Układy scalone, czyli miniaturowe układy elektroniczne wykorzystujące półprzewodniki (substancje krystaliczne przewodzące prąd, np. krzem), są obecnie bardziej pożądane niż cokolwiek innego. Chipy są wykorzystywane w produkcji praktycznie każdej. Ich brak może skutecznie zatrzymać rozwój gospodarki, tymczasem produkuje je zaledwie kilka najbardziej rozwiniętych państw. Niestety Polska do nich nie należy i coraz bardziej prawdopodobne, że nigdy nie będzie.
Dwa ciosy
Chociaż to administracja Donalda Trumpa zapowiada zaostrzenie rywalizacji handlowej właściwie z całym światem, dwa największe ciosy na tym polu od Amerykanów Polska otrzymała jeszcze w czasach gabinetu Joe Bidena. Wczesną jesienią zeszłego roku okazało się, że szumnie zapowiadana inwestycja Intela pod Wrocławiem nie dojdzie do skutku. W tym przypadku trudno jeszcze doszukiwać się złej woli ze strony samego Waszyngtonu. Chociaż Prawo i Sprawiedliwość tradycyjnie zaczęło festiwal oskarżeń rzucanych w stronę głównych politycznych konkurentów, którzy mieli doprowadzić do rezygnacji celowo (jak niegdyś w sprawie tarczy antyrakietowej) lub poprzez nieudolność, to w rzeczywistości decyzja amerykańskiego giganta produkcji procesorów wynikała z jego problemów finansowych. Wyniki finansowe Intela były tak fatalne, że spółka musiała zdecydować o redukcji zatrudnienia aż o 15 proc.
Dotknęło to również część polskiej załogi, którą firma z Doliny Krzemowej zatrudniała już wcześniej. W październiku firma zgłosiła zwolnienia grupowe obejmujące ludzi zatrudnionych w jej spółce zależnej w Gdańsku.
Pełna treść artykułu w Przewodniku Katolickim 5/2025, na stronie dostępna od 27.02.2025