Kościół w Polsce powinien podjąć się misji na rzecz zaprowadzenia pokoju społecznego w naszym kraju. To przekonanie staje się we mnie z dnia na dzień mocniejsze. Jednocześnie jestem ostatnią osobą, która marzyłaby o udziale Kościoła w bieżącej polityce, o wchodzeniu przezeń w sojusze z jednymi przeciwko drugim, szukaniu doraźnych korzyści czy, nie daj Boże, udziale w grze o władzę. Myślę natomiast o stworzeniu płaszczyzny, na której główni aktorzy sceny politycznej mogliby się spotkać, porozmawiać i podjąć ustalenia służące nam wszystkim. Wydaje się to wręcz niezbędne w sytuacji totalnej polaryzacji sceny politycznej i w obliczu politycznego chaosu, jaki mógłby nas dopaść po wyborach prezydenckich. Przecież wciąż wisi nad nami czarny scenariusz, w którym wynik wyborów zostaje zakwestionowany przez obóz przeciwny. Przypominam, że wciąż nie wypracowano satysfakcjonującej odpowiedzi na pytanie o to, co wówczas moglibyśmy zrobić, by uniknąć spodziewanego chaosu: prawnego, politycznego, społecznego. A mocno napięta sytuacja międzynarodowa czyni taki scenariusz jeszcze bardziej ponurym.
Pełna treść artykułu w Przewodniku Katolickim 5/2025, na stronie dostępna od 27.02.2025