Nie ma idealnego dla wszystkich wieku na zostanie matką. Jeśli jednak dziecko rodzi kobieta mająca ponad czterdzieści lat, bywa to traktowane jako wydarzenie zdecydowanie kontrowersyjne.
Płodność, zdrowie i wiek
Nasza biologia rozrodu pozostaje nieubłagana i głucha wobec naszych „próśb” o to, by przed podjęciem decyzji o dziecku móc zdobyć wykształcenie, zbudować pozycję zawodową i zwiedzić świat. Płodność zarówno kobiety, jak i mężczyzny wraz z wiekiem się zmniejsza – z każdym rokiem natomiast rośnie ryzyko wystąpienia wad wrodzonych u dziecka, powikłań po stronie kobiety ciężarnej, a także trudności okołoporodowych. Mimo społecznego przekonania, że za szczęśliwe donoszenie ciąży i bezpieczny poród odpowiada głównie wiek i zdrowie ciężarnej, wiemy dziś, że nie jest to prawdą – również zaawansowany wiek ojca, jego uzależnienia i niezdrowy styl życia wiążą się z wyższym ryzykiem poronienia, stanu przedrzucawkowego czy niektórych chorób psychicznych u dziecka. Można więc metaforycznie stwierdzić, że natura „premiuje” wcześnie podjęte decyzje o powiększaniu rodziny – choć płodność towarzyszy nam przez wiele lat, to największe szanse na zdrowe potomstwo mają ludzie młodzi. Młodość idzie także w parze – choć oczywiście nie zawsze – z większą ilością sił i energii do tego, by stawić czoła początkowemu rodzicielstwu. Opieka nad małym dzieckiem jest wymagająca pod względem fizycznym i psychicznym: niemowlę wymaga często długiego noszenia na rękach i „zmusza” rodziców do nocnych pobudek. Z powodów kulturowych (i związanego z nimi seksizmu), faktu, że to kobieta zachodzi w ciążę i rodzi dzieci, a także cedowania opieki nad niemowlęciem na kobietę, społeczeństwo jest bardziej skłonne rozliczać kobiety z tego, czy rodzą dzieci w „odpowiednim” wieku. I nawet jeśli wiemy, że jest to niesłuszne, bo wiek i kondycja mężczyzny również mają ogromne znaczenie dla prokreacji, to właśnie kobiety zachodzące w ciążę później niż w wieku trzydziestu paru lat, bywają traktowane z pewną podejrzliwością i mierzą się z uprzedzeniami.
Zmiana okoliczności i trendów
Macierzyństwo w późniejszym wieku niż ten, który biologicznie wydaje się „optymalny” dla rozrodu, nie należy dziś do rzadkości. W ostatnim czasie po raz pierwszy w historii USA kobiety po czterdziestce urodziły więcej dzieci niż nastolatki. Świadczy to z jednej strony o tym, że zmniejszyła się liczba nastoletnich ciąż, co jest efektem większej świadomości młodych ludzi na temat własnego ciała i dostępności antykoncepcji. Z drugiej strony ta historyczna zmiana oznacza, że coraz więcej czterdziestoletnich kobiet zostaje matkami. Spoglądając wstecz, ciąża w późniejszym wieku nie stanowi niczego nowego – przed upowszechnieniem się metod kontroli płodności kobiety często rodziły dzieci tak długo, jak długo były płodne (a menopauza niezmiennie ma miejsce u kobiet w okolicy 50. roku życia). Współcześnie jednak ciąża po czterdziestce nie jest już – przynajmniej nie tak często – po prostu „koleją rzeczy”. Większość kobiet w krajach Globalnej Północy planuje macierzyństwo – moment zajścia w ciążę nie jest „przypadkowy”. Znaczącemu wydłużeniu uległ czas kształcenia się, a kobiety mają dzisiaj także inne cele życiowe poza macierzyństwem. Jeśli dodamy do tego niesprzyjające macierzyństwu warunki zatrudnienia w wielu firmach i niestabilność rynku pracy oraz rynku mieszkaniowego, to łatwiej będzie nam zrozumieć, dlaczego stosunkowo niewiele kobiet decyduje się na macierzyństwo tuż po 20. roku życia. Czasami zaś moment narodzin dziecka od chwili podjęcia decyzji o powiększeniu rodziny dzieli długi czas – w polskich warunkach aż jedna piąta par mierzy się z niepłodnością, która staje się już chorobą cywilizacyjną. Późne – pod względem metrykalnym – rodzicielstwo jest czasami uwieńczeniem lat leczenia, pojawiających się i gasnących nadziei, a czasem także niepowodzeń w tej sferze, jak np. nawracających poronień. Niemała część kobiet przyznaje też, że na dzieci w młodym wieku nie decydowały się, gdyż nie udało im się stworzyć związku z odpowiedzialnym i zaangażowanym w relację mężczyzną. Oczywiście, współcześnie samotne macierzyństwo nie oznacza społecznej anatemy i niejedna kobieta świadomie wybiera taką drogę – decydują się one na dziecko z mężczyzną, który następnie „znika” z ich życia. Są to jednak sytuacje dość rzadkie – decyzję o prokreacji jesteśmy bardziej skłonni podejmować wtedy, gdy czujemy się bezpiecznie w relacji romantycznej, a partner jest osobą, która chce uczestniczyć w życiu nowo powstałej rodziny.
Świadoma matka
Rodzicielstwo w wieku późniejszym może mieć jednak także wiele zalet. Po pierwsze, bardziej dojrzała kobieta jest zwykle osobą bardziej świadomą swoich zasobów i ograniczeń, wie, jakie są jej życiowe priorytety i na kogo może naprawdę liczyć. Wiek sam w sobie nie czyni nikogo mądrzejszym – jednak pewne doświadczenia po prostu zdobywa się wraz z wiekiem. Czasami też dziecko jest jednym z ostatnich brakujących „elementów” w życiu kobiety – jako matka czuje się ona wówczas spełniona i spokojna, gdyż pod względem osobistym i zawodowym osiągnęła to, na czym jej zależało. Taka sytuacja umożliwia skupienie się na budowaniu więzi z dzieckiem w miejsce gorączkowego zastanawiania się: „co dalej?”, które staje się udziałem niejednej młodszej matki. Rodzicielstwo potrafi być także motywacją do zadbania o samą siebie – wiele kobiet deklaruje, że dba o swoje zdrowie właśnie dlatego, że chce być „w formie” dla swoich dzieci. Dzięki odpowiedniemu stylowi życia i czuciu się potrzebną wiele 40-letnich młodych matek cieszy się doskonałym zdrowiem i sprawnością.
Część kobiet deklaruje także, że macierzyństwo w piątej dekadzie życia je „odmłodziło”. Joanna, mama trójki dzieci, uważa, że dzięki urodzeniu kolejnego potomka „ubyło” jej lat. – Po urodzeniu drugiego syna, gdy miałam trzydzieści lat, czułam się spełniona – opowiada. – Myśleliśmy z mężem, że nie będziemy mieć więcej dzieci. Czasami ktoś z naszego otoczenia żartował, że przydałaby się nam córeczka, ale my czuliśmy, że mamy wszystko. Jednak gdy miałam czterdzieści jeden lat, zaszłam w ciążę. Na początku się nie cieszyłam. Bałam się, że sobie nie poradzę, a starsi bracia nie zaakceptują sporo młodszego rodzeństwa. Mój ginekolog nastraszył mnie możliwymi powikłaniami i zapytał „po co mi trzecie dziecko”. Nie poszłam do niego więcej, ale przez resztę ciąży po prostu się bałam. Mąż myślał, że może spełni się „wróżba” sprzed lat i będziemy mieli córkę – ale okazało się, że to trzeci syn. Szczęście poczułam dopiero pod sam koniec ciąży: nie urodziłam przedwcześnie, dziecko było zdrowe, a moi synowie zaczęli sami z siebie przygotowywać prezenty dla brata. Kiedy już nasz najmłodszy był na świecie, poczułam się jakby o dziesięć lat młodsza. Sam poród przebiegł spokojnie, choć trwał dłużej niż poprzednie – co jednak wcale nie musiało mieć związku z moim wiekiem. Znowu miałam na rękach niemowlę, znowu karmiłam piersią, a na placu zabaw spotykałam młode mamy, które może i były ode mnie piętnaście lat młodsze, ale życiowo znajdowały się na podobnym etapie. Zaczęłam zwracać uwagę na to, co jem i ile się ruszam – chcę mieć jak najwięcej energii dla moich dzieci, zwłaszcza najmłodszego, które obecnie jest na etapie nauki jazdy na rowerze. Doceniam to, że starsze dzieci przyjęły młodszego brata z radością. Duża różnica wieku ma swoje zalety – starsi bracia są opiekuńczy i rozumieją, że młodsze dziecko wymaga zaangażowania i jest absorbujące. Na pewno nie żałuję późnego rodzicielstwa. Jestem szczęśliwa i czasami myślę, że tak właśnie miało być. Gdyby trzecie dziecko pojawiło się wcześniej, może nie usłyszałabym tych przykrych słów od ginekologa i byłabym spokojniejsza w ciąży – ale nie umiałabym chyba docenić tego, co posiadam, tak bardzo jak w chwili obecnej – podsumowuje Joanna.
Ciąża w późniejszym wieku może zatem być – czego dowodzi również powyższa historia – traktowana jako błogosławieństwo i przełom w życiu, który zmienia nas w – przepraszam za wyeksploatowane przez coaching określenie – lepsze wersje samych siebie.
Informować, nie straszyć
Obowiązkiem pracowników ochrony zdrowia zajmujących się pacjentami jest poinformowanie ich o możliwym niebezpieczeństwie i ryzyku, z którym wiąże się ich sytuacja, lub planowanym działaniu. To uczciwe, że np. lekarz ginekolog przekazuje ciężarnej pacjentce, mającej ponad 40 lat, informacje na temat możliwych powikłań, np. wad wrodzonych u dziecka. Jednak takie dane należy przekazywać z wyczuciem i delikatnością – tymczasem wiele kobiet, zachodzących w ciążę później, mierzy się z roztaczaniem przed nimi czarnych wizji przyszłości. Robią to oczywiście nie tylko medycy, ale także członkowie rodziny czy znajomi – pewna kobieta na jednej z facebookowych grup dla matek opisywała, że jej własna mama na wieść o jej ciąży w okolicach 40. stwierdziła, że jeśli w ogóle donosi tę ciążę, to nie wystarczy jej sił dla dziecka. Nietrudno sobie wyobrazić, że dla tej kobiety i wielu innych bardziej wspierające byłyby słowa w stylu: „cieszę się razem z tobą, trzymam kciuki za szczęśliwy finał, pomogę ci, na ile dam radę”. Nietaktem wobec ciężarnych po 40. (choć młodszych oczywiście również!) jest też rozliczanie ich z zajścia w ciążę w tym wieku. Pytania „czy nie mogłaś zdecydować się na to wcześniej?”, „czy próbujesz coś sobie udowodnić?” są nie tylko raniące, ale też mogą sprawić, że sama kobieta zacznie podważać sens tego, co się dzieje – a takie doświadczenie potrafi wpływać negatywnie na budowanie relacji z noworodkiem. Nigdy nie wiemy, na ile późniejsze macierzyństwo było wyborem (którego i tak nie wypada komentować!), a w jakim stopniu taka sytuacja jest np. efektem trwającego wiele lat leczenia niepłodności czy trudności w budowaniu damsko-męskich relacji. Mamy mające ponad 40 lat potrzebują po prostu normalizacji tego, że rodzą dzieci później – na oddziałach położniczych pacjentki w tej sytuacji nie są przecież rzadkością, a zdziwienie i straszenie (motywowane czasem udawaną troską) nie zwiększy szansy na szczęśliwe rozwiązanie. Kobiety ciężarne na ogół są świadome ryzyka – i nie potrzebują nachalnego przypominania im o jego istnieniu.
Pamiętajmy też, że choć ciąża i poród zawsze wiążą się z pewnym lękiem i niepewnością, to zdecydowana większość tychże kończy się położniczym sukcesem. Macierzyństwo – także to późniejsze, czasem nieoczekiwane, a czasem kończące długą i wyboistą drogę starań o potomstwo – potrafi uczynić życie pełniejszym i piękniejszym, niezależnie od wieku.