Czasem tak jest, że po prostu się wie, choć w teorii wiedzieć jeszcze się nie powinno. Bo za wcześnie, bo to dopiero fragmenty, bo jeszcze przecież wszystko się może zdarzyć i co, jeśli to tylko pozory… Może wydarzyć się wiele, owszem, co nie zmienia faktu, że ja wiem i czuję. I głęboko wierzę, że do końca tego tekstu i Wy, drodzy Państwo, przekonacie się o tym osobiście.
To będzie jedna z najlepszych płyt tego roku
Dziś, 23 stycznia, kiedy piszę do Was te słowa, do premiery 15. (!) albumu Adama Bałdycha został tydzień. Niespełna rok temu dzieliłam się z Wami wrażeniami na temat jego przedostatniej płyty, Passacaglii, którą nagrał wspólnie z Leszkiem Możdżerem („Bałdych z Możdżerem zachwycają, wpuszczając nas do swojego świata pozbawionego jakichkolwiek ram i ograniczeń. Eksperymentują z formą, brzmieniem i interpretacją (od nostalgii przez zadowolenie do płomiennej żarliwości), eksplorują swoje własne języki, odnajdując przy tym język ich duetu, w którym doskonale się porozumiewają” – pisałam wtedy i bardzo ciekawią mnie Wasze wrażenia – słuchaliście?), a dziś odliczam dni do kolejnego spotkania, tym razem z bałdychowymi portretami.
Pełna treść artykułu w Przewodniku Katolickim 5/2025, na stronie dostępna od 27.02.2025