obietnica się wypełni, gdy tęsknimy do tego tak mocno, że gotowi jesteśmy poświęcić życie. Aby doczekać spełnienia, potrzebne jest przecież dojrzewanie. A ono nie dzieje się z dnia na dzień. To żmudny proces, a nie bieg z przeszkodami.
Posłuszeństwo to trzecia cecha sędziwych proroków. Ona również nie brzmi atrakcyjnie w cywilizacji, dla której niezależność i wolność są naczelnymi wartościami. Posłuszeństwo jednak nie wyklucza wolności. A posłuszeństwo Bogu jest jak rozwinięcie skrzydeł i wystawienie ich na podmuchy Ducha Świętego. Najwyższy nie oczekuje od nas, że staniemy się Jego niewolnikami. Nie zabiera nam wolności, nie tłamsi osobowości. Przeciwnie! Na tym, co ludzkie, wraz z nami tworzy życie warte zdumienia i zachwytu, zaprasza do przygody, prowadzi na drogę rozwoju i miłości. To za natchnieniem Ducha Świętego Symeon przyszedł do świątyni, gdy Maryja i Józef przynieśli maleńkiego Jezusa. To dzięki posłuszeństwu tym natchnieniom Symeon mógł powiedzieć: „Moje oczy ujrzały Twoje zbawienie”.
Obietnica została wypełniona w sposób niezwykły. Oto Symeon wziął w ramiona Mesjasza, tulił Go do swojego serca. Doświadczył takiej bliskości Boga, która w ówczesnym świecie była nie do pojęcia – mógł Go zobaczyć i dotknąć, tak jak my Go widzimy i dotykamy w każdej Eucharystii. Całym swoim życiem wyczekiwał pociechy Izraela, a gdy przyszła, ujrzał ją w maleńkim, bezbronnym Niemowlęciu. Miłość cierpliwa, wierna i posłuszna otwiera bowiem oczy na niespodziewane. Dzięki niej odkrywamy i spotykamy Boga, który z ufnością kochającego dziecka oddaje się w nasze ręce.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki