Kiedy Ewa rodziła swojego syna, nie istniała praktyka porodów rodzinnych, a ojcowie mieli zakaz wstępu na teren szpitala. Oczywistym było, że oglądanie dziecka przez tatę musi mieć miejsce już poza murami oddziału położniczego. Także Ewa musiała wyjść ze szpitala, by pokazać noworodka jego tacie. W tym celu zaraz po otrzymaniu wypisu udała się z maluchem na pobliski cmentarz. Stojąc nad grobem męża, z pomocą swojej matki podniosła dziecko nad zimną płytę i wzruszona powiedziała: „Zobacz, masz pięknego synka”.
Dzieci wojny i dzielnych ojców
Nietrudno się domyślić, że okoliczności, w których najczęściej przychodzą na świat dzieci nieżyjących ojców, to konflikty zbrojne. Mężczyźni ginący na frontach nierzadko zostawiają w domach ciężarne żony, o których „odmiennym stanie” sami nie zawsze zdążą się dowiedzieć. Pogrobowcy – jak czasami nazywa się osoby, które przyszły na świat po odejściu z niego własnego taty – dość licznie występowali w pokoleniu, które przyszło na świat podczas niemieckiej okupacji oraz w pokoleniu baby boomers, czyli urodzonym zaraz po zakończeniu II wojny światowej.
O losach dziecka, które w takich okolicznościach przyszło na świat, opowiada chociażby serial Ballada o Januszku (1987) – ojciec tytułowego bohatera został zamordowany w Auschwitz na krótko przed jego narodzeniem. Samotność matki Januszka, jego własne wybory i niesprzyjające okoliczności doprowadziły duet matka-syn do życiowej klęski. U odbiorców tego znakomicie zrealizowanego dzieła jego zakończenie i niektóre elementy fabuły mogą budzić lęk i wątpliwości: czy dziecko wychowujące się bez ojca, zwłaszcza jeśli straciło go już na „starcie”, jest skazane na cierpienie lub demoralizację? Absolutnie nie.
Pełna treść artykułu w Przewodniku Katolickim 5/2025, na stronie dostępna od 27.02.2025